HistoriaRecenzjeRaźny: Tragiczny syndrom

Redakcja9 godzin temu
Wspomoz Fundacje

Rosyjski syndrom jako determinanta polskiej mentalności i polskości to tragiczny syndrom. Wykazał to w genialny sposób Jan Engelgard w swojej ostatnio opublikowanej książce, noszącej taki właśnie tytuł z wprowadzającym w jej problematykę podtytułem: „Rosyjski syndrom. Sprawa gen. Antona Denikina z perspektywy historycznej”.

Przedstawił jednocześnie historyczny i polityczny kontekst ukształtowania tego syndromu: antyrosyjską politykę naczelnika państwa polskiego wobec rewolucji 1917 roku, wyrażoną w odmowie wsparcia dla odrodzenia narodowego w Rosji po jej wybuchu i powstałego na jego fali zbrojnego oporu białych przeciwko czerwonym. Odmowa wsparcia dla rosyjskich patriotów przeciwko wymierzonym w cywilizacyjne fundamenty Rosji działaniom bolszewickich uzurpatorów. Książka ma charakter wykładni relacji polsko-rosyjskich zdeterminowanych przez negatywny stosunek Józefa Piłsudskiego nie tylko do Rosji carskiej, ale również do Denikina – przywódcy obozu białych – potwierdzony w wydarzeniach 1919 roku, zapewniających  zwycięstwo bolszewikom.

Wykładnia Engelgarda oparta jest  na materiałach istotnych nie tylko dla badaczy historii, ale również kultury, cywilizacji czy nawet – a może nade wszystko – antropologii. Kluczowe znaczenie ma wśród nich – oprócz tekstów A. Denikina  z broszurą „Kto uratował władzę sowiecką przed zagładą?” na czele – opublikowany w 2021 roku tom wspomnień szkolnego kolegi przywódcy białych – Stanisława Karpińskiego „Złe czasy. Pamiętnik 1924-1943”, a także rozdziały: „Zabawa w kotka i myszkę, czyli misja gen.  Karnickiego” oraz  „Żadnych rozmów z Moskalami”.

Z udokumentowanego wywodu autora wynika jasno, iż utworzona latem 1919 roku z polecenia Piłsudskiego polska misja przy Denikinie była zasłoną dymną, kamuflażem dla tajnych działań Warszawy, uzasadniających odmowę pomocy dla białych walczących z antycywilizacyjną bolszewią. Pikanterii nadaje tej pokrętnej koncepcji naczelnika państwa fakt, iż o celach misji  nie wiedział stojący na jej czele generał. Engelgard pisze: „Piłsudski, wydając polecenie utworzenia polskiej misji przy Denikinie, nie wtajemniczył prawie nikogo,  w jakim  celu ona się tam udaje i jakie ma zadania do wykonania. Nie wiedział o tym stojący na jej czele gen. Aleksander Karnicki, jak i większość podległych mu oficerów” (s.99). W rzeczywistości misja miała charakter szpiegowski, a jej celem było propagandowe uzasadnienie odmowy pomocy – jak dowodzi w wykładni swojej książki autor. Dla uzasadnienia miała dostarczyć strategicznych i taktycznych argumentów wojskowych i politycznych, które współgrać miały z dominującą w polskim dyskursie politycznym  lat 1919-1920 tezą, iż „biała” Rosja „nie uznawała niepodległości Polski”.

Engelgard, odwołując się do dokumentów, udowadnia, iż jest to fałszywa teza, powielana – niestety – później i obecnie przez polskich historyków. Podkreśla, iż największe znaczenie ma w tej sprawie jako oficjalny pierwszy dokument słynny Manifest Wielkiego Księcia Mikołaja Mikołajewicza z 1/14 sierpnia 1914 roku, zapowiadający „Odrodzenie Polski […] swobodnej w swej wierze, języku i samorządzie” (s. 30).  Dwa inne dokumenty stanowią potwierdzenie pierwszego: wypowiedź premiera Iwana Goremykina z 1 sierpnia 1915 roku na posiedzeniu Dumy na temat utworzenia Polski na prawach autonomii oraz rozkaz Mikołaja II wydany armii i flocie 25 grudnia 2016 roku. Najbardziej znaczącym dokumentem – podkreśla Engelgard – okresu carskiego był rozkaz Mikołaja II do armii i floty z 25 grudnia 1916 roku, w którym napisano, że:  „Rosja nie zapewniła sobie jeszcze urzeczywistnienia celów wyznaczonych jej przez wojnę: obsadzenia Konstantynopola i cieśnin oraz stworzenia Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech części, dotąd rozdzielonych” (s. 32). Piłsudski nie mógł nie znać tych dokumentów, podobnie jak nie mógł  nie wiedzieć o polskim pochodzeniu Denikina – z matki Polki – oraz o jego propolskich poglądach.

