HistoriaJastrzębski: Jarosław Kaczyński wybiela Ukraińców

Red.31 minut temu
Wspomoz Fundacje

Prezes Prawa i Sprawiedliwości (PiS) Jarosław Kaczyński kwestionuje udział Ukraińców w tłumieniu Powstania Warszawskiego. Lider PiS-u stwierdził: „Kto tej zbrodni dokonał, wszyscy wiemy, że Niemcy. Był udział także innych nacji, ale on był tu marginalny. I nie byli to Ukraińcy tylko Rosjanie. Chociaż powszechnie uważano ich za Ukraińców”.

Stara śpiewka KOR-owców. Kolega Jan Witkowski (rocznik 1911, przedwojenny oficer, żołnierz Kampanii Wrześniowej i Armii Krajowej) opowiadał mi, że został zaproszony przez jakiegoś księdza na spotkanie niepodległościowców w latach 80-tych. Był tam również mentor Kaczyńskich Jan Józef Lipski. I to on właśnie opowiadał takie dyrdymały. Powtarzał je zresztą potem Jacek Kuroń.

Oczywistością jest, że Niemcy wykorzystali liczne jednostki kolaboranckie, złożone z byłych obywateli ZSRR oraz naszych Kresów. W tych jednostkach byli ludzie różnych narodowości w tym liczni Ukraińcy. Ludzie żyjący II RP znakomicie potrafili rozróżnić Ukraińców od Rosjan. Ci na Kresach Wschodnich rozróżniali ich wręcz doskonale. Generał Stanisław Skalski urodzony w Kodyme potrafił wskazać skąd pochodzi dany Ukrainiec. W centralnej Polsce Ukraińców znano choćby z terrorystycznej działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Po zamordowaniu szefa MSW Bronisława Pierackiego ludzie zwracali szczególną na nich uwagę.

Jarosław Kaczyński swoim oświadczeniem podważa nawet słowa Wandy Lurie (1911-1989) czyli „polskiej Niobe”. To ona 5 sierpnia 1944, będąc w ósmym miesiącu ciąży, została wraz z trójką dzieci i setkami mieszkańców okolicznych domów zapędzona na teren fabryki „Ursus”. Tam Niemcy i Ukraińcy dokonali masowej zbrodni ludobójstwa, wśród zabitych była również trójka małych dzieci Wandy Lurie i jej brat. Sama Wandę kula trafiła ją w kark, przeszła przez dolną część czaszki i wyszła przez prawy policzek, wybijając kilka zębów. Podczas dobijania otrzymała trzy postrzały – w obie nogi. Ciężarną Wandę przywaliła sterta trupów. Pod wieczór, żołnierz niemiecki szukając kosztowności, stanął na ciele Wandy, uszkadzając lewą kostkę i krusząc obojczyk. Zdjęto jej z ręki zegarek. Wanda Lurie leżała pośród polskich trupów przez trzy dni. Gdy zorientowała się, że dziecko, które nosi żyje, postanowiła się ratować. Po wydostaniu się na ulicę ponownie została pojmana i zapędzona do kościoła św. Stanisława Biskupa, gdzie znajdował się obóz przejściowy. Stamtąd przewieziono ją do obozu w Pruszkowie. Kilka dni później urodziła syna Mścisława.

Jej zeznania znajdują się w aktach Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich (OKZBN) w Warszawie (obecnie zasoby IPN), aktach procesu norymberskiego oraz w aktach niemieckich procesów Heinza Reinefartha. Zeznania te są powszechnie znane i zamieszczone w różnych publikacjach. Pada w nich stwierdzenie: „Błagałam otaczających nas Ukraińców, by ratowali dzieci i mnie, któryś z nich zapytał, czy mogę się wykupić” oraz „w pewnym momencie Ukrainiec stojący za nami strzelił najstarszemu synkowi w tył głowy, następne strzały ugodziły młodsze dzieci i mnie”.

Brat zmarłego w wyniku wypadku lotniczego prezydenta, zarzuca kłamstwa żołnierzom AK, którzy w swoich relacjach z okresu powstania mówią o ukraińskich zbrodniach w czasie powstania w Warszawie. Czy oznacza według prezesa PiS-u, że Ukraiński Legion Samoobrony (Legion Wołyński) był złożony z etnicznych Rosjan? Czy według Kaczyńskiego z Ukraińcami nie walczyli żołnierze zgrupowań Armii Krajowej „Radosława” i „Kryska”, a także pododdziały 1 Armii Wojska Polskiego?

Ogółem Ukraińców w sierpniu 1944 roku w Warszawie było kilka tysięcy. Przecież nawet najbardziej proukraińscy historycy potwierdzają, że w Warszawie stacjonowały dwa oddziały złożone z Ukraińców (na Szucha i na Wawelskiej) Wiemy o służbie Ukraińców w Korpsgruppe von dem Bach i SS-Sonderregiment Dirlewanger. Ukraińcy znajdowali się również w rosyjskiej Brygadzie Szturmowej SS RONA.

Była również 14. Galicyjska Ochotnicza Dywizja SS, której udział w tłumieniu powstania kwestionują współcześni ukraińscy historycy. W ostatnich latach również część polskich. Jednak zastępca dowódcy II Zgrupowania IV Obwodu Armii Krajowej por. Jerzego Gołębiewskiego ps. „Stach” ppor. Jerzy Modro, ps. „Rarańcza” relacjonował, że przy zwłokach zabitego podoficera znalazł dokumenty potwierdzające jego służbę w Dywizji SS „Galizien”. Opisuje to zdarzenie między innymi płk Adam Borkiewicz w swojej monografii „Powstanie warszawskie. Zarys działań natury wojskowej”. Ja zdecydowanie bardziej wierzę żołnierzom Armii Krajowej walczącym w 1944 roku w Warszawie, niż historykom urodzonym wiele dziesiątek lat po wojnie.

Łukasz Jastrzębski

Red.