FelietonyZinkiewicz: Argusowe uszy

Redakcja7 godzin temu
Wspomoz Fundacje

W 2016 roku otrzymałem od kolegi z Dallas w Teksasie list, w którym opisywał niefrasobliwość polskich żołnierzy uczestniczących w tak zwanych misjach, zarówno w Afganistanie, w operacji ISAF (Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa) i misji Resolute Support w ramach NATO, dążącej do stabilizacji Afganistanu i wspierania jego rozwoju, jak i w Iraku jako Polski Kontyngent Wojskowy (PKW) w ramach międzynarodowej koalicji pod dowództwem USA, której celem jest zwalczanie Państwa Islamskiego.

Niefrasobliwość polskiego personelu polegała między innymi na tym, że byli niepowściągliwi w gadulstwie w towarzystwie Amerykanów, którzy w mniemaniu Polaków nie znali języka polskiego.

Ciszej przy Amerykanach

Kolega z USA prosił mnie, abym w miarę moich możliwości przestrzegł przed nieodpowiedzialnym gadulstwem w towarzystwie Amerykanów Polaków którzy zamierzają wyjechać na misje prowadzone pod wodzą USA. Wyjaśnił, że jest wujkiem dwóch żołnierzy amerykańskich pochodzących z polskiej rodziny, urodzonych w Dallas i świetnie znających język polski, ponieważ w domu rodzinnym tych obu młodych mężczyzn ze względów patriotycznych mówiono wyłącznie po polsku. Ponadto staraniem rodziców ukończyli oni w USA polską szkołę, w której poznali historię i kulturę naszego pięknego kraju. Później ukończyli uczelnię wojskową.

Tym młodym Amerykanom między innymi przydzielono zadanie sporządzania raportów ze swobodnych rozmów polskich żołnierzy. Jednocześnie kategorycznie zakazano im posługiwania się językiem polskim w trakcie pełnienia służby wojskowej! Pod rygorem wydalenia ze służby wojskowej i poniesienia odpowiedzialności karnej za złamanie rozkazu.

List – kalambur

Kolega, od którego otrzymałem ten list, to w zasadzie mój rówieśnik, ojciec czwórki dzieci. Z wykształcenia prawnik. Amerykański przedsiębiorca. Właściciel firmy budowlanej. Publicysta i współpracownik prasy polonijnej. Publikował w „Dzienniku Związkowym”, „Przewodniku Polskim”, „Dzienniku Nowojorskim”, „Głosie” i wielu innych. Współpracował również z „Tygodnikiem Solidarność”. Kontakt ze mną nawiązał, ponieważ Patriotyczny Ruch Polski z Nowego Jorku (adres kontaktowy redakcji PRP: PO Box 1602, Cranford NJ 07016) od lat otrzymywał ode mnie różne materiały, na podstawie których wydawany był polonijny biuletyn informacyjny w USA. Stąd też list mojego kolegi z Dallas, potraktowałem z należytą powagą, pomimo, że napisany był jak gra słów. Jak kalambur. Tak, jak gdyby jego autor obawiał się, że w przypadku gdy jego treść wpadnie w niepowołane ręce, to może mieć przez to poważne kłopoty.

Naiwność nie do pokonania

Tak się złożyło, że w 2016 roku byłem pacjentem szpitala wojskowego, w którym przeszedłem urologiczną operację. W tym stanie rzeczy, korzystając z okazji, starałem się przestrzec pracujących tam lekarzy przed konsekwencjami niedocenienia naszych amerykańskich sojuszników. W ich przebiegłości i ciągłym traktowaniu nas, Polaków, jak swoich wasali. Moje przestrogi zostały potraktowane wrogo. Jako prowokacja. Postanowiłem więc nie rozmawiać już z wojskowymi na ten temat. Poskarżyłem się też swojemu młodszemu koledze, nauczycielowi akademickiemu pewnej uczelni wojskowej. W odpowiedzi powiedział mi, że ilekroć on sam próbuje powstrzymywać naiwność rodaków w tym względzie, bezkrytycznego stosunku w obustronnych relacjach międzynarodowych, tylekroć spotyka się z niedowierzaniem.

Przedwojnie?

Do napisania niniejszego felietonu zainspirowało mnie przypadkowe odkrycie. Zauważyłem, że na YouTube od pewnego czasu, w audycjach o profilu politycznym przy ich zapisie na twardym dysku, podmieniana jest ścieżka dźwiękowa. Zapis na dysku był automatycznie przetłumaczony – dubbingowany (i jest zapisany w języku angielskim). Dawniej zapis był w języku oryginalnym, czyli w języku polskim, z udziałem autentycznego – autentycznych mówców. To „usprawnienie” nie jest przeznaczone dla Polaków znających język angielski. Ma zupełnie inne zastosowanie, o którym pisałem przed laty w felietonie Argusowe oczy.

Tym razem z udziałem operatorów zza wielkiej wody i NATO szerzy się szpiegomania. Żyjemy w czasach przedwojennych, jak twierdzi premier Donald Tusk. W listopadzie 2024 roku premier Polski oświadczył, że zagrożenie globalną wojną jest „poważne i realne”. Jego zdaniem, największe ryzyko stwarzają działania wojenne na Ukrainie. Ponadto w marcu tego roku MSW zaleciło obywatelom zrobienie zapasów przetrwania na trzy krytyczne dni w przypadku wybuchu wojny.

Poradnik wojenny

Jak donosi agencja Reuters, Polska przygotowuje dla mieszkańców poradnik na wypadek wojny. „To pierwsza od kilku dziesięcioleci próba polskich władz poinformowania ludności na wypadek wojny” – pisze agencja. Oczekuje się, że poradnik zostanie opublikowany w Internecie we wrześniu w języku polskim, a później przetłumaczony również na angielski, ukraiński i alfabet Braille’a. Drukowane egzemplarze władze wyślą wszystkim mieszkańcom kraju.

Polska opracowuje dla mieszkańców listę działań na wypadek wojny lub klęski żywiołowej. Celem stworzenia takiego poradnika jest wzmocnienie bezpieczeństwa narodowego i próba zmniejszenia skutków w przypadku rozprzestrzeniania się zagrożeń w regionie, w tym konfliktu na Ukrainie. Lista składa się z 40 stron i zawiera porady dotyczące uzyskiwania wody pitnej, działań w przypadku ataków powietrznych lub wyłączenia energii elektrycznej, a także poszukiwania schronów. O tym pisze Reuters, powołując się na przedstawiciela MSW kraju.

Makkartyzm po polsku

Natomiast Reuters nie pisze, że w Polsce szerzy się szpiegomania, że mamy do czynienia z makkartyzmem w polskim wydaniu. Podobnie jak w USA, makkartyzm w Polsce nie polega tylko na szukaniu rosyjskich szpiegów i dywersantów. Obecnie makkartyzm polski polega także na wprowadzaniu nastroju zagrożenia społecznego. Na wprowadzeniu totalnej inwigilacji myśli ludzkiej z zastosowaniem nowoczesnej technologii, przy współpracy z zagranicznymi sojusznikami. Wywiadami zagranicznymi tych państw. Z zastosowaniem zapisu automatycznie przetłumaczonych treści – ich dubbingowaniu oraz zapisywaniu jej w języku angielskim. Zrozumiałym dla operatorów zza wielkiej wody, NATO i państwa leżącego w Palestynie.

Eugeniusz Zinkiewicz

Redakcja