Antyrosyjski wektor we wschodniej polityce naczelnika państwa polskiego zwyciężył jednak argumentację dokumentów i logikę geopolityki. Miał nade wszystko wymiar psychologiczny i moralny. Prawidłowo ocenił go sam Denikin, pisząc w swej broszurze „Kto uratował władzę sowiecką przed zagładą?”: „W ten sposób w świetle prawdy historycznej ‘walka z rosyjską reakcją’, ‘wysokie zadanie historyczne wyzwolenia narodu ukraińskiego’, ‘nieuznanie przez Denikina samodzielności państwowej Polski’ itd., itd. – to wszystko okazuje się być jedynie nieudanym kamuflażem egoizmu narodowego. W tych fatalnych dniach problem sprowadzał  się jedynie do rozwiązania dylematu strasznego z powodu swej prostoty i nagości: Czy sprzyjać odrodzeniu narodowemu Rosji, czy też przynajmniej jemu nie przeszkadzać? A może sprzyjać zniewoleniu komunistycznemu Rosji i jej rozbiorowi?… Bolszewizm zwyciężył” (s. 337).

Piłsudski wybrał bowiem tę drugą opcję. Takie było uzasadnione przekonanie przywódcy białych.  Misja gen. Karnickiego na południu Rosji nie tylko nie doprowadziła do współpracy wojskowej z Denikinem, ale stała się wręcz misją szpiegowską. „Gra w kotka i myszkę z samym Denikinem – pisze Engelgard – uniki, stawianie nierealistycznych żądań – to była codzienność. Czym wobec tego zajmował się personel misji? Zbieraniem informacji, czyli mówiąc otwarcie, szpiegostwem” (s. 132).

Tę grę z Denikinem akceptowały wszystkie opcje polityczne. Obóz Piłsudskiego nie napotkał w Polsce – nade wszystko w sejmie – żadnego politycznego sprzeciwu, również ze strony Narodowej Demokracji. Nawet jej politycy – zaznacza Engelgard – nie proponowali współdziałania z Denikinem, a jedynie nawiązanie z nim kontaktów politycznych. Podkreślali to czołowi publicyści tego nurtu na łamach „Gazety Warszawskiej”, oskarżając lewicę o kryptobolszewizm, gdyż w tym samym czasie utrzymywane były konszachty z bolszewikami poprzez Juliana Marchlewskiego. Na potwierdzenie tego minimalizmu endecji cytuje autor wypowiedź Bohdana Wasiutyńskiego z jego artykułu „O politykę wobec Rosji” (14 i 15 sierpnia 1919 roku): „Lekkomyślne przeto traktowanie naszego stosunku do Rosji jest szaleństwem i zbrodnią. Rzecz charakterystyczna, że ci, co najgłośniej potępiają wszelkie możliwości nawiązania stosunków z Rosjanami, należą do dawnego obozu germanofilskiego. Polska musi mieć główny front zwrócony albo przeciwko Rosji, albo przeciwko Niemcom i musi się zdecydować na linię wytyczną swej polityki wewnętrznej. Chyba zaś nie jest żadną linią polityczną odrzucanie samej idei rokowań z Denikinem czy Kołczakiem” (S. 153).

Takie głosy były jednak odosobnione. Autor omawia je w rozdziale Józefa Mackiewicza krucjata w obronie „białej” Rosji, eksponując wystąpienia i publikacje wymienionego w tytule pisarza oraz Mariana Zdziechowskiego. Jak podkreśla,  ten drugi – filozof, znawca dziejów Rosji korespondujący z Lwem Tołstojem i utrzymujący przyjaźń z najwybitniejszym rosyjskim filozofem Mikołajem Bierdiajewem, żyjącym po rewolucji 1917 roku na emigracji – jako pierwszy „tak gruntownie i merytorycznie zakwestionował dogmat o braku alternatywy dla polityki Piłsudskiego wobec „białej” Rosji w roku 1919” (s. 204). Te głosy nie były jednak słyszane. Zwyciężyła zasada: żadnych rozmów z Moskalami, obowiązująca również na obradach konferencji pokojowej w Paryżu. Jej skutkiem była próba sformułowania zarzutów o zdradę stanu stawianych Romanowi Dmowskiemu  i jego współpracownikom, prowadzących z Rosjanami jedynie „rozmowy sondażowe”.

