KulturaRecenzjeIwicki: siła folku

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

The Hatters to rosyjski zespół folkowo-rockowy założony w 2016 roku w Petersburgu. Członkami stałymi grupy są Jurij Muzyczenko, Paweł Liczadiejew, Aleksandr „Kikir” Anisimow, Dmitrij Wieczerinin i Anna Muzyczenko, jednak w czasie swojej działalności podejmowali współpracę z wieloma innymi muzykami.

Kultury rosyjskiej nie ma?

Folklor w muzyce jest ciągle żywy we wszystkich częściach świata. To prawdziwa muzyka duszy, która mówi bardzo wiele o każdym narodzie i nie inaczej jest w przypadku petersburskiego zespołu. Jest to twórczość na wskroś rosyjska z całym bogactwem wpływów tego przecież wieloetnicznego kraju. Uświadczymy tu bowiem tradycyjną harmonię, instrumentarium i rozwiązania z pieśni ruskiej, ale także wpływy bałkańskie, cygańskie, a nawet elementy polki bo przecież i Polacy mieli wpływ na muzykę rosyjską i na odwrót. Tak, tak, wiem – dzisiaj bardzo niepoprawnie o tym wspominać w naszym kraju, ale ponieważ uwielbiam uderzać kijem w przysłowiową klatkę z małpami to podam sztandarowy przykład: czymże byłyby najpiękniejsze kompozycje Fryderyka Chopina bez orkiestracji, które komponował dla niego Nikołaj Rimski-Korsakow?

Piszę tę recenzję również w kontrze do „polskiego psychiatryka”, który dostosował się karnie do bezmyślnych słów „mynystra” Piotra Glińskiego. Ten nikczemnik w przypływie „mądrości”  powiedział był (przypominam – mówimy o ministrze kultury), że „to nie jest czas na rosyjską kulturę”.

Taki też klimat panuje powszechnie i nawet wśród muzyków (a to środowisko jest mi najbliższe) absolutna niechęć powoli przeradza się w zoologiczną nienawiść do wszystkiego, co rosyjskie. W dobrym tonie jest dziś mówić, że Rosjanie to właściwie kultury nie mają (serio, słyszę to od wielu osób). Dlatego ja, dla równowagi zachęcam, by sięgnąć po The Hatters – czyli folklor ruski (w prawdziwym tego słowa znaczeniu), mający się doskonale, a najlepszym tego dowodem jest koncert „V”, który niestety ze względu na pandemię złowrogiego wirusa Zwid19 musiał odbyć się „bez publiczności”.

Russian Style

Koncert został zarejestrowany wiosną 2021 roku w petersburskim teatrze Licedei z ograniczonym udziałem publiczności. Mam wrażenie jednak, że miał tam miejsce jakiś fortel i po prostu wszystkiego nie widzimy. Niestety, jest to swoiste signum temporis, które odciska piętno na całej kulturze… Mnie również przyszło grać koncert streamowany, bez udziału publiczności, ponieważ wydaliśmy z zespołem płytę w 2020 roku i jej promocja była wówczas możliwa tylko w ten pokraczny sposób – bardzo dziwne doświadczenie…

Trzeba jednak przyznać, że Rosjanie zrobili to absolutnie genialnie i za każdym razem, gdy oglądam ten występ żywię do nich ogromny szacunek za to, że absolutnie nie czuję tego, niezręcznego klimatu udawania. Momentami wręcz instrumentaliści zdają się zatracać w muzyce nawet bardziej niż na dużych koncertach z normalnym udziałem publiczności. Narrator, którego kwestiami przeplatany jest występ wyjaśnia wszystko (fantastyczny zabieg).

Zespół debiutował w 2016 roku singlem „Russian Style”, który jest dosłownie emanacją rosyjskiej duszy w muzyce. Zresztą wystarczy wsłuchać się w słowa, których zwieńczeniem jest refren: „Poczuj ruski styl – ogromna dusza, Ty wiesz! Łap ten ruski styl, od naprawdę prostego, ruskiego gościa”. Tekst jest po angielsku, jak wiele innych tekstów The Hatters. Jest to związane z tym, że w tamtych latach Festiwal Eurowizja zwyciężył zespół Little Big (pewnie o nich wkrótce napiszę), w którym Jurij Muzyczenko śpiewał chóry. Tym samym muzyka współczesna z Rosji naprawdę zawojowała sceny światowe. Notabene, zarówno Little Big, jak i The Hatters, ciągle koncertują po całym świecie.

