Czytam wpisy poważnych ludzi deklarujących szczere wsparcie, któregoś z kandydatów POPiS-u. Zamiast chłodnej kalkulacji, plemienna nawalanka w obozie solidaruchów. Obserwujemy przecież kolejną odsłonę tego samego przedstawienia, odgrywanego od ponad trzydziestu lat.
Który lepszy? Rafał Trzaskowski, który był sorosowskim stypendystą Uniwersytetu Oksfordzkiego i jest wyszkolony w Cranbrook-Kingswood High School w Bloomfield Hills USA? Czy Karol Nawrocki, który przeszedł trening programu International Visitor Leadership Program (IVLP), nad którym patronat sprawuje Departamentu Stanu USA?
Kto bardziej zasłużony? Czy rusofob Rafał Trzaskowski, uważający, że należy zakazać świętowania Dnia Zwycięstwa, upamiętniającego pokonanie nazistowskich Niemiec w 1945 roku? Czy rusofob Karol Nawrocki, który jako prezes IPN-u stał za rytualnym niszczeniem polskich pomników na ziemiach odzyskanych i zdobytych?
Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że Rafał Trzaskowski jest sorosowskim czyli obcym produktem. Dokładnie tak samo jak wyszkolony przez Departament Stanu USA Karol Nawrocki. Różnica jest taka, że mają dwa różne opakowania. Jednego przystroili w szaty tęczowo-liberalne i wsadzono mu w rękę flagę UE, drugiego w biało-czerwone i wsadzili ma do ręki krzyż.
Obaj są jednakowo proamerykańscy, a przez to proukraińscy i antyrosyjscy. Obaj bezrozumnie wspierają jedną z walczących stron w nie naszej wojnie. Obaj odwołują się do sztucznie wykreowanego etosu Solidarności i pałają nienawiścią do idei ciągłości państwa.
Dla Polaków nie ma większej różnicy, który z kandydatów Przeciwnika zostanie prezydentem Polski. Polska niezależnie od tego kto z nich zamieszka w Pałacu Prezydenckim będzie miała wasalne stosunki z USA, Wielką Brytanią czy Izraelem. Dalej trwać szaleństwo wzajemnego lustrowania, grzebania w życiorysach i oskarżania o bycie ruskim szpiegiem.Występuje tu stara zasada Przeciwnika obstawienia obu stron. Stara metoda Kuronia czy Olszewskiego, Geremka czy Macierewicza, Blumstejna czy Wildsteina, Tuska czy Kaczyńskiego, Trzaskowskiego czy Nawrockiego? Czy z lewicy czy z prawicy, wszyscy służ tej amerykańskiej bożnicy. To sztuczny i narzucony nam Polakom system.
Nie namawiam, by nie głosować. Jeżeli ktoś czuje taką potrzebę i podkreśla to jego podmiotowość, niech to robi. Ale niech to robi na chłodno, a nie ulega politycznemu podnieceniu. Nie wolno dać się szantażować podsycanymi emocjami. W obecnej sytuacji geopolitycznej, w znacznym stopniu los Polski rozstrzyga się poza granicami. Nie należy dać się nabierać na hasła „historycznej chwili”, „ostatniej szansy”, „teraz albo nigdy”, „ratowania demokracji” czy „wypełnieniu testamentu wyklętych”.
PS. I warto pamiętać, że reżyser zawsze może zadecydować o zmianie pacynek podczas przedstawienia.
Łukasz Jastrzębski