PolskaExpressem do przepaści

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Mieszkam na jednej z większych ulic Mokotowa. W ciągu ostatniego półtora roku na odcinku około jednego kilometra padły dwa kioski spożywcze, mimo że były zupełnie dobrze zaopatrzone. Jeden z tych kiosków został wykupiony przez Carrefour. Splajtowały również dwa kioski z gazetami.

Nic dziwnego skoro największy dochód w takich kioskach daje sprzedaż gazet. A wszystkie zagraniczne wielkie sieci handlowe wprowadziły sprzedaż prasy. Tak się przedstawia polityka patriotyzmu gospodarczego w wykonaniu Mateusza Morawieckiego. A przecież to tylko wycinek problemu. Rosną Carrefoury, Biedronki, Lidle itp., koszone są małe firmy rodzinne.

PiS mnie zadziwia. Wręcz systematycznie ugrupowanie rządzące pozbywa się swojego elektoratu. Zaczęto od rolników, próbując wprowadzić ustawę zwaną „piątką dla zwierząt”. A to właśnie rolnicy zadecydowali o wygranej Zjednoczonej Prawicy oraz Andrzeja Dudy. Jeśli kierownictwo ugrupowania rządzącego liczy na niepamięć rolników za trzy lata, gdy nadejdą wybory parlamentarne, to się grubo myli. Chociaż na razie ustawa poszła do zamrażalnika sejmowego, to skutki nawet takiego pomysłu rolnicy już odczuli i to finansowo. Takich rzeczy nie zapomina się.  Nie zapomną również inni.

Wszyscy pamiętamy, jak wbrew zakazom związanym z tzw. pandemią siły porządkowe biernie przyglądały się masowym demonstracjom niby strajku kobiet  i ich atakom na kościoły i wiernych. Dopiero gdy Stowarzyszenie Marsz Niepodległości uruchomiło Straż Narodową odezwał się Jarosław Kaczyński. Zamiast podziękować inicjatorom tej akcji  wezwał – nie policję czy ABW do zrobienia porządku z rozbestwionymi babami i ich przywódczyń – ale zwolenników PiS i ich członków do obrony kościołów. Pamiętajmy, że bardzo duża część twardego elektoratu Zjednoczonej Prawicy to głęboko wierzący katolicy. Nie sądzę, aby spośród nich nie odeszło wielu wyborców. Ataki na świątynie i ludzi tam modlących się nie zdarzały się w historii Polski. To ewentualny następny ubytek elektoratu.

Lockdown, czyli likwidacja polskich firm

Pod pretekstem obawy przed szerzeniem się koronawirusa rząd dokonał drugiego lock downu. Jak dotychczas nikt nie udowodnił, iż zamknięcie prywatnych małych firm obniża zakażenia koronawirusem. A mimo to zamknięto lokale gastronomiczne, hotele, kluby fitness i siłownie. Zwróćmy uwagę, że tracą nie tylko właściciele tych przedsiębiorstw, ale i firmy z nimi współpracujące, gospodarka bowiem to system naczyń połączonych. Żadne tarcze finansowe nie wyrównają tych strat, a zauważmy, że nie obejmują one wszystkich poszkodowanych.

Na tym tle rozpoczął się bunt górali podhalańskich, zostali oni zainspirowani wyrokiem sądu administracyjnego w Opolu, który orzekł o bezprawności zamknięcia działalności gospodarczej. Jak orzekł sąd, taka możliwość istnieje tylko w razie wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych, w tym przypadku stanu klęski żywiołowej. Władze jednak nie wprowadzają stanu nadzwyczajnego, gdyż byłyby zobowiązane do wypłacenia właścicielom odszkodowań. W tej sytuacji Podhalanie zdecydowali o otwarciu swoich zakładów. Na ile akcja ta powiedzie się, jeszcze nie wiadomo. Rzecz w tym, że w takim  przypadku mandatami karani są zarówno właściciele jak i klienci.  Przyznać trzeba, ze nasze społeczeństwo jest głęboko przerażone propagandą płynącą z głównych „przekaziorów” na temat epidemii..

