ŚwiatPolska przegrała

Redakcja6 dni temu
Wspomoz Fundacje

Najprawdopodobniej obserwujemy długotrwały koniec wojny, która toczyła się na terytorium Ukrainy. Nie oznacza to tego, ze wojna skończy się z dnia na dzień. Machina wojenna hamuje wolno, i proces ten zapewne potrwa kilka dobrych miesięcy.

Stany Zjednoczone rządzone przez moim zdaniem od jakiegoś czasu manipulowanego Joe Bidena, chciały prowadzić wojnę z Rosją, do ostatniego Ukraińca. Na szczęście obóz opętany dziwacznymi ideologiami odszedł. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ma inna koncepcje, zamiast walczyć do ostatniego Ukraińca, będzie wyciskał ten obity kraj do ostatniej hrywny. USA są państwem imperialistycznym i taki pozostaną. Zmieniać się może sposób prowadzenia polityki, ale nie zmieni się cel. Ukraina zapłaci straszliwą cenę, za swoja naiwną wiarę w wiarołomnych partnerów w świecie euroatlantyckim. Stało się to co było dla trzeźwych komentatorów i analityków jasne od samego początku.

Ukraina wojnę przegrała. Straciła znaczną część swojego terytorium i niezależnie od irracjonalnych deklaracji polskich polityków tych terytoriów nigdy nie odzyska. Tak naprawdę straciła je w momencie gdy neonazistowskie bojówki mordowały ludność rosyjskojęzyczną na byłych wschodnich rubieżach Ukrainy. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że Federacja Rosyjska nie pozwoli na takie działania w strefie, którą ze względów historycznych i politycznych uważa za swoją.

Ukraina została przetrzebiona biologicznie. Znaczna część społeczeństwa uciekła z Ukrainy do Unii, ale również Rosji. Ogromna rzesza młodych ludzi poległa w bezsensowym boju, który nabijał kieszenie banksterki.
Ukraina straciła najprawdopodobniej resztę tego co cenne na terytorium, które do niej dalej należy. Lwia część została przejęta przez międzynarodowe korporacje i „rodzimych” oligarchów. Metale rzadkie chcą zagospodarować Amerykanie.

Ukraina pozostanie kadłubowym i wybiedzonym państwem, rządzonym przez bezrozumnych rekonstruktorów zbrodniczego banderyzmu. Państwem z niewyobrażalnym długiem, który będzie trzeba w ten czy inny sposób spłacać.
Ukraińcy będą się czuć oszukani, gdyż w żadnym NATO i Unii Europejskiej się nie znajdą. Z złością będą patrzeć na odbudowywane stosunki między Rosją, a Stanami Zjednoczonymi. W przyszłości zapewne również krajami Unii Europejskiej.

Trudno w dzisiejszych czasach jednoznacznie wskazywać zwycięzcę. Korzyści odnieśli ci co na wojnie zarabiają czyli lobby związane z przemysłem wojennym i banksterka. W pewnie sposób można mówić o wygranej Stanów Zjednoczonych i Rosji. Przegraną oprócz Ukrainy na pewno jest Polska. Przegrali również wszyscy, którzy na poważnie brali deklaracje o tym, że idzie o jakieś „szczytne zachodnie idee”.

Nie przejmuję się zbytnio Ukrainą, Stanami Zjednoczonymi czy Rosją. Zresztą w drugim i trzecim wypadku wiem, że sobie doskonale poradzą. Mnie boli nasza przegrana, a jest ona wielowymiarowa. Napiszę tylko o trzech aspektach.

1) Mój kraj zmarnował niewyobrażalną ilość pieniędzy, których w znacznej części nikt nie będzie wstanie odzyskać. Ba, nawet sprawdzić na co naprawdę one poszły. Każda złotówka, która poszła na broń na Ukrainę mogła zasilić służbę zdrowia, edukację czy działania na rzecz bezpieczeństwa w Polsce. Polska rozbroiła się na rzecz Ukrainy.

2) Mój kraj przestał być już całkowicie jednoetniczny. Zmarnowano dziedzictwo PRL-u czyli państwa Polaków w logicznych granicach. Wróciliśmy w tym względzie do czasów II RP, czyli państwa zmagającego sie z znaczącymi nieprzychylnymi mniejszościami narodowymi. Aspiracje mniejszości Ukraińskiej będą rosły i mogą w przyszłości być mocno sprzeczne z interesem Polaków. Polska stała się mniej bezpieczna i bardziej zbandycona.

3) Pogrzebaliśmy praktycznie całkowicie relacje między naszym krajem a Federacją Rosyjską i Republiką Białoruską. Jest to dla nas niekorzystne z wielu oczywistych powodów.

Żyrowanie przez polityków od prawa do lewa bidenowskiej polityki spowoduje niestety słuszne pretensje strony ukraińskiej do Polski. Obiecywali pokonanie rosyjskiego niedźwiedzia, wdeptanie w ziemię prezydenta Rosji, odzyskanie utraconych ziem, wielką wygraną, Unie, NATO i cuda na kiju. Hartowanie ich społeczeństwa nierealnymi obietnicami będzie nas naprawdę drogo kosztować, zaś Polacy za kilka lat będą płakać gorzkimi łzami.

Przegrali również wszyscy, którzy na poważnie brali deklaracje o tym, że idzie o jakieś „szczytne zachodnie idee”. Tu jest jakaś sprawiedliwość. Bo piewcy nowocześnie pojętych praw człowieka i wielbiciele wszelakich mniejszości w niedługim czasie znajdą się w zupełnie innej rzeczywistości na Ukrainie. Z tego wielobarwnego jaja starannie złożonego na Ukrainie wykluje się brunatny jaszczur, który w pierwszej kolejności pożre kretynów, którzy radowali się z jego obecności.