Nagranie tego kawałka po angielsku było doskonałym ruchem, ponieważ otworzyło wiele drzwi. Umówmy się – ludzie, jak świat długi i szeroki, kochają folk, bo to muzyka prosta, ale bardzo „uduchowiona” i szczera. Grając muzykę korzeni, nie da się niczego udawać. Singiel „Russian Style” zrobił furorę, a klip, który w prześmiewczy sposób ukazuje postrzeganie Rosji przez „Zachód” ma na YouTube ponad 15 mln wyświetleń!

W ogóle klipy, które dostajemy od The Hatters oraz Little Big, którzy ściśle ze sobą współpracują, to istny majstersztyk – specyficzne poczucie humoru oraz awanturniczy klimat z jednej strony nieco szydzą (tak jak ich teksty) z „rosyjskości”, z drugiej zaś muzyka jest tu tak bardzo „ruska”, jak to tylko możliwe. Zachęcam do zapoznania się całością. Obcowanie z ich twórczością to czysta radość!

Folk to trzeba umieć grać!

Ogólne przeświadczenie o muzyce folkowej jest takie: muzyczka do potupania, proste piosenki! No tak, to jedna strona, ale druga jest nieco bardziej złożona. Jak mawiał mój kolega – doskonały akordeonista, który grając folklor zjeździł pół świata: „Proste? Wpada w ucho? Chwyta za serducho? Widzisz – bo, żeby tak grać to trzeba umieć grać”. Jakież to prawdziwe!

Siła The Hatters to oprócz świetnych kompozycji oraz melodii, które chwytają, to niesamowite umiejętności muzyków. Jurij oraz Anna Muzyczenko to doskonali wokaliści. Wykorzystując pełną gamę środków wyrazu charakterystycznych dla gatunku (śpiew, melorecytacja czy krzyk), zawszę są „idealnie w punkt” – każdy wyśpiewany interwał, nawet jeśli sprawia wrażenie „darcia się” to absolutnie dopracowana forma wyrazu artystycznego. Jak oni wyśpiewują te refreny czy partie niemal szeptane, to słychać prawdziwą miłość, a klimat staje się wręcz gęsty. Jurij dodatkowo jest wspaniałym skrzypkiem. Anna Muzyczenko na koncercie wygląda zjawiskowo – w czarnej kreacji, pięknej fryzurze i makijażu, z niewątpliwym talentem wokalno-aktorskim staje się prawdziwą „wartością dodaną” do całego występu. Oboje są absolutnie fenomenalni!

Paweł Liczadiejew grający na akordeonie, instrumentach klawiszowych i śpiewający chórki to prawdziwa dusza ich muzyki. Akordeon to cudowny i trudny instrument, który wnosi ten „wschodni” powiew, gdy tylko się pojawia. Liczadiejew gra niezwykle dynamicznie, wykorzystując specyfikę akordeonu i zawsze pojawia się w tych kluczowych momentach „przejmując” melodię lub budując rytmikę. Wykazuje przy tym niezwykłą czujność i kulturę grania.

Sekcja rytmiczna, czyli Aleksandr Anisimow grający na instrumentach basowych i perkusista Dmitrij Wieczerinin to też prawdziwi bohaterowie koncertu! Folk, zwłaszcza wschodni, to muzyka, w której „klaszcze się na raz”. Wyjaśniając to najprościej – kiedy nadajemy metrum „1,2,3,4” to Jankesi zawsze będą akcentować 2 i 4, a ludzie wschodu 1 i 3. To też temat na osobną dyskusję, Polacy bowiem naturalnie klaszczą na 1 i 3, ale z biegiem lat nauczyliśmy się również na 2 i 4.

Granie w sekcji rytmicznej folkowej to naprawdę praca wręcz galernicza, wymagająca doskonałego wyczucia rytmu i niesamowitej kondycji. Obydwaj panowie wywiązują się z tego nad wyraz dobrze, przy okazji grając z fantastyczną dynamiką. Swoją drogą podczas tego koncertu zespół aranżacyjnie romansuje również z zachodnim zadęciem.