Jak się wydaje o wiele większy stopień zdecydowania okazali rolnicy niż przedsiębiorcy. Rolnicy urządzili dwie wielkie demonstracje w Warszawie, natomiast tylko niektóre branże postąpiły w ten sposób, a ich liczebność nie była zbyt wielka. Zamiast urządzić wielki protest właścicieli wszystkich firm dali się oni rozproszyć. Co ciekawe, Podhale stanowiło jedną z fortec PiS, podobnie jak Podkarpacie. I w tych miejscach z pewnością zostanie odnotowały spadek poparcia. Ostatni sondaż dawał PiS-owi zaledwie 35 proc. głosów. Bez względu na to, jak zapatrujemy się na wyniki tych badań stanowią one groźny sygnał dla rządzących. Zamknięcie gospodarki to tragedia dla wielu rodzin. Nie tylko nie uzyskują one dochodów, ale częstokroć są obciążone kredytami, a banki nie żartują. Muszą ponadto płacić czynsze, elektryczność, wodę, ogrzewanie i inne świadczenia. Ale czy może to obchodzić Morawieckiego i Kaczyńskiego?

Mesjasz kapitalizmu inkluzywnego

Ależ skąd. Premier stał się ostatnio mesjaszem kapitalizmu inkluzywnego i Wielkiego Resetu. Wielki Reset głoszony ostatnio przez Światowe Forum Ekonomiczne oznacza (mówiąc w wielkim skrócie; do sprawy wrócę dokładniej w następnej publikacji) likwidację dotychczasowego ustroju gospodarczego i wprowadzenie zupełnie nowego, w którym nie będzie właścicieli, ale wynajmujący (nie wiadomo jeszcze od kogo – państwa, miasta czy gminy) świadczenie usług lub prowadzenie produkcji. Ma nastąpić zrównanie dochodów a także posunięta do idiotyzmu równość ras, płci, itp. To droga do panowania wielkiego kapitału nad wszystkimi krajami. Brzmi to jak utopia. a utopia – jak wskazuje historia –  zawsze prowadziła do zbrodni, czy to pod hasłem „Liberty, egalite, fraternité” czy też bolszewickiego „ziemia chłopom”, „fabryki robotnikom”. Znamy to znamy.

Wielki Reset już się zaczyna. Światowe Forum Ekonomiczne przygotowało dla wszystkich firm na świecie nowe formularze sprawozdawcze, według nowych standardów. Trzeba będzie w nich uwidocznić np. kogo według ras i płci zatrudniamy, na jakich stanowiskach, jak wygląda polityka awansowania, co robimy w sprawie realizacji tzw.  sprawiedliwości klimatycznej. Takie przepisy wkrótce dotrą i do Polski.

Na stronach Światowego Forum Ekonomicznego znajduje się tekst duńskiej minister ds. środowiska, opisującej jak ma wyglądać nowy ład społeczny. Z głupoty zawartej tam można by się śmiać, gdyby nie fakt, że ta naiwna bajeczka jest firmowana przez Forum. Tak czy inaczej ludzie mają być pozbawieni własności, czyli idziemy w kierunku nowej wersji socjalizmu. Przy okazji warto wspomnieć, iż pieniądze, które mamy otrzymać z Unii na odbudowę zniszczeń po epidemii wcale nie dostaną pokrzywdzeni przedsiębiorcy, bowiem 1/3 kwoty, jaką mamy dostać ma być przeznaczona na realizację jeszcze jednej utopii – zielonego ładu. Środowiska finansowe przewidują zalanie świata pieniędzmi, oczywiście wirtualnymi.

No i jak tu nie wierzyć w teorie spiskowe. Przecież to już praktyka. To jeszcze jedna odpowiedź na pytanie dlaczego premier Morawiecki  skapitulował  w Brukseli. Wolał przyłączyć się do realizatorów nowej utopii niż walczyć o polski interes narodowy. Przypuszczalnie tego pana czeka wybitna kariera w strukturach wielkiego kapitału lub organizacji międzynarodowych. A może nie. W końcu w polityce bardzo często mamy do czynienia z postępowaniem wyrażonym w sentencji „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”. O tym się dopiero przekonamy.

