W dniu 3 grudnia 1944 r., osiemdziesiąt lat temu, w Budach-Borze koło Brzeszcz przebywało w domu Zdrowaków czterech partyzantów z oddziału AK „Sosienki”.
Byli oni uciekinierami z KL Auschwitz. Zdradzeni przez jednego z esesmanów, z którym prowadzili pertraktacje w sprawie dostarczenia broni, zostali otoczeni przez oddział SS. Jednym z uczestników tej potyczki był Antoni Wykręt (nr 613), który cudem ocalał. Wspominając tragiczny grudniowy dzień 1944 r. w Budach-Borze, warto przypomnieć zdarzenia, które miały miejsce trzy miesiące wcześniej.
W dniu 9 września 1944 r. zbiegło z KL Auschwitz pięciu Polaków. Wśród nich było trzech więźniów z pierwszego transportu polskich więźniów politycznych, który przybył do oświęcimskiego obozu z więzienia w Tarnowie 14 czerwca 1940 r. Byli to: Stanisław Maliński (69) z Tarnowa, Stanisław Furdyna (nr 193) i Antoni Wykręt (nr 613). Zbiegowie zasilili szeregi oddziału AK „Sosienki” pod dowództwem por. Jana Wawrzyczka i wraz z innymi partyzantami tego oddziału przejmowali dalszych uciekinierów z KL Auschwitz. Zasłynęli z akcji pod Oświęcimiem, które zaskakiwały nie tylko brawurą, lecz również pomysłowością.
Ponad miesiąc później, 18 października 1944 r., dwaj ze wspomnianych uciekinierów: Stanisław Furdyna i Antoni Wykręt, przebrani w mundury esesmanów zatrzymali furmankę. Wieziono na niej dwóch skutych więźniów, z którymi akcja wcześniej została potajemnie uzgodniona. Nie wiedział tylko o niej, konwojujący ich z obozu macierzystego w Oświęcimiu do podobozu w Budach woźnica esesman. Po zatrzymaniu furmanki „przebierańcy” jako rzekomi funkcjonariusze obozowego gestapo kazali skutym więźniom zejść z wozu. Zaczęli ich bić i kopać, wymyślając im, że rzekomo od paru godzin są poszukiwani w celu przeprowadzenia dalszego śledztwa. Konwojent wydał więźniów, prosząc tylko o pokwitowanie ich odbioru. Jego prośba została spełniona. Uwolnionymi w ten sposób więźniami byli: Stanisław Zyguła (nr 682) – więzień pierwszego transportu tarnowskiego, pochodzący z miejscowości Skopanie na Podkarpaciu i Marian Szayer (nr 17036).
Anna Zdrowak tak wspominała tragiczne wydarzenia w Budach-Borze, które w dniu 3 grudnia 1944 r. rozegrały się w jej domu: (…) wstąpił do nas przejeżdżający na rowerze esesman Aleks. Ledwo wszedł, zaraz zapytał: „Staszek jest u was” i nie zatrzymując się wszedł do pokoju, w którym spali partyzanci. Ci zaraz się przebudzili i zaczęli rozmawiać z Aleksem, który zaproponował im swoje wstąpienie do grupy (do oddziału AK „Sosienki – dop. AC). Aleks odchodząc przyrzekł, że zaraz wróci, udaje się do obozu tylko po broń. Partyzanci nie zdołali jeszcze ochłonąć po tej rozmowie, gdy pod nasz dom zajechało kilka samochodów z esesmanami. Dom otoczyli gęstym pierścieniem i zaczęli ostrzeliwać go ze wszystkich stron. Jeden z esesmanów podszedł pod dom, karabinem podważył drzwi i wszedł do środka. W międzyczasie partyzanci zabrawszy broń wyskoczyli na strych i zaczęli strzelać do esesmanów. Nie wiem, który z partyzantów zabił esesmana znajdującego się w sieni. Kula przeszyła mu głowę, oko i szyję. Umierając zdołał zapytać: „Gdzie oni są?”
Jej córka Zofia Zdrowak-Dętkoś do relacji matki dodała: Przebudzeni partyzanci rozpoczęli rozmowę z esesmanem nazywanym Aleksym (…). Partyzanci mieli ochotę go zabić, lecz moja matka sprzeciwiła się temu; Furdyna pozwolił odejść esesmanowi z naszego domu. Za kilkanaście minut po jego odejściu dom nasz został otoczony przez esesmanów, którzy otworzyli ogień. (…) Wzajemne ostrzeliwanie trwało kilka minut.
W walce zginął Stanisław Furdyna (nr 193) – ur. 1916 r. w Tuszowie Narodowym koło Mielca, urzędnik, oficer rezerwy Wojska Polskiego.
