OpinieŚwiatKaraganow: Pożegnanie z Europą

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Od redakcji: poniżej prezentujemy artykuł jaki ukazał się na łamach rządowej „Rossijskoj Gaziety”. Autor, Siergiej Karaganow, jeden z najbardziej liczących się rosyjskich politologów, niegdyś liberał i zapadnik, pisze o nowej strategii Rosji po zakończeniu konfliktu wojennego na Ukrainie.

Miejsce Rosji widzi na wschodzie i na Syberii. Pomijając wątek europejski i jego obawę przed „odrodzeniem nazizmu”, co wydaje się jednak projekcją propagandową a nie analityczną, zarysowany program geostrategicznej reorientacji Rosji jest na pewno poważnie rozważany na Kremlu i w otoczeniu Władimira Putina.  Rozczarowanie Zachodem i Europą przebija z tego tekstu w każdym zdaniu. Jest tu także zawarta myśl o utracie dotychczasowego znaczenia Moskwy i Petersburga jako centrów pracujących przez stulecia dla „opcji europejskiej”. Jeśli ta wizja Karaganowa jest prawdziwa i poważnie rozpatrywana ma Kremlu – propagandowe zaklęcia o tym, że jak padnie Ukraina, to Rosja ruszy na „podbój” Europy – są nic nie warte. Zresztą nawet gdyby tak nie było, Rosja po tej wojnie nie byłaby w stanie zrealizować tego wydumanego przez zwolenników wojny na Zachodzie (i w Polsce) planu. Takie zaklęcia służą  tylko i wyłącznie utrzymywaniu poparcia społeczeństw europejskich dla wojny.

Oto tekst artykułu:

„Prezydent jest urzędnikiem i nie może powiedzieć wszystkiego, co myśli. Postaram się dodać „spojrzenie osoby postronnej”. Być może będzie to przydatne dla dalszej polityki państwa i dla samostanowienia społeczeństwa.

Z perspektywy obecnego doświadczenia ujawniło się wiele błędnych obliczeń późnej radzieckiej i rosyjskiej polityki zagranicznej. Wymagają one dogłębnej oceny. Na razie ograniczę się do ogólnej uwagi: nadzieje i kalkulacje na integrację z Zachodem jako suwerennym mocarstwem nie były uzasadnione, pod wieloma względami przyniosły efekt przeciwny do zamierzonego.

Warto było wysunąć ultimatum z żądaniem wcześniejszego uwzględnienia wysoce uzasadnionych interesów bezpieczeństwa Rosji, uniemożliwiając Zachodowi przygotowanie antyrosyjskich sił uderzeniowych z Ukrainy, dopóki przerzuty odradzającego się w Europie faszyzmu nie przenikną tak głęboko. Jeśli istniały obliczenia szybkiego zwycięstwa, były one niedokładne.

Zdobyte doświadczenie pozwala nam wyjaśnić sobie cele tej operacji. To oczywiście jest ochrona Donbasu i zjednoczenie pierwotnych rosyjskich ziem Południa, Wschodu, demilitaryzacja, czyli zniszczenie machiny wojskowej, która może pozostać na terenie dzisiejszej Ukrainy. No i oczywiście denazyfikacja i reedukacja ludzi zarażonych faszyzmem jak Niemcy po 1933 roku. Zrobił to Związek Radziecki w NRD, będzie musiał to powtórzyć w nowych warunkach. Niedopuszczalne jest zachowanie ukraińskiej państwowości na bazie mieszanki rusofobii i potwornego kompradoryzmu jej elit, które kiedyś splądrowały stosunkowo zamożne terytorium, a teraz starają się chronić prawo do sprzedaży ukraińskiego mięsa armatniego Zachodowi. Nie jest to łatwa i odległa, choć obowiązkowa perspektywa.

Na razie konieczne jest kontynuowanie realizacji mniej oczywistych, ale nie mniej pilnych celów. SOP (Specjalna Operacja Wojskowa) umożliwia wyrugowanie piątej kolumny z naszego kraju prawie bez represji, a z umysłów – zachodniocentryzm, westernizm, który kiedyś pomagał Rosji się modernizować, tworzyć wielką literaturę, ale od dawna pcha nas w dół.

