Nam nie chodzi o to aby prezydent organizował referenda, tylko o to, aby obywatele mogli to robić. Wypowiedzi kandydata na prezydenta RP Artura Bartoszewicza o organizowaniu „prezydenckich” referendów rozumiem tak: Kompetencje prezydenta są mizerne. Dlatego Bartoszewicz chce reformować Polskę poprzez referendum, które prezydent może ogłaszać za zgodą senatu. Czy senat będzie popierać prezydenta?
Nie koniecznie, ale Bartoszewicz chce zwrócić się o poparcie jego inicjatywy przez obywateli, chce dostarczyć parlamentowi miliony podpisów poparcia jego inicjatywy. Tym chce wymusić zgodę na swoją inicjatywę ustawodawczą, lub zgodę senatu na referendum. Jeżeli uda mu się zrównoważyć podpis złożony profilem zaufanym z podpisem złożonym na papierze, to znacznie ułatwi proces organizowania referendów. Jako prezydent ma też inne środki przymusu. Może uzależnić podpisanie uchwalonej ustawy od zgody na referendum. Czy będzie w tym skuteczny – zobaczymy. Dajmy mu szanse.
Nie jestem przekonany czy Bartoszewicz zna zasady działania instrumentów demokracji bezpośredniej. W swoim programie napisał o referendum i wecie obywatelskim. Inicjatywy obywatelskiej nie wymienił.
Weto obywatelskie, a bardziej przekonuje mnie nazwa referendum fakultatywne jest ogłaszane wówczas, kiedy wyborcy zbiorą ustaloną liczbę podpisów w ustalonym czasie od oficjalnego opublikowania ustawy. Dotyczy ono zatem ustaw, które nie weszły jeszcze w życie. Szwajcarzy mają na to 100 dni od opublikowania treści ustawy i 50 tysięcy podpisów.
Ustawy starszej daty, funkcjonujące w obiegu prawnym, nie są odwoływane poprzez weto obywatelskie. Jeżeli obywatel coś uwiera w takiej ustawie i chcą zmienić jakiś zapis takiej „starej” ustawy, lub całkowicie ją zlikwidować, to opracowują treść zmiany, zbierają podpisy (Szwajcarzy 100 tysięcy w ciągu 18 miesięcy), występują z inicjatywą obywatelską dotyczącą częściowej zmiany konstytucji.
W takim przypadku Rada Ministrów ma prawo wystąpić z kontrpropozycją bezpośrednią i zaproponować inny artykuł w konstytucji, bądź z kontrpropozycją pośrednią i zaproponować zmianę całej ustawy, albo określonego artykułu tej ustawy.
Jeżeli Rada Ministrów nie wystąpi z kontrpropozycją, to inicjatywę obywatelską poddaje się pod głosowanie. Jeżeli większość wyborców i większość województw zagłosuje za zmianą konstytucji, to parlament opracowuje artykuł konstytucji zgodnie z duchem inicjatywy obywatelskiej i umieszcza go w konstytucji.
Jeżeli Rada Ministrów wystąpi z kontrpropozycją bezpośrednią, wówczas poddaje się pod głosowanie artykuł konstytucji opracowany w ramach inicjatywy obywatelskiej i artykuł opracowany przez Radę Ministrów w ramach kontrpropozycji bezpośredniej. Do konstytucji wpisany zostanie ten artykuł, który otrzyma większość głosów wyborców i większość głosów województw.
Jeżeli Komitet referendalny zgodzi się na zmianę ustawy w ramach kontrpropozycji pośredniej, wówczas referendum się nie przeprowadza. Parlament uchwala ustawę, lub zmienia artykuł w ustawie. Obywatele mają prawo zawetować taką ustawę w ramach weta obywatelskiego.
Napisałem to wszystko nie po to aby się wymądrzać, ale po to, abyśmy mieli argumenty na odparcie ataku, że obywatele są głupi i uchwalą sobie nie wiadomo jak populistyczne prawo. Obywatele za pomocą referendów uchwał nie uchwalają. Występując o zmianę konstytucji mogą jedynie zgodzić się na likwidację lub naprawę starej ustawy.
Marian Waszkielewicz.