PublicystykaMiędzy herezją a talmudyzmem

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Rozmawiałem dzisiaj długo z Kolegą Waldkiem. Znamy się od ponad 25 lat, najpierw z Stronnictwa Narodowego „Szczerbiec” a później „senioralnego”. Często się różnimy, bardzo rzadko sprzeczamy. Dzisiaj jednak to nastąpiło. Zarzucił on środowisku „Myśli Polskiej” – więc i mnie – zbyt luźną interpretacje myśli narodowej.

Zresztą nie tylko on. Podobnie wyraziło się jeszcze kilka Koleżanek i Kolegów z szeroko pojętego środowiska neo-endeckiego w różnych wpisach i na różnych forach. Zarzut powtarzający się to odstępstwa od linii Romana Dmowskiego. Dodajmy, że odstępstwa od linii sprzed 100 lat, którą autorzy uznają za trwałą i niezmienną. Kolega Waldemar sprecyzował zarzuty w trzech punktów:

1) Niemcy pozostaną zawsze wrogiem Polski. Do tego jakieś wierszyki typu „Jak świat światem…”
2) Należy publikować tylko teksty ludzi z naszego środowiska.
3) Po co szukać rozwiązań, jak one się znajdują w pismach Dmowskiego.

Najpierw odniosę się do zarzutów 1 i 3. W polityce różnice mogą dotyczyć poglądów i postaw. Dla mnie osobiście postawa jest ważniejsza. I myślę, że w tej kwestii nie ma miedzy środowiskiem Myśli Polskiej a polemistami wielkich różnic. A przynajmniej są sporo mniejsze niż w zakresie poglądów. Ja osobiście bardzo cenię Kolegę Waldka, jak i większość adwersarzy „Myśli Polskiej”. To najczęściej ludzie są bezinteresownie i bezkompromisowo wierni Polsce. To nakazuje by pisać o nich z szacunkiem i stawać w ich obronie przed wrogami.

Gdy sięgnę do poglądów dzieli nas już niestety bardzo wiele. Jak do taktyki to niestety wszystko. Moim zdaniem jest to różnica strategii właściwej do interpretacji. Kolega Waldek jak i inni uważają, że należy strzec tego co mamy i broń Boże szukać czegoś dalej. W optyce Kolegi na rozwój, poszukiwania, dyskusję i adaptację poglądów nie ma miejsca. Wszystko już zostało powiedziane, Dmowski wszystko przemyślał i nam, jego uczniom pozostaje tylko czerpać z tego źródła prawdy jak z nieprzebranej krynicy. Wyłącznie powtarzać cytaty i strzec pism wiernie aby w niczym nie uchybić temu, co za myśl narodową już przed II wojną uważać się przywykło. Teraźniejszość schodzi na drugi plan. To ona powinna się dostosować do pism napisanych, a nie odwrotnie.

W tym myśleniu potrzeba pracy ideologicznej nie istnieje. Ba, nawet jest zagrożeniem, bo może jak tego dowodzi przypadek „Myśli Polskiej” prowadzić do herezji, za jaką kilku uznało zmianę hierarchii wrogów sprzed 100 lat. Kolega Waldek również oczekuje, że środowisko ma tropić w Lidlu wojaków w pikielhaubach. Taka talmudyczna ortodoksja prowadzi na manowce. Cechą klasycznej tej postawy, którą nazwałem ortodoksyjną jest zagłuszanie głosów dyskusji i tępienie wszelkiego rodzaju refleksji. Według stronników tej postawy, można tylko czerpać z dawnej myśli i nie mącić tego dniem dzisiejszym. Wystarczy odszukać tekst w pismach Dmowskiego! Nie ma większego znaczenia, że jakaś myśl sprzed 100 lat stała się archaiczna, nieaktualna chwilowo lub może nawet może służyć Przeciwnikowi. To już wspomnianego ortodoksa nie obchodzi. Ważna jest wierność linii, a nie konsekwencje.

Środowisko „Myśli Polskiej” wyciąga zupełnie inne wnioski z lektury dzieł Romana Dmowskiego niż Kolega. Dla nas najważniejsze z tego, co Dmowski nam przekazał, to zachęta do samodzielnego myślenia i przekonanie że dobro Polski wyrasta z dobrego rozumowania, a nie starannego powtarzania. Idea narodowo-demokratyczna to przede wszystkim sposób myślenia o Polsce poprzez pryzmat narodu. Obserwujemy w naszym środowisku od jakiegoś czasu kryzys analizowania i wyciągania wniosków. Widzimy powszechną zapaść mądrego patriotyzmu i oceny tego co jest aktualne. Obserwuje ogromne i rosnące zapotrzebowanie na spójną, nowoczesną myśl narodową. To, że „Myśl Polska” się rozwija i skupia coraz więcej osób w Klubach Myśli Polskiej (KMP) jest dowodem na to, że działania zapoczątkowane przez kol. Engelgarda i Piastę idą we właściwym kierunku. Jestem przekonany, że to właśnie wielonurtowość i otwartość pisma stoją za większym zainteresowaniem i nakładem.

Co do drugiego zarzutu to jestem trochę zdziwiony. Przecież wielokrotnie z Kolegą o tym rozmawiałem, i nie miał zastrzeżeń do wielonurtowości. Nie potrafię zrozumieć dlaczego Kolega (ale nie tylko) chce za wszelką cenę zawęzić i ograniczyć czytelników „Myśli Polskiej” do grupy przez nich uznawaną za spadkobierców jedynej prawdy. To nie działa i pokazały to kolejne dziesięciolecia. Obserwowałem przez długie lata dogmatyczno-izolacyjną postawę pewnych środowisk i liderów – jestem przekonany że jest ona jałowa i bezowocna. A nam potrzeba przekonywać że warto mądrze kochać Polskę osoby z zewnątrz. Trzeba założyć że nie jeden raz się pomylimy. I jakiś autor nas kiedyś zawiedzie. To jest naturalne jak piszemy o różnych środowiskach i osobach. Lepiej jednak przyjąć w strategii formułę otwartą na dyskusję, niż formułę zamkniętej ortodoksyjnej sekty jedynej prawdy.

Lubię i szanuje Kolegę Waldka, ale postulatu by przestać myśleć bo mamy pisma Dmowskiego i na tym powinniśmy poprzestać przyjąć nie mogę. Mam nadzieję na refleksję i wspólny marsz ku lepszej Polsce.

Łukasz M. Jastrzębski

Redakcja