Zgodnie z oficjalną wersją, pakt senacki jest po to i tylko po to, by tzw. zjednoczona opozycja pokonała PiS w wyborach do Senatu. W praktyce miało to wyglądać tak, że każda partia, która ten pakt podpisała, dostaje określone okręgi wyborcze i wystawia swoich kandydatów. Reszta opozycji i w zamyśle także wyborcy mają popierać tych kandydatów, jak swoich. Ów pakt jeszcze na serio nie zaczął funkcjonować, a już przysparza pomysłodawcom pierwszych problemów. Swoboda wyboru? Nie! Wbrew...