GospodarkaPublicystykaŚwiatRosja: jakie szanse na suwerenność technologiczną?

Redakcja11 miesięcy temu
Wspomoz Fundacje

Rosja staje do wyścigu technologicznego z Zachodem, jednak w zupełnie innych warunkach niż potęgi azjatyckie – Japonia, potem Korea Południowa, a niedawno Chiny.

Dlatego trudno przewidzieć, czy uda się jej wykorzystać wojnę gospodarczą z Zachodem dla modernizacji, wyjścia z roli dostawcy surowców i stworzenia kolejnego ośrodka wielobiegunowego świata. Wiele wskazuje na to, że to się nie uda. Ale przyjrzyjmy się… Dla rozwoju gospodarki potrzebne są pieniądze (kapitał), kadry (innowacyjność) i korporacje technologiczne. No i oczywiście – rynki zbytu. W poprzednim numerze (https://myslpolska.info/2023/04/22/czy-rosja-popadnie-w-technologiczne-zacofanie/) opisywałem, jaka jest strategia rosyjska, dzisiaj o tym, co jest potrzebne, by ją zrealizować. Zacznijmy od korporacji.

Ros-Korporacje

Rozpad ZSRR i kryzys lat 90-tych zniszczył całkowicie dawną strukturę przemysłową. Dla jej odbudowy prezydent Putin powołał po 2007 roku państwowe korporacje technologiczne – RosAtom, RosTech (początkowo nazywał się RosTechnologie) i RosKosmos. To umożliwiło skuteczne zarządzanie całym cyklem technologiczno-przemysłowym w trzech kluczowych branżach. Broń atomowa, technologie wojskowe, obecność w kosmosie. Oczywiście podstawową rolę odgrywa zbrojeniówka („oboronka”), gdyż Rosja wciąż czuje się oblężoną twierdzą, którą Zachód co pewien czas próbuje zdobyć i podporządkować sobie.

Później prezydent Putin naciskał, by „oboronka” zaczęła produkcję cywilną, wykorzystując swoje kompetencje technologiczne, potwierdzone pozycją Rosji na globalnym rynku uzbrojenia. Dlatego Rostech oprócz wojskowych samolotów zasila także cywilne lotnictwo nowymi konstrukcjami, jak Suchoj Superjet czy MC-21 (czytaj: „Nadlatują rosyjskie samoloty, spokojnie – cywilne”  (https://myslpolska.info/2021/05/21/nadlatuja-rosyjskie-samoloty-cywilne) . Przełamywanie zachodniej dominacji w przemyśle lotniczym trwa już kilka dobrych lat, i tu dokładnie widać, jak odcinanie przez Zachód technologii opóźnia projekty i utrudnia rozwój nowych produktów. Pomimo tego rosyjski przemysł lotniczy dostarcza nowoczesne konstrukcje i imponujące wręcz produkty, jak choćby silniki lotnicze czy rakietowe.

Łączenie działalności zbrojeniowej i cywilnej świetnie wychodzi także w Rosatomie, który oprócz konstruowania nowych rodzajów uzbrojenia nuklearnego, jest także globalnym liderem energetyki cywilnej i opanował 80% światowego rynku energii jądrowej. Te wielkie koncerny już dzisiaj potrafią tworzyć konkurencyjne produkty, a także analogi urządzeń, części, produktów zachodnich. Często są one gorszej jakości, mniejszej wydajności, choć czasami potrafią być znacznie lepsze. I prawie zawsze są tańsze.

Pięta Achillesa Przemysł

Ale wyzwania stojące przed rozwojem technologii są ogromne. Podstawowym jest odcięcie Rosji od nowoczesnych środków produkcji.