Wszyscy członkowie The Hatters to po prostu doskonali muzycy i dlatego ta z pozoru prosta stylistyka nabiera takich rumieńców.

Muzyczne szaleństwo i autentyczność

Muzykom The Hatters podczas koncertu „V” towarzyszy trio smyczkowe oraz czteroosobowa sekcja dęta i to jest totalne szaleństwo! Dzięki takiemu połączeniu pojawia niezwykłe spektrum możliwości. Aranżacyjnie została tu wykonana tytaniczna praca; bogactwo rozwiązań budzi prawdziwy podziw. Dodatkowo muzycy zadbali o takie ozdobniki, jak wykorzystanie efektów wokalnych, gwizdów, szeptów, dźwięków tarki, łańcucha czy melorecytacja.

Do tego wszystkiego dochodzą niebywały talent aktorski i porażająca wręcz charyzma całości zespołu. To naprawdę rzadkość. Bywają zespoły z charyzmatycznym liderem lub dwoma, ale tutaj każdy muzyk błyszczy własnym światłem, a mimo to tak doskonale współpracują. Tego nie da się udawać – oni po prostu są zespołem w pełnym tego słowa znaczeniu. Widać, że kochają siebie nawzajem i to, co razem tworzą. To nie banał z mojej strony – znam mnóstwo grup składających się z muzyków, którzy na co dzień niemal się nie znają, a tu mamy niemożliwą do oszukania autentyczność sceniczną.

Zresztą bardzo często opowiadają o tym w swoich tekstach, które snują historię o wspólnym imprezowaniu. Nie ukrywają również, że lubią zabalować, czemu wyraz dają w wielu kawałkach (klip do „No Rules” to prawdziwe złoto). Jurij Muzyczenko określił kiedyś gatunek jaki wykonują jako „Russian-Gypsy street folk alcoholic hardcore on spiritual instruments” i ja mu wierzę.

To jest rozrywka!

Teraz smutny dla nas wniosek. The Hatters to rosyjska muzyka rozrywkowa dla mas, która zawojowała również świat. Zespół o czysto rozrywkowym charakterze – taka muzyka „pod buta”, żeby popić i się pobawić. Taka, że w knajpie nóżki same się rwą do tańca i chce się śpiewać. Jednak ileż w tym bogactwa muzycznego, ile finezji wykonawczej i Duszy! Wiecie już do czego zmierzam?

Polacy, mimo tak bogatej tradycji muzyki folkowej, zamiast ją rozwijać i puszczać w świat, wydumali sobie disco-polo. Naród, którego każdy region ma przepiękny folklor, cudowne pieśni, doskonałych muzyków, nie dość, że nie potrafi wykorzystać tego potencjału, lub potrafi tylko do wewnątrz (vide -Golec Orkiestra), to masowo pląsa i bawi się przy disco-polo, które jest „chlewem artystycznym”…. Kurtyna!

Tymczasem od tych „prymitywnych, nie posiadających kultury ruskich” wychodzi muzyka folkowa, która jest rozrywką, ale wartościową. To powinno dać nam trochę do myślenia…

Koncert „V” oraz całość twórczości The Hatters polecam, zarówno jako rozrywkę, jak i niekłamaną ucztę muzyczną. Ich muzyka zwyczajnie daje słuchaczowi ogromny ładunek radości! Na szczęście YouTube jeszcze ich nie zablokował, więc pod tekstem zamieszczam link, ale bez problemu możecie Państwo odnaleźć to wpisując „The Hatters V” w wyszukiwarkę. Oczywiście zachęcam do zakupu płyt na nośnikach fizycznych.

Jest to jeden z tych zespołów, gdzie wrzucam sobie całą dyskografię, włączam „wybór losowy” i mogę słuchać cały dzień! Oczywiście, mając odpowiedni nastrój, bo na tym to polega. Nie ukrywam, że wyjątkowo dobrze słucha się w dobrym towarzystwie, przy kieliszku „białej” i dobrej zakąsce, ale cóż… Takie jest zadanie tej muzyki, a The Hatters to wiedzą!

Bartosz Iwicki

The Hatters, V, Warner Music Russia, 2021.

link:

Redakcja