The business of America is business, czyli parafrazując: Ameryka jest po to, aby zarabiać. Te słowa, które przypisuje się prezydentowi Calvinowi Coolidge’owi, wydają się być najkrótszą i jednocześnie najlepszą definicją Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Ale co ciekawe, jedną z najlepszych ilustracji ich prawdziwości jest polityka zainicjowana przez Donalda Trumpa w odniesieniu do Ukrainy uwikłanej przez USA w wojnę z Rosją.
Biznes po amerykańsku
Prezydent USA Donald Trump, komentując we wtorek 18 lutego spotkanie delegacji USA i Rosji w Rijadzie, obwinił Ukrainę za wybuch wojny z Rosją. „Powinni byli [Ukraińcy] to zakończyć trzy lata temu. Nigdy nie powinni byli tego zaczynać” – stwierdził Trump. Słowa te zostały wypowiedziane dwa tygodnie po tym jak zażądał od Ukrainy, jako rekompensaty za dotychczasową pomoc wojskową i materiałową, dostępu USA do metali ziem rzadkich. „Chcemy, by zastawili je jako gwarancję. Chcemy gwarancji, bo dajemy im pieniądze garściami” – powiedział Trump. Prezydent USA oszacował ową rekompensatę za pomoc wojskową Ukrainie na 500 mld dol. (ok. 2 bln zł), co – jak napisał brytyjski dziennik „The Telegraph” – stanowi więcej niż reperacje, jakimi obciążono po II wojnie światowej III Rzeszę i Japonię.
Opłata za likwidację
Ukraina dysponuje surowcami kluczowymi dla współczesnej gospodarki, takimi jak m.in. uran, beryl, cyrkon, tantal, lit czy też złożami rudy fosforu. To właśnie chęć trwałego przejęcia przez Anglosasów kontroli nad tymi zasobami była jedną z przyczyn rebanderyzacji Ukrainy i próby trwałego wyrwania jej spod wpływów Rosji. Donald Trump wydaje się całkowicie ignorować fakt, że gdyby Anglosasi nie zdestabilizowali Ukrainy w 2004 roku tzw. pomarańczową rewolucją i gdyby nie zorganizowali przewrotu politycznego w 2014 roku, obalając legalnego prezydenta, prawdopodobnie nigdy by nie doszło do Specjalnej Operacji Wojskowej 24 lutego 2022 roku. Całą tę sytuację można spointować następująco: zabiliśmy was, a teraz zapłaćcie nam za amunicję i pistolet, którym to zrobiliśmy.
Przerzucenie odpowiedzialności
Wiele jest komentarzy na ten temat w różnych mediach ale jak do tej pory chyba nikt nie zwrócił uwagi na wręcz zuchwałą bezczelność roszczeń finansowych, jakie amerykańska administracja wysuwa pod adresem Kijowa, i wcale nie chodzi tutaj o wysokość wymienionej kwoty, która rzeczywiście jest astronomiczna i prawdopodobnie realistyczna, bo Trump liczyć raczej potrafi. Zwalenie winy przez Trumpa na Ukrainę za wybuch wojny i jej tak długą kontynuację, ma oczywiście uzasadnić owe roszczenia za długotrwałą „pomoc” Ukrainie, która jakoby na własną rękę rozpętała wojnę, której nie mogła wygrać. Rzecz jednak w tym, że to nie Ukraina odpowiada za wybuch wojny z Rosją.
To Amerykanie powinni zapłacić
Przede wszystkim trzeba uczciwie powiedzieć, że to Anglosasi swoją polityką sprowokowali tę wojnę, czyniąc z Ukrainy narzędzie swojej wrogiej polityki wobec Rosji. Najpierw po pomarańczowej rewolucji Ukrainę zbanderyzowali, zatruwając dusze Ukraińców zoologiczną nienawiścią do Rosji, a po obaleniu prezydenta Wiktora Janukowycza w 2014 roku i opanowaniu struktur władzy oraz mediów uczynili z Ukrainy kraj wobec Rosji wrogi. Krótko mówiąc, najpierw z pełną premedytacją, realizując swoje interesy, wepchnęli Ukrainę w wojnę z Rosją, a obecnie – gdy ich plany się zawaliły – zdemolowana wojną Ukraina ma im jeszcze za to zapłacić, no bo przecież Ameryka jest po to, aby zarabiać. Jeśli już ktoś miałby domagać się rekompensaty, to właśnie Ukraina od Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii za wepchnięcie jej do wojny z Rosją oraz storpedowanie pokoju w kwietniu 2022 roku. Ciekawe dlaczego Władimir Zeleński nie podnosi tej argumentacji?