Zachodnie elity, zrozpaczone perspektywą historycznej porażki, eliminacji pięciowiekowej zdolności do pompowania światowego bogactwa na swoją korzyść, rozpętały wojnę w celu zniszczenia Rosji, w której pod wieloma względami słusznie widzą jedną z przyczyn swoich problemów. Broniąc naszego bezpieczeństwa i wolności narodowej, suwerenności, podkopaliśmy fundament, na którym opierał się wielowiekowy system dominacji kulturalnej, politycznej, gospodarczej, grabieży – przewagi militarnej.

W gniewie nasi przeciwnicy tracą nie tylko resztki sumienia, honoru, przyzwoitości, ale także rozumu. Swoją wrogością przyczyniają się do samooczyszczenia rosyjskich elit, ich przeformatowania i konsolidacji. Zapadnicy pozostają albo całkowicie przekupieni, albo psychicznie nieszczęśliwi.

Większość ludzi od dawna intuicyjnie rozumie, co kryje się za rozmową o europejskości, demokracji i prawach człowieka.

Straciwszy rozum, zachodnie elity robią kolejną pożyteczną rzecz dla Rosji – niszczą sankcjami, konfiskatą i narzucaniem rusofobii rosyjską klasę kompradorów, która nadmiernie wzrosła z powodu nieudanych reform lat 1990. Teraz, w gniewie, aktywnie pomaga nam znacjonalizować nasze elity i ich światopogląd.

Przy wszystkich wciąż ograniczonych sukcesach „w terenie”, SOP rozwiązuje inne ważne zadanie – przygotowanie kraju i społeczeństwa do dwóch dekad życia w warunkach upadającego porządku światowego z nieuniknioną serią konfliktów, globalnym trzęsieniem ziemi, które rozpoczęło się w drugiej połowie lat 2000. i wciąż narasta. Oczywiste jest, że to światowe trzęsienie ziemi wymaga jasnego systemu wartości, częściowej zmiany elit i ich myślenia – przede wszystkim wspólnej służby Ojczyźnie. Bez tego zawali się wszelkie dobro, osobiste i publiczne. Wymagane jest również ponowne formatowanie zarządzania.

Wszystkie trzy pozytywne procesy – wyrugowanie kontrproduktywnego Zachodu, kompradoryzmu, przeformatowanie zarządzania i życie w nowych warunkach świata – są w toku, chociaż będą wymagały znacznych wysiłków i lat. Ale są już dla nas zapewnione. Rozdrapana, także przez naszą bezczynność, ukraińska rana nie może być szybko wyleczona.

Ale konieczne jest nie tylko uleczenie ran zadanych przez przeszłość, ale także wykorzystanie energii generowanej przez starcie militarne, aby przenieść kraj na nowe horyzonty.

Ukraińska operacja odciąga zasoby menedżerskie i finansowe od historycznie mało obiecującego zachodniego kierunku rozwoju kraju.

Przez trzysta lat „europejskiej drogi” rozwoju wzięliśmy z Europy prawie wszystko, co mogło być przydatne. Europa w nadchodzących dziesięcioleciach będzie nie tylko względnie, choć nierównomiernie wroga, ale także coraz bardziej niestabilna. Projekt EUROPEJSKI nieubłaganie się rozpada, aby przedłużyć swoje życie, jego elity będą niepohamowanie promować rusofobię. To, podobnie jak sankcje ostatniej dekady, jest potrzebne, i nie jest to skrywane, niczym obręcze, które podtrzymują zwiotczały korpus integracji europejskiej. Kiedy całkowicie się rozpadnie, sytuacja będzie nieco lepsza. Otrzymamy historycznie znaną plątaninę krajów z coraz większymi elementami faszyzmu różnego rodzaju, miejmy nadzieję, nie nazizmu z jego mizantropijną ideologią, w tym judeofobią. Obecne terytorium Ukrainy będzie potrzebne nie tyle jako pomost łączący z bogatymi rynkami, ile jako bufor oddzielający od niestabilności, zagrożeń militarnych i wszelkiego rodzaju moralnych zagrożeń. Miejmy jednak nadzieję, że część Europy nie pójdzie wskazaną wyżej drogą. W każdym razie my, ludzie kultury rosyjskiej, musimy pielęgnować w sobie to, co dobrego otrzymaliśmy od kultury europejskiej, która stała się częścią nas samych.

