FelietonyZinkiewicz: Doktryna Monroe’a

Redakcja4 godziny temu
Wspomoz Fundacje

Liderując unijnej koncepcji wojny prowadzonej do ostatniego Ukraińca, stajemy się przeszkodą dla pokojowych rozmów pomiędzy mocarstwami.

Uprawiana obecnie w Polsce polityka tanich gestów i pyskówek z USA powoduje, że zagłębiamy się w niebezpieczną strefę zgniotu. W nadchodzącej nieuchronnie Jałcie bis, zostanie nam wyznaczone poczesne miejsce we wschodniej strefie wpływów.

Brak zrozumienia

Panujący w Polsce powszechny brak zrozumienia posunięć prezydenta Donalda Trumpa zobowiązuje do przypomnienia kilku spraw mających wpływ na panujący obecnie w USA standard życia Amerykanów, którzy zagłosowali na obecnego prezydenta. Standardy te zostały przed laty mistrzowsko opisane przez kanadyjską dziennikarkę Naomi Klein w książce No Logo. W książce tej Klein twierdzi, że globalizacja jest procesem, w którym korporacje odkryły, że zyski nie polegają na wytwarzaniu produktów (obecnie scedowanych na pracowników o niskich płacach w krajach rozwijających się). W No Logo pokazuje, w jaki sposób komercyjne przejęcie przestrzeni publicznej, niszczenie wyboru konsumentów i zastąpienie prawdziwych miejsc pracy tymczasową pracą – dynamika korporacyjnej globalizacji – negatywnie wpływa na wszystkich, wszędzie.

Doktryna

Polityka prezydenta Trumpa dążąca do przywrócenia świetności Amerykanów między innymi polega na odwróceniu skutków globalizacji w USA. Ergo – przywróceniu miejsc pracy w USA poprzez powrót uprzemysłowienia do Ameryki. Natomiast w sferze politycznej prezydent Trump realizuje politykę zgodnie z transcendentną, ponadczasową doktryną Monroe’a, w której – poza kilkoma innymi „przykazaniami” – znalazła się zasada dążenia do niedopuszczenia do powstania dominującego (i zagrażającego USA) mocarstwa w Eurazji.

Doktryna Monroe’a jest doktryną obowiązującą w polityce USA autorstwa ówczesnego sekretarza stanu Johna Quincy’ego Adamsa, którą 2 grudnia 1823 roku przedstawił w dorocznym orędziu do Kongresu prezydent James Monroe. Jest ona od ponad dwustu lat niezmiennie obowiązującą w USA, obojętnie czy będą rządzili demokraci czy też republikanie. Przykładowo uszkodzenie gazociągów Nord Stream na dnie Bałtyku de facto miało na celu osłabienie gospodarki UE. Właśnie w ramach tejże polityki stosowanej, prowadzonej w USA przez demokratów.

Błędne zaufanie

Stąd też przed laty, gdy na Ukrainie rozpoczął się Majdan i tłumacz moich artykułów pisanych dla ukraińskiego „Czas Piku” (ówczesny odpowiednik naszej „Polityki”) w prywatnej rozmowie zapytał mnie o co tu chodzi, co ja o tym myślę – odpowiedziałem, że chodzi o zniszczenie UE. Powołując się na moją prywatną wypowiedź, bez uzyskania z mojej strony przyzwolenia napisał artykuł. Po jego publikacji z Russia Today poproszono mnie o szerszą wypowiedź na ten temat. Odmówiłem, ponieważ w ówczesnym okresie nie tylko minister Siergiej Ławrow uwierzył w to, co głosił ówczesny sekretarz stanu John Kerry (w czasie prezydentury Baracka Obamy), że doktryna Monroe’a w polityce USA nie jest już doktryną obowiązującą. Jest już passé! Stąd też, jak mniemam, po telefonie prezydenta Obamy do prezydenta Władimira Putina – ten poprosił prezydenta Wiktora Janukowycza o wycofanie sił bezpieczeństwa z protestu na Majdanie, co przekształciło go w krwawą jatkę w centrum stolicy Ukrainy.

Z późniejszej wypowiedzi prezydenta Putina dowiadujemy się, że jego zaufanie do Baracka Obamy było błędem. Nikt z doradców prezydenta Putina nie brał pod uwagę, że po prostu prezydent Obama realizuje politykę wynikającą z doktryny Monroe’a, w celu niedopuszczenia do powstania dominującego mocarstwa w Eurazji.

Oferta eurazjatycka

Stawiano na stworzenie „harmonijnej wspólnoty gospodarczej od Lizbony po Władywostok”, którą zaproponował Władimir Putin (jako ówczesny premier Rosji) w artykule opublikowanym na łamach niemieckiego dziennika „Sueddeutsche Zeitung” w listopadzie 2010 roku, w oparciu o tanie surowce z Rosji, co powodowało poczucie zagrożenia w Waszyngtonie wynikające z propozycji Putina wspólnej budowy mocarstwa gospodarczego w Eurazji, które w istocie miało być przeciwwagą, odpowiedzią na chińską ekspansję gospodarczą.

