OpinieŚwiat„Magyar Hirlap”: Tchórzliwy Olaf Scholz

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Od redakcji: Węgierska gazeta „Magyar Hirplap” kpi z polityki kanclerza Olafa Scholza ulegającego histerii mediów liberalnych i lewicowych i poświęcająco interesy narodu niemieckiego na rzecz dogodzenia coraz bardziej bezczelnym władzom na Ukrainie. Oto komentarz:

Różnica między przywódcami niemieckimi i węgierskimi polega na tym, że Olaf Scholz bardziej boi się gniewu własnych dziennikarzy niż Rosjan i uważa za bardziej do przyjęcia doprowadzenia własnych obywateli do ubóstwa gospodarczego i energetycznego. Możemy oczywiście dodać, że podczas gdy Scholz  jako marksistowski działacz młodzieżowy działał w latach 1980. Na rzecz promowania zbliżenia Niemiec Zachodnich ze Związkiem Radzieckim, Orbán robił coś zupełnie innego. Ale pozostańmy przy teraźniejszości.

W lutym, w momencie wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, niemiecki kanclerz chciał dokładnie tego samego, czego chciał węgierski rząd: trzymać się z dala od tego konfliktu. Mimo to wysłał kilka tysięcy hełmów wojskowych i szpitali polowych, ale zamiast mu podziękować, burmistrz Kijowa odpowiedział Berlinowi kpiną, mówiąc, że następnym razem zostaną wysłane poduszki. Niemiecka prasa była poirytowana faktem, że w przeciwieństwie do epoki Merkel Niemcy nie są fetowane przez świat za ich absolutnie autodestrukcyjną politykę, która jest podyktowana uleganiem ideologicznej modzie.

Scholz uznał, że tak nie może pozostać, że dobry wizerunek jest ważniejszy niż prowadzenie mądrej polityki państwa. Początkowo z magazynów byłej NRD załadował rdzewiejącą broń do pociągu na Ukrainę, ale krytyczne nagłówki prasowe nie chciały zniknąć, a on nawet nie otrzymał audiencji u Jego Świątobliwości Zełenskiego. Cywilizowany ambasador Ukrainy w Berlinie, podobnie jak w Budapeszcie, zaczął wytykać Niemcom przeszłość, więc nie było wyjścia i nowocześniejsza broń musiała zostać załadowana do pociągu na wschód.

Tak więc niemiecki kanclerz, teraz okrzyczany przez całą lewicową międzynarodową społeczność wrogiem pokoju na świecie, nie miał innego wyjścia, jak tylko uruchomić pociągi załadowane niemieckimi czołgami. Oczywiście wiedział, że jest to absolutna polityka gestów, ponieważ te czołgi, bez części zamiennych, szkolenia, lokalnej logistyki, standardowej amunicji NATO, będą nic nie warte. Ale niech tak będzie, ważne, żeby wreszcie krytyczne artykuły prasowe pod adresem Niemiec się skończyły.

Czytałem analizę pewnego eksperta, że wojska rosyjskie są w strachu przed przegraną, więc ich zdolność do walki również maleje, w wyniku czego mają tendencję do podejmowania złych decyzji. Tak jest również w przypadku Niemców. Tymczasem Viktor Orbán został wpisany na listę proskrypcyjną przez ukraińskich ekstremistów, sekretarz Ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego grozi Węgrom „konsekwencjami” za wysłanie na Ukrainę jedynie miliardowej pomocy i przyjęcie tylko setek tysięcy uchodźców, a ukraiński wicepremier ostrzega Ukraińców przed węgierską okupacją Zakarpacia.

Co się stanie, jeśli wszystkie te sterty zachodniej broni zostaną obrócone przeciwko mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu lub jeśli obiecane „konsekwencje” pojawią się przy węgierskiej granicy? Czy NATO i walczący niemiecki kanclerz staną w obronie bezpieczeństwa Węgrów, czy też zachowa się zgodnie z tym, co mu dyktuje lewicowy „Der Spiegel”?

Daniel Deme

Tytuł oryginału: „Niemiecka polityka gestów”

Za: Magyar Hirlap

Redakcja