Trzeba będzie pomóc w odbudowie tych części dzisiejszej Ukrainy, które powrócą do Rosji. Jest jednak mało prawdopodobne, aby cała Ukraina, splądrowana przez trzydzieści lat kradzieży i dobita przez obecną operację, zwłaszcza jej najmniej rozwinięte kulturowo zachodnio-centralne ziemie, była warta tego, co nasi publicyści nazywają ukrofaszyzmem. Po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej Federacja Rosyjska, w tym kosztem swoich rdzennych ziem, pomogła jej stanąć na  nogi. Wynik z krajowego punktu widzenia jest negatywny. Centralna nie-czarnoziemna Rosja dopiero w ciągu ostatnich 15 latach zaczęła nabierać jako takiego wyglądu. Wiele regionów Syberii, które są dość obiecujące z punktu widzenia jej mieszkańców, a które zostały szczególnie mocno dotknięte w latach 90., wymaga renowacji.

Z ekonomicznego, geopolitycznego i ideologicznego punktu widzenia rozwój wschodniej flanki jest obiecujący i opłacalny. Gdyby nie zaczęło się to w ciągu ostatnich dziesięciu czy piętnastu lat, znaleźlibyśmy się, nieuchronnie stojąc twarzą w twarz z Zachodem, w znacznie trudniejszej sytuacji.

Ale zwrot był tylko częściowo udany. Jedną z przyczyn względnej porażki jest zachodniocentryzm rosyjskich elit, głównie technokratycznych, nie porywających ludzi swoimi wizjami. Nie zaproponowano nic podobnego do późnego hasła z okresu Imperium Rosyjskiego: „Naprzód do Wielkiego Oceanu”, które poruszyło budowniczych Kolei Transsyberyjskiej, ani sowieckiego rozwoju Arktyki. Nie wywołało to też mobilizacji mieszkańców, chociaż przyniosło im potencjalne korzyści. Ten plan jest postrzegany jako „moskiewski”. Był też opór miejscowy, który nie chciał zmieniać tego, co zastane.

Podstawowym błędem było nieuwzględnienie w polityce zwrotu ku nowym, obiecującym rynkom gospodarczym, politycznym i kulturalnym Wschodu i Południa całej Syberii. Z powodów biurokratycznych lub złego nieporozumienia Syberia Pacyfiku – Daleki Wschód, a następnie nawet Arktyka, która już wygląda dość absurdalnie, były odległe od rdzennej Syberii Zachodniej i Wschodniej. A ona sama, rozwijająca się przez wiele wieków jako jeden organizm w sensie ludzkim, kulturowym, ekonomicznym, a nawet kierowniczym, została rozdarta. Problem „kontynentalnej klątwy” tych subregionów – izolacji od sąsiednich obiecujących, głównie azjatyckich, rynków z ciągłą koncentracją na odległych i mniej obiecujących rynkach zachodnich – nie został rozwiązany.

Dopiero w ostatnich latach zaczęto budować gazociągi i ropociągi na wschód. Do tej pory prawie nie ma ścieżek południkowych (północ-południe) łączących się z rynkami przyszłości w regionie. Ale być może najważniejsze jest to, że strategia „zwrotu” nie obejmowała najbardziej rozwiniętych regionów kraju pod względem jakości kapitału ludzkiego, potencjału naukowego i bardzo rozwiniętych przemysłowo i superbogatych regionów kraju. W nich spadek kapitału demograficznego i ludności postępował w szybszym tempie niż w innych regionach Rosji.

Do tej pory ten błąd nie został przezwyciężony. Niedawna rządowa strategia rozwoju Syberyjskiego Okręgu Federalnego wygląda nędznie, nie tylko nie porywa, ale powoduje zniechęcenie i irytację.