Ten aspekt polityczny i zarazem geopolityczny jest w książce Engelgarda najważniejszy i powinien być tematem numer jeden dla rozważań historyków. Natomiast dla badacza kultury i cywilizacji ma on znaczenie jednej z kilku determinat określających relacje polsko-rosyjskie okresu I wojny światowej i rewolucji bolszewickiej. Równie ważnie znaczenie ma w tym wypadku przynależność Polski i Rosji do dwóch różnych kręgów kulturowych. Różnych, jednakże nie przeciwstawnych, gdyż obydwa mają fundamenty chrześcijańskie, widoczne nade wszystko w wymiarze antropologiczno-aksjologicznym. W obydwu kręgach kulturowych normy moralne ukształtowane zostały na gruncie etyki chrześcijańskiej. Z punktu widzenia kulturowo-cywilizacyjnego ten właśnie wektor ma znaczenie nader istotne, wręcz dominujące w ocenie stosunku polskich władz do rewolucji bolszewickiej, a ściślej do obozu białych w 1919 roku. Polska polityka omawianego czasu nie spełniała norm moralnych jednakowych dla obydwu cywilizacji – łacińskiej/chrześcijańskiej, którą chlubiła się Polska oraz turańsko-bizantyjskiej, której broniła przed ateistyczną bolszewią „biała” Rosja z Denikinem na czele.

„Gra w kotka i myszkę”, jaką prowadził z nim Piłsudski w roku przełomowym nie tylko dla rewolucji bolszewickiej i losów chrześcijaństwa na obszarze Rosji, ale w konsekwencji również dla jego zagrożeń na obszarze całej Europy, była grą opartą na fałszu moralnym. Jej inspirację stanowiła chęć odwetu na  „Moskalach” za lata niewoli Polski, a także za carskie represje, jakim poddany był Piłsudski w latach 80./90. dziewiętnastego wieku – aresztowanie w Wilnie w 1887 roku i skazanie na 5 lat zesłania na Wschodnią Syberię za związki z terrorystyczną organizacją rewolucyjną Narodnaja Wola i udział w przygotowaniu przez nią zamachu na życie cara Aleksandra III. Pięcioletni pobyt na Syberii nie zmienił jego lewicowych poglądów i antyrosyjskiego nastawienia. To drugie wręcz umocnił, czemu dał wyraz w odmowie wsparcia dla białej Rosji.

Swoją fałszywą polityką wobec rewolucji bolszewickiej nadał rosyjskiemu syndromowi w polskiej świadomości nowy kształt – błędnej postawy wobec tych samych wartości najwyższych, które przez całe wieki formowały mentalność zarówno polskiego narodu, jak i rosyjskiego – wobec chrześcijańskich wartości moralnych. Na poziomie tych wartości Piłsudski przegrał z Denikinem, a jego wygrana polityczna była krótkotrwała – usunęły ją w cień wydarzenia roku 1920. Zdrada moralna ma zawsze epilog noszący znamiona  kary. Piłsudski nie przewidział tego, że bolszewicy, którym sprzyjał w momencie decydującym dla przebiegu rewolucji, po zwycięstwie nad białymi nie oszczędzą Polski. Nie bojąc się kary na poziomie moralnym, nie przewidział tego, że ci, którzy w szale demontażu cywilizacyjnego nie oszczędzili własnego narodu i państwa, tym bardziej nie oszczędzą obcego narodu i państwa – polskiego – ukształtowanego przez te same znienawidzone przez nich wartości etyczne.