Co powinna zrobić Polska. Przede wszystkim zachować spokój. Politycy powinni natychmiast przestać łączyć nasz polski interes narodowy z interesem obcego państwa. W żadnym wypadku polskie wojska nie powinny znaleźć się na Ukrainie. Nie wolno nam się dać wplątać w politykę Wielkiej Brytanii i Francji, które będą nas do tego namawiać. Bądźmy raz mądrzejsi przed szkodą. Wszystkie pomysły międzynarodowych oddziałów rozjemczych organizowanych wbrew lub obok USA, to śmiertelna pułapka. Polska nie może wejść w konflikt z Federacją Rosyjską. Niech przynajmniej raz, na coś się przyda kosztowna przynależność do NATO i nasza strategiczna „współpraca” z USA. Polska powinna powoływać się na artykuł 5 i wynikającą z niego „ochronę” NATO.

PS. Gdy wybuchła wojna rosyjsko-ukraińska wiele ogłaszało koniec orientacji wolnej od rusofobii. Kilku ogłosiło koniec tradycji endeckiej w Polsce. Miałem odmienne zdanie. Byłem pewny, że Ukraina wojnę przegra. Byłem pewny, że dobre stosunki z Rosją są w naszym polskim interesie. Przypominam mój wpis z czasu wybuchu tej wojny.
„Zadajmy sobie dzisiaj pytanie – czy dzisiaj w roku 2022 jest miejsce na opcję wolną od rusofobii? Wielu znajomych, których cenię a działali na rzecz zbliżenia polsko-rosyjskiego i normalizacji stosunków między naszymi państwami dzisiaj przeżywają rozterki. Ja sam przyznaje że w dniu wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej pomyślałem – to jest pośmiertne zwycięstwo Targalskiego i wielka radość Macierewicza.

Politycznie mądry i rozważny redaktor Paweł Dybicz z „Tygodnika Przegląd” na swoim profilu napisał: „Przez dziesięciolecia starałem się działać na rzecz zbliżenia z Rosją, przekonania, że trzeba z nią szukać porozumienia i współpracy. Wypełniać przesłanie ojca, który mówił, żebym czynił tak, by on był ostatnim z przodków wywożonych w głąb Rosji. Brutalna agresja Rosji na Ukrainę zburzyła, zakwestionowała dotychczasową moją drogę życiową. Nie tylko wielce zasmuciła. I jeszcze ta świadomość, że tępe rusofoby dziś głoszą swój triumf, mówiąc, że zawsze wiedzieli, iż Ruskie to dzika Azja”. Kolega Adam Wielomski w „Najwyższym Czasie!” napisał „Wszyscy wiedzą że przez lata byłem rosjo-realistą, a dla niektórych rusofilem. Uważałem że w interesie Polski jest prowadzić politykę Węgier Orbana (…) W 2022 roku opcja prorosyjska w Polsce jest skończona – paradoksalnie właśnie wtedy, gdy ze względu na napiętą sytuację międzynarodową byłaby jak najbardziej potrzebna”. Nie zgadzam się po przemyśleniu tematu z tymi opiniami.

Moim zdaniem trzeba zdać sobie sprawę z dwóch spraw. Wojna kiedyś – miejmy nadzieję że szybko – się skończy a nasze położenie geograficzne pozostanie to samo. To co dzisiaj wydaje się nierealne, za dwa lub trzy lata może stać się faktem. Dziś procesy w zglobalizowanym świecie przyśpieszają. Trzeba planować by zabezpieczyć interesy narodu polskiego zarówno w kraju jak i na naszych dawnych Kresach.

Jestem w dalszym ciągu za dobrymi stosunkami z Rosją. Nie oznacza to oczywiście tego że bez względu na to jaką Rosja by była to zawsze trzeba ją popierać. Uważam konsekwentnie od samego początku że na przykład ostatnia wojna jest niekorzystna dla Polski i trudno bym ją popierał. Ogólnie z zasady nie popieram wojen i nie wierzę w teorie o wojnach sprawiedliwych. Sądzę że bywają one nieuniknione. I wiem na pewno że kiedyś się kończą. Właśnie dlatego że opowiadam się za lepszymi w przyszłości stosunkami z naszym największym sąsiadem. Nie dlatego że tak kocham Rosję, ale dlatego że jest to w interesie Polski.

Uważam, że Rosja musi być przedmiotem starannej analizy i krytycznych ocen. Jeżeli myślimy by w przyszłości poprawić realnie stosunki polsko-rosyjskie, to trzeba Federację Rosyjską obserwować i próbować definiować procesy zachodzące wewnątrz. Próbować odczytywać procesy zachodzące wewnątrz tego państwa. Czytać wypowiedzi rosyjskich polityków i analityków. Odrzucić zaklęcia mówiące że wszystko co związane z Rosją to zło, jak również te mówiące że żyje się tam jak w biblijnym Raju.

Na dzisiaj trzeba pozostać krytycznym wobec propagandy obu stron w mass-mediach, zachować trzeźwość oceny i myśleć przyszłościowo, odrzucać wszelkie prowojenne działania, pomagać mądrze i skutecznie w głównej mierze Polakom na Wschodzie i pamiętać że najważniejszy dla nas jest zawsze naród polski.

Łukasz Jastrzębski

Redakcja