Rosyjsko-zachodnia konfrontacja na Ukrainie powinna zmusić nas do ostatecznego zaangażowania się w syberyjską strategię – zwrot całego kraju ku nowym wschodnim horyzontom, jego „powrót do siebie„. Rosja nie oparłaby się na Nizinie Wschodnioeuropejskiej bez aneksji i rozwoju Syberii, bez jej „miękkiego złota” – futer, „czarnego złota” – ropy, właściwego złota, innych zasobów mineralnych, syberyjskiej ropy, syberyjskich pułków i, co najważniejsze, rosyjskiego syberyjskiego ponadnarodowego charakteru.

Ostatnia runda wschodniego zwrotu została pomyślana na przełomie lat 2000-2010. i zaczęła być ucieleśniona jako zwrot całego kraju, opierając się na całej Syberii. Ta sama idea była podstawą koncepcji „Syberyjskiej Korporacji Rozwoju”, promowanej przez Siergieja K. Szojgu, wówczas jeszcze nie ministra obrony. Półtora roku temu wrócił do tego pomysłu. Ale on, podobnie jak wielu członków klasy rządzącej, jest nieubłaganie wciągnięty przez ukraińską operację – kluczową dla zachowania kraju, zapewnienia mu bezpieczeństwa, ale geostrategicznie nieobiecującą. Na Zachodzie nie mamy już nic do zyskania.

Wyłaniająca się bez alternatywy sytuacja geostrategiczna, geoekonomiczna dyktuje potrzebę przedstawienia i energicznego promowania strategii nowego syberyjskiego zwrotu całej Rosji, przesunięcia wektora jej rozwoju duchowego i gospodarczego na Wschód. W tym samym kierunku powinny zmierzać ośrodki administracyjne, a za nimi ambitni i patriotyczni młodzi ludzie. Naturalną stolicą naukową powinien być Nowosybirsk-Tomsk. Pomysł ten wysunął już prezydent. Ale jak na razie został on przeczekany. Przemysł – Krasnojarsk i Irkuck, handel – Władywostok. Petersburg pozostanie stolicą kultury, Moskwa – wojskowo-polityczna. Ale przy całym swoim blasku i splendorze musi ograniczyć swoją funkcję wysysania kapitału ludzkiego z prowincji.

Przy takiej konfiguracji kraju patrzącego w przyszłość, ale także powracającego do domu, do siebie, z podróży na Zachód, która wyczerpała swoją użyteczność i atrakcyjność, ziemie ukraińskie, zwrócone Rosji, staną się tym, co nazywa się historią i geografią – bramą na południe, do Morza Śródziemnego; zachodnie terytoria Ukrainy z ich obowiązkową demilitaryzacją – bufor, obrzeża Rosji.

Na Syberii jest niedobór siły roboczej, ale nadaje się ona do życia, a nawet ma rezerwuar żywnych ziem, szczególnie w obliczu zmian klimatu. Na obszarze depresji Minusinskaja wielkości małego europejskiego lub azjatyckiego kraju z czarnoziemami, wodą, podobną do Krymu liczbą słonecznych dni w roku, co pozwala uprawiać morele, może tu żyć setki tysięcy. Na Syberii są inne bardzo atrakcyjne regiony do życia. Tam, podobnie jak w czasach Wittego i Stołypina, konieczne jest przyciągnięcie ludzi z nadwyżek siły roboczej regionów Rosji, republik byłego ZSRR, zniszczonych terytoriów Ukrainy. Brak dotychczasowego programu przesiedlania uchodźców z Ukrainy w takie rejony Syberii nie daje się racjonalnie wytłumaczyć.

W 2019 roku w przemówieniu na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu W.W. Putin przedstawił ideę zaawansowanego rozwoju centralnych regionów Syberii, wspominając m.in. o Dolinie Minusińskiej. Ale pomysł jeszcze nie nabrał kształtów. I stało się to teraz jeszcze bardziej pilne.

