OpinieŚwiatJankowski: humanitarna wojna Rosjan?

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Pomimo krzykliwej propagandy, zwłaszcza nad Wisłą, gdzie celem jest nie tyle przekazanie Polakom relacji z działań wojennych, a ich mobilizacja i przekonanie że „Rosję można pokonać”, przebijają się niekiedy przez to sito informacje, które całkowicie wymykają się przyjętej przez polskojęzyczne środki masowego przekazu narracji.

Obiekt cywilny czy wojskowy?

Atak na centrum handlowe w Krzemieńczuku ma być rzekomo kolejną „zbrodnią wojenną” strony rosyjskiej, choć ofiar w ludziach jest zaledwie kilka, na zdjęciach z centrum widzimy samych mężczyzn w wieku poborowym, a sam ostrzał skierowany był na budynek obok, gdzie armia ukraińska dokonywała remontów sprzętu wojskowego.

Rzeczywiście nieuzasadniony atak na obiekty cywilne, w międzynarodowym prawie karnym jest uznawany za „zbrodnię wojenną”. Nieuzasadniony.

Obiekty cywilne a żywe tarcze

W wypadku, gdy jedna z walczących stron rozmieszcza stanowiska ogniowe, czy w ogóle infrastrukturę wojskową, w pobliżu lub bezpośrednio w obiektach cywilnych – to ona bierze na siebie ryzyko ofiar wśród obywateli niezaangażowanych w działania wojenne. Coś takiego widzimy od samego początku. Szpital w Mariupolu, centrum handlowe w Kijowie itp. przypadki, świadczą o tym że władze Ukrainy nie liczą się z cywilami. Zależy im raczej na uzyskaniu pretekstu do opowiadania światu o rosyjskich zbrodniach i otrzymywaniu nowych dostaw uzbrojenia.

Tymczasem rosyjska strategia w ogóle jest nowatorska. Po pierwsze większość ataków na takie obiekty odbywa się w nocy, często poprzedzone są ostrzeżeniami, np. do ukraińskich pracowników, by w nocy nie znajdowali się w zagrożonej strefie.

Ostrożność

To jednak nie wszystko. Donbascy powstańcy i Rosjanie ewidentnie godzą się na przedłużanie konfliktu i ryzyko zwiększenia własnych strat, byleby nie generować ich niepotrzebnie po stronie ukraińskiej. Wieści z Siewierodoniecka, gdzie Rosjanie zaniechali ataku na uciekających żołnierzy ukraińskich są tu kluczowe. Gdyby Moskwie zależało na szybkim podbiciu Ukrainy, to rozkazy byłyby przeciwne – wszakże to właśnie podczas odwrotu można zadać przeciwnikowi największe straty.

Po trzecie, pomimo kilkunastu już wymian jeńców, nie słyszymy nawet od ukraińskiej propagandy żadnych informacji o tym, jakoby w rosyjskiej niewoli źle traktowano żołnierzy Ukrainy. Przeciwnie. Są leczeni, odżywiani trzy razy dziennie, brak jest przypadków znęcania, a przecież ryzyko było duże, choćby po filmie, gdzie Ukraińcy torturują rosyjskich jeńców.

Gdy Ukraińcy dołączą do Rosjan

Obrazu dopełnia także polityka informacyjna. Oficjalnie czynniki rosyjskie w ogóle nie podważają bohaterstwa ukraińskich żołnierzy. Krytykowane jest dowództwo, zwłaszcza kijowscy politycy, ale nie ukraiński żołnierz. Nie odbiera się mu heroicznej czasami postawy.

To nie jest artykuł o tym, że Rosjanie to „lepsza cywilizacja”, tego rodzaju głupoty zostawmy propagandzie zachodniej. Natomiast to wszystko składa się na strategię, o której mimochodem zdążył już powiedzieć doradca Władimira Zełeńskiego, Aleksiej Arestowicz: jeśli do Rosjan dołączy pół miliona armii Ukrainy, to będzie to potężne wojsko, którego nikt nie zatrzyma. I chyba bardziej o to, niż o „szybkie zwycięstwo”, chodzi władzom na Kremlu.

Tomasz Jankowski

Redakcja