Sukces w polityce światowej nie zawsze jest zauważalny na pierwszy rzut oka. Tak właśnie może być w wypadku wojny toczonej na terenie Ukrainy. Wielu komentatorów oczekiwało spektakularnych zwycięstw jednej lub drugiej strony. Wojna na Ukrainie, to nie tylko walka o ziemie. Spróbujmy na ten konflikt popatrzeć szerzej, niż tylko poprzez zdobyte lub stracone tereny przez jedną lub drugą stronę.
Prezydent Rosji Władimir Putin nie prowadzi wojny totalnej. Uważa on ziemie ukraińskie za część świata rosyjskiego. Ukraina nie jest traktowana jak Strefa Gazy przez Izrael. Władze Izraela i ich armia systematycznie zrównuje z ziemią dom po domu, pozostawiając widok jak po powstaniu 1944 w Warszawie. Gdyby ktoś opierał się tylko na relacjach głównego nurtu informacyjnego to takie mylne wnioski dotyczące wojny na Ukrainie, by na pewno wyciągnął. Przynajmniej w pierwszym etapie tego konfliktu.
Świat medialnej propagandy
Wojna to zawsze również bitwa nad świadomością i zmagania informacyjne. Obie strony prowadzą oprócz wojny militarnej prowadzą również propagandową. Obie strony stosują cenzurę. Żyjemy od trzech lat w dosyć szczelnej enklawie informacyjnej świata euroatlantyckiego. W dużych mediach oddziaływała na społeczeństwo praktycznie tylko propaganda euroatlantycka. Inaczej to wyglądało w mediach społecznościowych, zwłaszcza w ostatnim okresie.
Trzeba pisać prawdę
Propagandzie euroatlantyckiej poddały się w pierwszych kilkunastu miesiącach praktycznie wszystkie duże i małe ośrodki informacyjne. Gazety i czasopisma praktycznie w całości poddały się narzuconej propagandzie. Odporna na to pozostała „Myśl Polska”, która od początku odrzucała prymitywną propagandę mówiącą o walce dobra ze złem. Pozostając przeciwnikami wojny, potrafiliśmy analizować wydarzenia na Ukrainie bez zbędnego emocjonalnego bagażu. W późniejszym okresie również w innych gazetach ci czasopismach pojawiły się głosy rozsądku. Tak było w przypadku „Do Rzeczy”, „Tygodnika NIE” czy „Przeglądu”. Uczciwie trzeba przyznać, że również kilka portali internetowych pisało mimo powszechnej nagonki prawdę, można tu wymieniać prawicowy „Najwyższy Czas!” czy lewicowy „Strajk,eu”.
Nasze środowisko od początku uważało, że Rosja musi być przedmiotem starannej analizy, a nie chciejstwa i prometejskich zaklęć. W interesie Polski jest mieć dobre stosunki z wszystkimi sąsiadami. Jeżeli myślimy by w przyszłości poprawić realnie stosunki polsko-rosyjskie, to trzeba Federację Rosyjską obserwować i próbować definiować procesy zachodzące wewnątrz. Czytać wypowiedzi rosyjskich polityków i analityków. Odrzucić zaklęcia mówiące że wszystko co związane z Rosją to zło, jak również te mówiące że żyje się tam jak w biblijnym Raju. Pozostawaliśmy krytyczni wobec propagandy obu stron w mass-mediach. Odrzucaliśmy wszelkie prowojenne działania, i uważaliśmy, że pomagać należy mądrze i skutecznie w głównej mierze Polakom na Wschodzie. Dla naszego nurtu politycznego najważniejszy jest zawsze naród polski.
Wiele słyszeliśmy o rosyjskiej propagandzie. Część informacji okazywała się prawdziwa, część była zwyczajną bujdą. Niewiele za to słyszy się o ukraińskiej propagandzie. A powinniśmy być uodpornieni na obie. Na Ukrainie znakomicie działają Jednostki Informacyjno-Psychologicznych Operacji (tzw. IPSO) mającyce za cel działania propagandowe. Wchodzą one w skład Sił Operacji Specjalnych Ukrainy. Jak pisała Nowa Technika Wojskowa w 2023 roku: „bezpośredniej pomocy w organizacji pracy ośrodków IPSO w praktyce stale udzielali specjaliści z amerykańskiej 4. Grupy Operacji Informacyjno-Psychologicznych oraz brytyjskiej 77. Brygady Oddziałów Informacyjnych”.