Anna Zdrowak dokładnie podała w swojej relacji okoliczności jego śmierci i dwóch pozostałych uciekinierów z KL Auschwitz: Gdy partyzanci zużyli wszystką amunicję, zeskoczyli ze strychu i zaczęli uciekać w pola, kryjąc się między sadzonkami młodych drzew. Dwóch partyzantów dosięgły kule esesmanów, Szayer zginął w sadzonkach, a Furdyna w pobliskiej przykopie. Antoni Wykręt i Staszek zwany „Jąkałą” (Stanisław Kwiatkowski – dop. AC) ukryli się w piwnicy mojego domu i jeszcze bronili się. Gdy brakło im nabojów Staszek zażył truciznę, którą zawsze nosił przy sobie, a Wykręta żywego zabrali esesmani.
Podstępnie otoczeni wraz ze Stanisławem Furdyną śmierć ponieśli: Stanisław Kwiatkowski (nr 12374) – ur. 1916 r. w miejscowości Brok, pow. ostrowski, woj. mazowieckie, w ewidencji obozowej odnotowany jako ślusarz i Marian Szayer (nr 17036) – ur. 1918 r. w Starym Sączu, student prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Aresztowano całą rodzinę Zdrowaków – Annę Zdrowak, jej męża Jana i dwie córki Zofię i Emilię, lokatora Edmunda Klucznego – ur.1910 r. w Sosnowcu, przeżył pobyt w KL Mauthausen, a także wszystkich mężczyzn z sąsiedztwa jako zakładników.
Z wnętrza domu Zdrowaków, wrzucając wcześniej do niego kilka granatów i powodując w nim pożar, esesmani wyciągnęli Antoniego Wykręta (nr 613) – ur. 1919 r. w Nawojowej koło Nowego Sącza, który był oficerem rezerwy Wojska Polskiego. Uciekinier z KL Auschwitz został wrzucony na ciężarówkę, którą zamierzano go zawieźć z powrotem do obozu na publiczną egzekucję. Schwytany partyzant nie stracił jednak odwagi. Uwolnił swoje ręce z więzów i gdy ciężarówka zmniejszyła szybkość na zakręcie, wyskoczył z niej do przydrożnego rowu. Esesmani otworzyli ogień za uciekającym, ale kierowca ciężarówki, którym był Richard Böck, współpracujący w obozie z więźniami, dodał gazu udając, że ucieka przed strzelaniną spowodowaną partyzancką zasadzką, czym uratował życie Antoniemu Wykrętowi.
Ze złamanym nosem i obojczykiem Antoni Wykręt ukrywał się w domu rodziny Niklów w Skidziniu koło Brzeszcz. Uratował się także najmłodszy dziesięcioletni syn Zdrowaków – Stanisław, któremu w czasie zamieszania spowodowanego walką udało się ukryć u sąsiadów. Antoni Wykręt po wojnie zmienił nazwisko na Andrzejwski i wyjechał do Kanady. Odszedł na wieczną wartę w 1995 r. Po dwóch tygodniach zakładników zwolniono z KL Auschwitz, natomiast członków rodziny Zdrowaków i Edmunda Klucznego umieszczono – każdą osobę oddzielnie – w areszcie obozowym, czyli bunkrach bloku nr 11. Po jednym z brutalnych przesłuchań Zofia więziona w celi nr 1 w podziemiach bloku nr 11 sądząc, że zostanie stracona, spinką do włosów wydrapała w tynku jednej ze ścian tej celi napis: Zofia Zdrowak 16 lat.
Opatrzność czuwała jednak nad nią i napis ten nie pozostał po niej ostatnim śladem. W nocy z 16 na 17 stycznia 1945 r. wśród pierwszych kolumn więźniarskich ewakuowanych z obozu, pędzonych pieszo w kierunku Wodzisławia Śląskiego, znajdowali się też więźniowie wyprowadzeni z bloku nr 11. Anna Zdrowakowa zbiegła z córkami z kolumny więźniarskiej na trasie Marszu Śmierci w okolicach Rybnika, natomiast jej mąż Jan zginął potem w KL Mauthausen. Starsza z córek Anny Zdrowakowej – Zofia kontynuowała po wojnie naukę szkolną. Nie miała jednak łatwego życia, tym bardziej, że w okresie stalinowskim szykanowano ją za przynależność do AK i przez dłuższy czas nie mogła znaleźć pracy. Zofia Zdrowak-Dętkoś już jako mężatka oraz matka dwóch synów sprzedała rodzinny dom w Budach i przeniosła się do Brzeszcz, gdzie zmarła trzynaście lat temu.
Adam Cyra
Myśl Polska nr 51-52 (15-29.12.2024)