Program rozwoju całego kraju poprzez przesunięcie jego centrum na wschód, na Syberię, powinien być przygotowany w Moskwie. Jeśli damy to Sybirakom, obawiam się, że wynik będzie oczywisty – regionalizm syberyjski, zaściankowość wielokrotnie zawiodła. Los niezwykłych patriotów Syberii N.M. Jadrincewa, G.N. Potanina, który pod koniec XIX wieku dążył do osiągnięcia niepodległości, opierał się budowie Kolei Transsyberyjskiej, która mogłaby, ich zdaniem, podważyć tę tożsamość, jest dobrze znana. Ich wysiłki były w dużej mierze bezowocne. Ponadto okazało się, że są miejsca w kraju, gdzie można „zesłać dalej niż na Syberię”. Zostali zesłani do prowincji Archangielsk. Ale stworzenie i promocja strategii rozwoju Rosji przez Syberię jest niemożliwa bez pełnego zaangażowania najpotężniejszego kapitału intelektualnego Sybiraków, ich doświadczenia i charakteru.

Jednym z powodów, dla których ostatnia runda zwrotu na Wschód zaczęła się wyczerpywać, było minimalne zaangażowanie mieszkańców Dalekiego Wschodu w jego rozwój. Odświeżenie rosyjskiej warstwy rządzącej przez mieszkańców Petersburga było owocne. Przynajmniej na Syberii potencjał ludzki jest nie mniejszy.

Nowa strategia syberyjska powinna rozpocząć się nie tyle od suchych kalkulacji ekonomicznych, choć istniejące są więcej niż przekonujące, ale od duchowego, kulturowego powrotu do centrum rosyjskiej samoświadomości wspaniałej, zapierającej dech w piersiach historii rozwoju azjatyckiej Rosji. Na Syberii była zarówno ciężka praca, jak i obozy stalinowskie. Ale ona sama jest ucieleśnieniem najlepszych i wolnych w duchu ludzi. W całym kraju są tysiące kreatywnych ludzi, naukowców, pisarzy, filmowców, zakochanych w Syberii. Musimy zapalić dla nich zielone światło.

Oczywiście, konieczne jest przywrócenie i rozwój najbogatszych tradycji rosyjskiej orientalistyki, najbardziej obiecującej z humanistycznych nauk. Niemożność, a nawet niechęć naszych wydziałów edukacji do rozwijania wiedzy o Wschodzie i Wschodzie, jest głęboko zastanawiająca. Do tej pory, pomimo oczywistej potrzeby, istnieje tylko 610 finansowanych przez państwo, tj. bezpłatnych (budżetowych) miejsc w kraju dla kandydatów, którzy chcieliby studiować orientalistykę. Potrzebujemy prawie o rząd wielkości więcej.

Ale aby syberyjskie i inne duże projekty mogły się ziścić, kraj musi zapewnić sobie przynajmniej minimalny pokój, aby uniknąć ześlizgnięcia się, spowodowanego desperackim atakiem Zachodu, ku wojnie termojądrowej.

SOP jest odpowiedzią na to wyzwanie, którego jednym z pierwszych celów jest powstrzymanie militarno-politycznej ekspansji Zachodu, chirurgiczne leczenie przerzutów raka, który nazywa się NATO, co nieuchronnie doprowadziło do tej właśnie wojny. Miejmy nadzieję, że to zrealizowaliśmy, choć późno, ale wciąż na czas.

SOP będzie musiało zostać uzupełnione aktywną polityką przesuwania się po drabinie odstraszania nuklearnego, czyniąc ją bardziej przekonującą dla zachodnich elit, które straciły strach przed wojną, utraciły resztki rozumu i instynktu samozachowawczego. Bez wspinania się po tej drabinie rosyjsko-zachodnie starcie na Ukrainie będzie trwało przez długi czas, odwracając uwagę od zwrotu Rosji do nowym horyzontom. To odwrócenie uwagi jest jednym z celów polityki Zachodu”.

Siergiej Karaganow

Na zdjęciu: Władywostok (public domain)

„Rossijskaja Gazieta”, No45(8990)

Redakcja