Czy Rosja i Putin to nieudacznicy?
Temat rosyjskich zysków wynikających z wojny jest praktycznie nieporuszany. Ukazuje się wiele tekstów i analiz mówiących czego Federacji Rosyjskiej nie udało się osiągnąć. Te fakty jak i „fakty” są powszechnie znane. Wielu pisze o spektakularnej klęsce spowodowanej tempem działań zbrojnych Rosji. Utratą partnerstwa politycznego Władimira Putina w Unii Europejskiej i znacznej części elit w Stanach Zjednoczonych. Niewielu jednak pisze o tym co dzisiejsza Rosja zyskała. Moim zdaniem dużo już ugrała i są to sprawy nie do przecenienia.
Federacja Rosyjska będąca największym państwem świata powiększyła swoje terytorium o wschodnią część Ukrainy. Dzisiaj nawet najbardziej antyrosyjscy polityce poważnego Zachodu mówią, że Ukraina nie jest wstanie odzyskać tych ziem. Są to rejony geopolitycznie znaczące. Nie to jest główną wygraną moskiewskiego przywódcy. Władimir Putin dzięki sprawnej grze negocjacyjnej, głównie z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem zbudował nowy układ geopolityczny, który w obecnej sytuacji jest najkorzystniejszy w stosunku do Federacji Rosyjskiej.
Geopolitycznie Rosja wygrała wojnę na Ukrainie
Chiny pozostawały największym konkurentem Federacji Rosyjskiej. Współcześnie Rosja nie była wstanie konkurować z chińską gospodarką i demografią. Wszyscy analityczny odliczali czas, kiedy dojdzie do spięcia między tymi państwami. Prezydent Federacji Rosyjskiej swoją grą spowodował zcementowane układu geopolitycznego Moskwy i Pekinu. I to jest realna wygrana Rosji. Bo zamiast zapowiadanego i oczekiwanego przez USA i Unię Europejską rozbratu mamy publicznie potwierdzany sojusz na bardzo wielu poziomach. Porozumienie Rosji i Chin oddziaływane na państwa graniczące z tymi potęgami. Po wielu niełatwych latach doszło również do realnego zbliżenia między Chinami, a najludniejszym państwem świata czyli Indiami.
Wojna na Ukrainie bardzo umocniła znaczenia Szanghajskiej Organizacji Współpracy, która już dzisiaj obejmuje już ponad 42% światowej populacji. Nie bez znaczenia jest również niedoceniany BRICS+, który dopiero się rozwija i jego czas najprawdopodobniej dopiero nadchodzi. Układ BRICS+ jest przyszłościowy i do borykającej się z problemami demograficznymi Federacji Rosyjskiej może stać się zbawienny. Pokojowe współistnienie i współpraca w ramach tego porozumienia znacznie ułatwią walkę o dominację na globie z gubiącą sie w własnych sprzecznościach Unią Europejską jak i hermetyzującymi się Stanami Zjednoczonymi. Taki układ polityczny jest sukcesem Rosji.
To oczywiście również umocniło stronę euroatlantycką. Dla Rosji jak i dla świata zachodniego jest to jednak korzystne. Świat dwóch biegunów oparty o wiele wierzchołków jest w przyszłości światem bezpieczniejszym, niż ten z jednym hegemonem.
Pomoc czy destabilizacja
Miliony Ukraińców opuściło swój kraj po 2022 roku. Osiedlili sie oni w licznych krajach Unii Europejskiej. Żadna masowa emigracja nie jest korzystna, chociaż wielu stronników multi-kulti i wyznawców wiary w kapitał chce nam to wmówić. Emigracja powoduje napięcia społeczne i rozmywa tożsamości narodowe. Ukraińska emigracja osłabi kulturowo państwa wchodzące w skład Unii Europejskiej. W głównej mierze dotyczy to takich krajów jak Polska czy Rumunia. W polityce liczy się trzeźwa głowa, a nie gorące serce. Zdestabilizowanie polityczne i kulturowe znacznie osłabiło Unię Europejską, która pozostaje konkurentem nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale również Szanghajskiej Organizacji Współpracy i BRICS+ w skład których wchodzi Federacja Rosyjska.