Rosja była i jest wciąż dramatycznie niekonkurencyjna w przemyśle maszynowym. Import tego przemysłu wielokrotnie (5-6-krotnie) przewyższał eksport. W czasach dobrych stosunków z Zachodem i wysokich cen ropy, opłacano tę różnicę z dochodów naftowych – w szczytowych latach szła na ten cel 1/3 dochodów z eksportu ropy i gazu (153 mld USD w 2013 r.). Europa stała się dzięki temu podstawowym dostawcą maszyn. Później było coraz więcej ograniczeń, a dzisiaj ta wymiana została zerwana. Ogromny rosyjski park maszynowy został bez części zamiennych, możliwości odnowienia i unowocześnienia.

Dramat takie sytuacji pokazuje choćby sytuacja z obrabiarkami (tokarki, frezarki, szlifierki itd.). Przemysł rosyjski jest w całości oparty na imporcie, własnej produkcji – praktycznie zero. A te urządzenia są przecież niezbędne do produkcji całego przemysłu, także tego kluczowego dla Rosji – obronnego, gdyż modernizacja rosyjskiej armii opiera się na importowanych obrabiarkach.

Kadry decydują

W Rosji dominował wcześniej schemat „rozwoju innowacyjności”, charakterystyczny dla gospodarek peryferyjnych (kolonialnych). Środki na rozwój technologii przychodziły z zewnątrz, poprzez fundusze, wyspecjalizowane w szukaniu rozwiązań po całym świecie i korzystaniu z lokalnych talentów. Do tych środków były dokładane lokalne finanse państwowe, wspierające naukę. Praca nad wyzwaniami nowych technologii dawała czasami dobre wyniki, jednak ich dalszy rozwój – prototypy, komercjalizacja i produkcja przemysłowa na dużą skalę – odbywały się już na Zachodzie. W całym pakiecie importu technologicznego, także wypracowane w Rosji rozwiązania powracały już w gotowych produktach. Bardzo sprawny mechanizm, drenujący talenty i pomysły z całego świata, a utrwalający dominację przemysłową zachodu. Żeby wyjść na technologiczną suwerenność, trzeba go wykorzenić, cały cykl technologiczny przeprowadzać u siebie. Korporacje technologiczne mogą sobie z tym poradzić.

Jednak „o wszystkim decydują kadry” – jak mawiał towarzysz Stalin. I tutaj są mieszane wieści. Naukowców i inżynierów ci w Rosji dostatek (406 tysięcy – 6. miejsce w świecie, poziom Niemiec, Korei, Francji), gorzej jest z środkach przeznaczanych na badania i rozwój (dopiero 10. miejsce, 42 miliardy dolarów (wg PPS – siły nabywczej, w realnym wymiarze jest gorzej). I tu już na poziomie Włoch czy malutkiego Tajwanu (24 mln ludności). Niestety, źródła finansowania też nie są imponujące, 70% środków pochodzi od państwa. A powinno być odwrotnie (nawet na Białorusi jest to 50 / 50 procent).

Ale jak tu być liderem w nauce, gdy zachód odcina od dostępu do laboratoriów, zakupu instrumentów badawczych, uniemożliwia ich naprawę przez odmowę dostarczania części zamiennych. Odcina też od globalnych baz prac naukowych. W ludziach nauki, nastawionych przecież na publikacje w prestiżowych magazynach i udział w konferencjach, który im odebrano, rośnie bunt przeciwko traktowaniu jak pariasów, co często wyraża się w emigracji z Rosji.

I ten drenaż zasobów ludzkich jest Piętą Achillesa Rosji. Tutaj straty są ogromne, utalentowani, innowacyjni pracownicy, który poszukują raczej luzackiego życia niż poświęceń dla Ojczyzny, wolą uciec ze swoją firmą z Rosji, niż zostawać tutaj. I to pomimo bardzo wysokich ofert płacowych. Dość niejasne statystyki mówią o setkach tysięcy osób, które wyemigrowały z wybuchem wojny ukraińskiej. Z jednej strony to dla rosyjskich elit władzy dobra wiadomość („piąta kolumna zdezerterowała”), ale gdy traci się najlepsze mózgi, zachód przyciąga do siebie największe talenty z całego świata. Przy takim drenażu najcenniejszych zasobów, Rosja niewiele może zwojować.