Dla Anglosasów będziemy bydłem
Co więc w tej niekomfortowej sytuacji mogłaby zrobić skutecznie Ukraina? Szybko i bezwarunkowo skapitulować przed Rosją, która z pewnością podyktuje dużo łagodniejsze warunki niż „sojusznik” Ukrainy zza Oceanu, który nie dość, że wkręcił ją w wojnę z Rosją dla własnych interesów, to w sytuacji, gdy cała intryga przeciwko Rosji zakończyła się fiaskiem, domaga się od Ukrainy, aby za to zapłaciła. Niech ta sytuacja będzie i dla nas przestrogą, bo tak się kończy każdy sojusz z Ameryką, która nie jest po to, żeby pomagać, lecz po to aby zarabiać. Zanim ktoś wpadnie na to, aby zawierać z Anglosasami sojusze, niech najpierw ma na względzie to, że dla nich ze względu na ich wyrastającą z protestantyzmu mentalność zawsze będziemy bydłem, które należy eksploatować, a w razie potrzeby poświęcić na ołtarzu anglosaskich interesów.
Stracona szansa
W jednym natomiast Trump ma absolutna rację – do tej wojny nigdy nie powinno było dojść. Tak, to wszystko, te zniszczenia, to morze przelanej krwi, ani przez chwilę nie było potrzebne. Niestety, Polska jako państwo straciła ogromną szansę, aby nie tylko tej wojnie zapobiec, ale wchodząc w rolę rozjemcy podjąć próbę pojednania zwaśnionych sąsiadów. Zamiast tego, rządzące Polską elity polityczne weszły w rolę wiernego anglosaskiego lokaja i aktywnego podżegacza wojennego, czyli przyjęły jak najgorszy wariant działania. A jak powinny były się zachować? Przede wszystkim ostrzec Kijów, że w razie uwikłania się w wojnę z Rosją nie może liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony Polski, poza elementarną pomocą humanitarną. Należało w okresie silnie narastającego napięcia zaproponować mediację. Krótko mówiąc, Polska powinna była uczynić wszystko, aby do tej wojny nigdy nie doszło. Czy Ukraina i Rosja skorzystałyby z tego – to już inna sprawa.
Hodowla banderyzmu
I jeszcze jedna refleksja na koniec. Śledząc publicystykę z ostatnich trzech lat, tylko nieliczni wskazują na banderyzm jako główną przyczynę obecnych nieszczęść Ukrainy. Banderyzacja, która dokonała się po pomarańczowej rewolucji w 2004 roku, i której głównym wyznacznikiem był kult nienawiści wobec Rosji, uczyniła z Ukrainy idealne narzędzie w rękach Anglosasów do gorącej wojny z Rosją. Oczywiście zaślepieni nienawiścią do Rosji banderowcy w ogóle tego nie dostrzegają. Nie rozumieją, że to nie Rosja unicestwia Ukrainę, lecz właśnie karmiony nienawiścią do Rosji banderyzm. O ile Rosja prowadząc działania wojenne oszczędza Ukrainę jak tylko może, o tyle podsycany przez Zachód banderyzm, podobnie jak Donald Trump, nie ma dla niej żadnej litości. Chyba najlepszym symbolem banderowskiej Ukrainy jest młody mężczyzna ze zdjęcia, które kiedyś obiegło Telegram. Wprawdzie stracił obie nogi i lewą rękę, ale ocalałą prawą ręką dumnie salutuje w hitlerowskim pozdrowieniu.
Krzysztof Warecki