Dalekosiężne i zarazem tragiczne skutki ich zwycięstwa ich zwycięstwa w rewolucji przewidział Denikin, ostrzegając Polskę przed porozumieniem III Rzeszy ze Związkiem Radzieckim na krótko przed Paktem Ribbentrop-Mołotow. Ten przywódca białych nie popadł bowiem po ich klęsce w „polski syndrom” i nie zmienił swoich propolskich poglądów. „Anton Denikin – pisze Engelgard – do końca swojego życia nie mógł przeboleć straconej szansy na wspólne pokonanie bolszewików przez Rosję i Polskę, a także na zaprzepaszczenie danej nam przez historię możliwości przyjaznego ułożenia polsko-rosyjskich relacji. Nigdy jednak w żadnej publikacji nie atakował narodu polskiego. Wręcz przeciwnie, zawsze podkreślał że to naród polski będzie ofiarą  krótkowzrocznej polityki Józefa Piłsudskiego” (s. 308).

Historyczne znaczenie książki Engelgarda jest bezsprzecznie i należy żywić nadzieję, że nie będzie ona zignorowana w środowisku polskiej historiografii, jak to miało miejsce w przypadku pamiętnika Karpińskiego i irracjonalnie negatywnego stosunku Piłsudskiego do Denikina, o czym pisze autor „Syndromu rosyjskiego” w rozdziale O polskiej dyskusji na temat sprawy gen. Denikina. W wymiarze autorskim przedstawiony przez  Engelgarda zestaw materiałów-świadectw stanowi potwierdzenie fabularnej narracji autora zawartej w jego powieści z 2008 roku „Klątwa generała Denikina”. Stanowi jednocześnie potwierdzenie sformułowanej przez Denikina w wymienionej broszurze tezy, iż władzę sowiecką od  nieistnienia uratowała Polska w 1919 roku, utrwalając tym samym zwycięstwo rewolucji bolszewickiej.

Książka ukazała się w momencie, gdy kolejny raz rosyjski syndrom zadecydował o kierunku polskiej polityki  rozpoczętej w 2014 roku przez polskie władze przeciwko Rosji. Wcześniej syndrom ten dał o sobie znać po upadku ZSRR, gdy Polska – zamiast domagać się osądzenia ukraińskiego ludobójstwa na obywatelach II RP i ekshumacji jego ofiar, włączyła się w pomarańczową rewolucję na Ukrainie zorganizowaną Stany Zjednoczone i ich sojuszników przeciwko jej związkom z Rosją.

Od 2014 roku ten  rosyjski syndrom w postaci rusofobii obejmuje obecnie nie tylko całą wierchuszkę establishmentu politycznego od prawicy do lewicy – wyjątek stanowi Grzegorz Braun – ale również ludzi nauki, biznesu, mediów, kultury, oświaty, wychowania. Wszystkich, którzy przyjęli za swój przejaw – z jednej strony patriotyzmu, z drugiej kosmopolityzmu – rusofobię,  narzuconą nam  podstępnie przez propagandę transatlantycką. Nie wszyscy przecież ci, którzy plują na Rosję, Władimira Putina i naród rosyjski są wyznawcami piłsudczyzny. Co więcej, wielu polskich rusofobów to jej przeciwnicy.  Swoją rusofobią poszerzają jednak przestrzeń jej oddziaływania, stają w jednym obozie ze zwolennikami niepodważalnego, nienaruszalnego kultu Piłsudskiego. Grają razem w drużynie, która poszła na służbę u hegemona światowego nienawidzącego Rosji.

Z nienawiści do niej poparli tych, którzy zniszczyli chrześcijaństwo na Bliskim Wschodzie i patronowali nadawaniu antychrześcijańskiego oblicza Europie. I choć nawet większość z nich powołuje się na wartości chrześcijańskie, wszyscy robią wszystko, aby tocząca się na Ukrainie wojna Zachodu z Rosją zakończyła się jej klęską równoznaczną z jej unicestwieniem. Nie ma bowiem dla nich żadnego znaczenia fakt, iż jest ona jedynym mocarstwem w świecie, które rzeczywiście broni chrześcijaństwa zarówno poprzez swoje ustawodawstwo, jak i społeczne normy moralne i kulturę. Czy zatem i w tym wypadku spełnić się może klątwa Denikina i należy oczekiwać kary o wymiarze moralno-metafizycznym? Decydenci zapomnieli bowiem o tym wymiarze albo negują jego istnienie, choć niemal wszyscy pragną po śmierci nieśmiertelności. Czy jest ona możliwa bez sądu?

Prof. Anna Raźny

Jan Engelgard, „Rosyjski syndrom. Sprawa gen. Antona Denikina z perspektywy historycznej”, Warszawa 2024.

Myśl Polska, nr 49-50 (1-8.12.2024)

Redakcja