Zbrojenia państw Unii Europejskiej i nieprzemyślana pomoc dla Kijowa szaleńczo zadłużyły państwa narodowe w Europie. Przez wiele dziesiątek lat będzie to uszczuplać portfele mieszkańców Europy. Bez wątpienia NATO-wska polityka jest bardzo zyskowna dla Waszyngtonu i pośrednio korzystna dla Moskwy. Moim zdaniem Rosja nie ma zamiaru mierzyć się militarnie z Paktem Północnoatlantyckim, a w takim wypadku horrendalne wydatki na zbrojenia są tylko i wyłącznie ładowaniem pieniędzy w kieszenie macherów od przemysłu zbrojeniowego. Osłabienie finansowe i tożsamościowe Unii Europejskiej jest sukcesem Rosji.
Rosja bardziej rosyjska
Wojna na Ukrainie umocniła również wspólnotę narodową Rosjan. Trzeba pamiętać, że Rosja po rozpadzie ZSRR była w fatalnym stanie. Nadszedł czas poradzieckiej smuty. Czas prezydentury Borysa Jelcyna, który był chyba najsłabszym przywódcą współczesnej Rosji. Borykający się z problemem alkoholowym Borys Jelcyn dawał się wodzić za nos Zachodowi. Oligarchowie rozkradali kraj i służyli ośrodkom spoza Federacji Rosyjskiej. Władimir Putin, który bez wątpienia wywodzi się z jego stajni Jelcyna radykalnie odciął się od tej ekipy i zatrzymał ten proces. Udało mu się nawet okiełznać najbardziej bezczelnych oligarchów i nacjonałów.
Rosjanie w zdecydowanej większości popierają swojego przywódcę również w kontrowersyjnych działaniach. Potwierdzają to kolejne wyniki wyborcze. Będąc ostatnio w Turcji i rozmawiając z zamożnymi turystami z Moskwy zauważyłem, że nawet ci będący w opozycji wobec wewnętrznej polityki Władimira Putina wspierają politykę zagraniczną swojego prezydenta i swoich władz. Wojna na Ukrainie spowodowała umocnienie więzi między Rosjanami. Jeśli ktoś na Zachodzie myśli, że obalenie Władimira Putina przyniesie liberalizację i demokratyzację Federacji Rosyjskiej w stylu europejskim to jest głupcem. Po kilku miesiącach zachodni analitycy tęskniliby za konsekwentnym i przewidywalnym Władimirem Putinem. Unarodowienie i zcementowane wspólnoty narodowej Rosjan, jest sukcesem Rosji.
Co z tego wynika dla nas?
Polska mogła być w wyniku konfliktu ukraińskiego przegrana lub bardzo przegraną. Rządzący Polską wybrali drugą ewentualność. Mogli potencjalnie wybrać drogę węgierską lub słowacką. Oba państwa są w NATO i UE, jednak zachowały sceptycyzm wobec konfliktu na Ukrainie. Koalicyjne rządy PiS-u i PO wybrały zgodnie z szaleńczo-romantyczną tradycją w Polsce bycie zbawicielem innych. Płacimy już za to słono. Zgodnie z „Dziejami głupoty w Polsce”, dostaniemy przyszłościowo za to jeszcze solidnie w kość. Konsekwencje tej polityki będą odczuwalne dla naszych dzieci i wnuków.
Świat cyfrowy przyzwyczaił nas do szybkiego finału. Przypomnijmy sobie jednak ile trwały wojny i konflikty zbrojne w przeszłości. Odrzućmy w tym aspekcie cyfrowe myślenie. Świat polityki, a więc również wojna i negocjacje pokojowe to nie przewijanie rolek na TikToku. Realna polityka dalej się robi w zaciszu gabinetów. Jej rezultaty możemy w pełni oceniać po latach. Obserwujmy, analizujmy i uczmy się cierpliwości. Być może ten konflikt i jego medialny przekaz pomoże polskiemu społeczeństwu w przyszłości być ostrożniejszym w emocjonalnym pojmowaniu polityki.
Łukasz Jastrzębski