Putin w tym artykule z „Sueddeutsche Zeitung”, zaproponował Europie: „W przyszłości w rachubę mogłyby wchodzić ewentualnie strefa wolnego handlu oraz jeszcze bardziej zaawansowane formy integracji gospodarczej. W rzeczywistości powstałby wspólny kontynentalny rynek z potencjałem wartym biliony euro”. Proponuje również „wspólną politykę przemysłową, opartą na konglomeracji potencjału technologicznego i surowcowego Rosji i UE” oraz wspólne programy wsparcia małych i średnich przedsiębiorstw. Jak ocenił, należy rozważyć strategiczne sojusze pomiędzy takimi branżami, jak przemysł stoczniowy, lotniczy, motoryzacyjny, technologie kosmiczne, medycyna i przemysł farmaceutyczny, energetyka jądrowa oraz logistyka. „To powinien być przesycony wysoką technologią przemysł ery postindustrialnej” – napisał Putin. Rosyjski premier zapewnił, że po zakończeniu budowy dwóch gazociągów: Nord Stream i South Stream, „kontynent europejski otrzyma zdywersyfikowany i elastyczny system zaopatrzenia w gaz ziemny (…) Nie mam żadnych wątpliwości, że wówczas wszelkie sztuczne problemy w sferze energii będą należeć do przeszłości” – dodał.

Biały Dom nie pozwoli

Współczesne, ambitne plany UE stworzenia silnej wspólnej europejskiej armii w odpowiedzi na rzekome zagrożenie ze Wschodu nie uzyska akceptacji Białego Domu, ponieważ doktryna Monroe’a była powodem interwencji amerykańskiej w I wojnie światowej, a później w II wojnie światowej po to, aby Niemcy nie dominowały w eurazjatyckiej części świata. Natomiast po II wojnie światowej doktryna Monroe’a stanowiła podstawę, przyczynę amerykańskiej rywalizacji ze Związkiem Radzieckim. Jest ona też powodem wojny na Ukrainie. W celu niedopuszczenia do realizacji koncepcji ówczesnego premiera Władimira Putina „harmonijnej wspólnoty gospodarczej od Lizbony po Władywostok”, przedstawionej w 2010 roku na łamach „Sueddeutsche Zeitung”.

Sterowanie szokiem

Wojna na Ukrainie została wykorzystana do realizacji zadań, o których mowa w drugim bestselerze wydawniczym autorki No Logo, książce Doktryna szoku, w której opisuje w jaki sposób USA realizuje politykę zagraniczną. Na podstawie treści tej książki został zrealizowany film pod tym samym tytułem.

Film rozpoczyna się od ukazania źródeł teorii Miltona Friedmana, której początki sięgają kontrowersyjnych badań kanadyjskiego psychiatry, Ewena Camerona. Ten za pomocą potężnych dawek elektrowstrząsów, „prał” mózgi swoich pacjentów, a po tym jak zostali już pozbawieni wszelkich wspomnień, rozpoczynał programowanie ich w zupełne nowy sposób. Film Michaela Winterbottoma, podążając za teoriami Naomi Klein, ukazuje, że teoria Friedmana działa na bardzo podobnych zasadach. Słynny ekonomista, laureat nagrody Nobla, zauważył, że w czasach kryzysu, kiedy wszystkie dotychczasowe punkty odniesienia znikają, ludzie są przerażeni i całkowicie zdezorientowani. Naukowiec doszedł do wniosku, że istnieje wtedy znakomita okazja do przeprowadzenia radykalnych reform politycznych i gospodarczych.

Redukcja terytorialna

Zgodnie z teorią szoku, najpierw świat nawiedziła pandemia, a następnie wojna na Ukrainie. Zimnowojenna histeria podsycana rusofobią, promowana obecnie przez premiera Donalda Tuska wraz z odwoływaniem się Tuska do strategii z ubiegłego wieku – wyścigu zbrojeń, brzmi groteskowo. Zważywszy mizerię finansową wynikającą z obciążeń UE kosztami wojny na Ukrainie, brak tanich węglowodorów z Rosji uniemożliwia realizację śmiałych planów militaryzacji Europy na wzór XX-wiecznej Trzeciej Rzeszy. Bycie liderem unijnej koncepcji wojny prowadzonej do ostatniego Ukraińca jest dla polskiej racji stanu skrajnie niebezpieczne, albowiem stanowi zagrożenie dla realizacji strategicznego celu polityki USA ogłoszonego przez Donalda Trumpa w kampanii wyborczej. Polska niesubordynacja, ba! – wrogość wobec przedstawicieli obecnej administracji pod wodzą Donalda Trampa – zostanie odczytana jako zagrożenie dla żywotnych interesów USA. W tym stanie rzeczy, opisana powyżej doktryna Monroe’a będzie miała zastosowanie wobec Polski. Spowoduje, że USA w nadchodzącej „Jałcie bis” narzuci nam poczesne miejsce, akceptowalne przez Rosję. Awansujemy ze wschodniej flanki NATO do wschodniej strefy wpływów, w ramach wyznaczonych nam nowych granic z mniejszym dostępem do Bałtyku.

Powrót do 1939 roku

Powstanie coś na kształt Polski z okresu międzywojennego XX wieku, z dwoma językami urzędowymi: polskim i ukraińskim. Warto zauważyć, że po zmianie ustroju w Polsce i przejściu od PRL-u do budowy kompradorskiego kapitalizmu kasynowego jesteśmy świadkami planowej przebudowy etnicznej Polski, zmierzającej w kierunku status quo ante, Polski przedwrześniowej z 1939 roku. Chichotem historii jest to, że ponownie, tak jak w 1939 roku, Polska opiera swoje bezpieczeństwo na sojuszu z Francją i Wielką Brytanią. Sojuszu wspartym wojskami Bundeswehry (sic!) w ramach UE. Na „sojuszu z tradycjami historycznymi”, tak absurdalnym, tak groteskowym, którego nie wymyśliłby, gdyby żył pisarz i futurolog – Stanisław Lem. Rządzący Polską pokazują nam, jak skutecznie własnym kopniakiem: głupotą, arogancją i bezczelnością, można pozbawić Polskę amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa.

Eugeniusz Zinkiewicz

Redakcja