Bierność władz

Najwyraźniej rządzący stosują podwójne standardy. Z jednej strony doprowadzają do nędzy i upadku małe i średnie firmy, ścigają ludzi bez maseczek, przykręcają śruby podatkowe i podnoszą ceny. Z drugiej wykazują obojętność wobec polityków, którzy  wyraźnie szkodzą państwu i obywatelom. Posłużmy się przykładem Rafała Trzaskowskiego. Po raz któryś z rzędu do Wisły spływają ścieki komunalne z powodu lekceważenia przez prezydenta Warszawy wskazówek „Wód Polskich”. Mamy tu do czynienia nie tylko ze szkodami ekologicznymi, ale również kompromitacją międzynarodową, gdyż zatruwamy Bałtyk, nad którym leży kilka państw.

Trzaskowski dopuszcza się niesłychanego ździerstwa, obciążając mieszkańców coraz to nowymi opłatami, a to za wodę, a to za śmieci itd. Akurat w czasie nadejścia mrozów nastąpiła awaria ogrzewania w kilku dzielnicach stolicy, nie mówiąc już o kierowcach autobusów jeżdżących pod wpływem narkotyków. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że zarówno komunikacja, jak i ciepłownictwo znajduje się w rękach firm zagranicznych. Niekompetencja władcy Warszawy sięga szczytu. I co na to rząd? A no nic. Jest bezsilny, a może chce być bezsilny. Przy dominującej w Polsce, jak i na świecie polityce haków warto zastanowić się  co i na kogo ma Trzaskowski, skoro wyraźnie jest oszczędzany przez ekipę władzy.

Spór pozorny czy prawdziwy 

Pisząc „hadko” o rządzących muszę zaznaczyć spór jaki od dłuższego czasu występuje między Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry a PiS i Porozumieniem wicepremiera Jarosława Gowina. Część polityków i publicystów uważa jakoby spór ten miał charakter personalny, a mianowicie starania Ziobry, by zastąpić Kaczyńskiego po jego odejściu z polityki. Trudno mi stwierdzić czy prezes Solidarnej Polski ma takie ambicje. Niemniej według mnie osią sporu są kwestie zasadnicze dla naszego kraju: czy mamy częstować się szkodliwymi ustawami, czy kapitulacja Morawieckiego w Brukseli stanowi rezygnację z suwerenności Polski – by wymienić dwa najważniejsze  problemy. A spór ten dotyczy nas wszystkich. Ziobro nie zamyka tych nieporozumień wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, ale mówi o nich publicznie, ostatnio zapowiedział głosowanie w Sejmie przeciw przyjęciu ustaleń brukselskich premiera. Trudno wszystko sprowadzać do personaliów czy walki o stołki. Czy Ziobro tej zapowiedzi dotrzyma? Mam nadzieję, że tak.

Droga odwrotu czy …

Bardzo wyraźnie PiS zdradza własny elektorat. Dlaczego? Czyżby liczył na krótką pamięć wyborców? Byłaby to naiwność, o co trudno posądzać wyjadaczy kierujących nawą państwową. A może Morawiecki przekonał większość PiS, że warto wpisać się w Wielki Reset i do diabła posłać polską klasę średnią i rolników. Byłaby to podłość nad podłościami. Oznaczałoby to ponadto, że już nie Kaczyński, lecz Morawiecki kieruje PiS, co nie wydaje się prawdopodobne. Istnieje jeszcze jedna ewentualność.

Kaczyński i Morawiecki chcą lub muszą oddać rządy na polecenie tych, od których są zależni. Bo jak niby wytłumaczyć zrażanie sobie kolejnych segmentów dotychczasowych zwolenników.  W każdym razie PiS ekspresowo dąży do przepaści. Czy to ich sprawa? Niekoniecznie, gdyż mogą za sobą pociągnąć nasz kraj, co po brukselskich wyczynach pana premiera właściwie już się rozpoczyna. Niestety nie mam nic optymistycznego do dodania. A szkoda.

Zbigniew Lipiński

Fot. Wikipedia Commons

23 stycznia 2021 r.

Myśl Polska, nr 5-6 (31.02-7.02.2021)

Redakcja