Kadencja prezydencka Zełenskiego kończy się 20 maja bieżącego roku, jednak nie obserwuje się najmniejszych przygotowań do wyborów, jeśli pominiemy wyekspediowanie do Wielkiej Brytanii, z misją dyplomatyczną, głównego konkurenta Zełenskiego do zajęcia prezydenckiego fotela, czyli gen. Załużnego.
Widocznie proces likwidacji opozycyjnych sił i jeszcze niezależnych ośrodków opinii nie osiągnął zadawalającego poziomu, gdyż Zełenskiemu nie spieszy się do demokratycznego skonfrontowania z głosami wyborców, wśród których, mówiąc sarkastycznie, zwolenników mu nie przybywa. Aparat propagandowy Zełenskiego lansuje tezę, że to vox populi nie chce wyborów w czasie wojny, więc…
Zełenski podjął się poważnego zobowiązania, prowadzić wojnę do ostatniego Ukraińca, więc pomimo sporych sukcesów w tym dziele, ma jeszcze sporo do zrobienia. Ogłoszona mobilizacja poborowych poniżej 27. roku życia nie przynosi spodziewanych efektów, nawet pod groźbą utraty prawa do paszportu przez imigrantów, którzy nie palą się do powrotu z zagranicy na pole walki. Wygląda, że z jakichś nieodgadnionych powodów wolą życie bez paszportu, niż ryzykować jego utratę w imię posiadania dokumentu.
Takiej postawy Ukraińców nie spodziewali się wydający zarządzenie o wstrzymaniu aktualizacji paszportów imigrantom przez konsulaty ukraińskie. Polska Straż Graniczna znalazła pretekst do deportacji jednego (potwierdzam liczbę: sztuk jeden) Ukraińca, który notorycznie kierując autem w stanie upojenia miał pecha trafiać na kontrolę trzeźwości, pomimo gminnej mądrości, że pijany zawsze ma szczęście. Jeśli ten pretekst deportacyjny się upowszechni, to może wywołać zapaść na polskim rynku pracy, który pracowici, ale równocześnie rozrywkowi Ukraińcy zapełniają w dużej części. Zobaczymy.
Jeśli wojną ma trwać, to jednak nie wystarczy nowa transza dolarów i sprzętów wojennych dostarczanych przez USA. Co prawda z rozdysponowaniem dolarów nie będzie kłopotów, bo to jest znakomicie rozpracowane na Ukrainie, natomiast gorzej sprawy się mają z obsługą sprzętów, a tu akurat chętnych brak. Wobec narastających głosów opinii światowej, z wyjątkiem Macrona i niemieckiej lewicy, o potrzebie podjęcia negocjacji pokojowych, Zełenski ogłosił, że jest gotów podjąć dialog podczas zbliżającego się Szczytu Pokojowego w Szwajcarii, ze wszystkimi, jedynie z wyłączeniem Rosji, pomimo tego, że gospodarz przygotowywanego szczytu, szwajcarski szef MSZ, w styczniu stwierdził, że negocjowanie warunków pokoju w ukraińskiej wojnie bez udziału Rosji jest bez sensu. Tego typu negocjacje z samym sobą i sojusznikami zapewniają Zełenskiemu trwałość wojny i w konsekwencji jego prezydentury. Pojawia się jednak pewien pułszkop, lub jak ktoś woli szkopuł, w zdolności Ukrainy w prowadzeniu wojny bez końca. Mianowicie, żądni zysków wierzyciele zaczynają się niecierpliwić.
Grupa zagranicznych posiadaczy obligacji podjęła kroki, aby zmusić Ukrainę do rozpoczęcia spłaty zadłużenia już w przyszłym roku – poinformował 5 maja dziennik „Wall Street Journal”. Grupa, w skład której wchodzą giganci inwestycyjni BlackRock i Pimco, przyznała Kijowowi w 2022 r. dwuletnie wakacje od zadłużenia zakładając, że konflikt z Rosją zakończy się do roku 2024. Nie widząc końca walk, pożyczkodawcy wynajęli niezwykle sprawnych rewindykatorów, prawników z kancelarii Weil Gotshal & Manges i bankierów z PJT Partners, aby spotkali się z ukraińskimi urzędnikami i zawarli umowę, na mocy której Ukraina wznowi spłatę odsetek w przyszłym roku w zamian za umorzenie znacznej części długu, poinformowały anonimowe źródła „Wall Street Journal”. Czyżby chciwość finansistów rodziła nadzieję na pokój? Niebywale, ale cuda się dzieją codziennie, jak mawiał, nieco zapomniany, Forrest Gump.
Szczęść Boże Czytelnikom „Myśli Polskiej”!
Jacek Frankowski
fot. profil „X” W. Zełeńskiego
Myśl Polska, nr 21-22 (19-26.05.2024)