Kapitał

Rosja stoi przed niezwykłym wyzwaniem: jak zastąpić zachodni kapitał, który jest motorem rozwoju gospodarki, ale nie chce (czy nie wolno mu) inwestować w gospodarce objętej sankcjami. Z kapitałem nie jest dobrze w Rosji. Ten bogaty w zasoby naturalne kraj nie miał udanego okresu akumulacji środków, koncentracji kapitału, jego organizacji w efektywne formy działania. Państwu rosyjskiemu na wszystko wystarcza dzięki eksportowi zasobów, kraj ma liczną grupę potentatów (zwanych oligarchami przez konkurentów), ale zasoby kapitału wobec Zachodu są mikroskopijne. Porównując choćby kapitalizację giełd, rosyjska wypada dramatycznie słabo… To prawda, rośnie, bije historyczne rekordy w czasach sankcji, ale do giełd świata zachodniego (a co dopiero amerykańskich) brakuje jej jeszcze tysiąc lat świetlnych.

A pieniądz, kapitał inwestycyjny międzynarodowych zachodnich korporacji, to dzisiaj podstawowe źródło inwestycji. Bez niego koszty strategicznego rozwoju będą nieporównywalnie wyższe. A przecież głównym celem sankcji jest podwyższenie kosztów, które Rosja i tak ma już wysokie z powodu choćby swojego wielkości (ogromnych odległości), niskiej gęstości zaludnienia, czy wiecznej zmarzliny, pokrywającej 2/3 powierzchni kraju.

Rynki

Problemem kluczowym jest brak rynków zbytu. Dzisiejszy, 140-milionowy, jest za mały. Wszystko na nim będzie gorsze, droższe, zapóźnione. Potrzebny jest co najmniej pół miliarda konsumentów, taki dałby możliwość rozwoju na wystarczającą skalę. Nowe technologie muszą być stosowane, opłacać się, rozwijać, by móc konkurować z innymi.

Rozszerzanie rynków to teraz priorytet rosyjskiej dyplomacji. Dostęp do rynków Zachodu odpada, pozostaje szybko rozwijająca się, ludna Azja – ASEAN to miliard nowej klasy średniej, nowych konsumentów do 2050 r. Dobre stosunki z Afryką niewiele pomogą, patrząc na siłę jej gospodarek. Rosja zwróciła w stronę państw rozwijających się, tworzących się sojuszów, jak BRICS, czy Euroazja (EAES, SZOS czy ODKB).

Jest szansa?

Nie wiadomo, czy się uda. I to z bardzo prostej przyczyny: wszystkie azjatyckie gospodarki nadrabiające zaległości odniosły sukces przy otwartym dostępie do globalnego kapitału i rynku Ameryki i Europy. Stąd szły inwestycje, technologie, tu można było znaleźć rynki zbytu. A często przecież na początku był to chłam (tzw. „japońszczyzna” w latach 60-tych czy późniejsza „chińszczyzna”). W warunkach gospodarki odciętej od kapitału, zablokowania dostępu do rynków zbytu – ta operacja nie może się udać.

Zdolność do mobilizacji nauki Rosja ma potężną. Ale choćby przykład szczepionki przeciw Covid pokazuje, że mimo tego, iż Rosjanie wypuścili ją jako pierwsi, długo była bojkotowana przez „społeczność międzynarodową”, to znaczy globalną organizację WHO. Choć badania realnego działania przechodziła najlepiej.

Ale pierwsze oznaki długofalowego wzrostu rozwoju już są – w 2022 roku inwestycje w gospodarce wzrosły o 4,6 p.p. Nie jest źle, choć to głównie państwo inwestowało. Dzisiaj zachęca się do prywatnych inwestycji w rozwój, przy tworzeniu nowych przedsiębiorstw i miejsc pracy – zakres ulg jest ogromny.

Wyzwanie potężne, gracz najwyższej kategorii, warto obserwować.

Andrzej Szczęśniak

Myśl Polska, nr 19-20 (7-14.05.2023)

Redakcja