PolitykaPolskaPięć tez Tuska

Red.9 minut temu
Wspomoz Fundacje

Podczas otwarcia I Narodowego Kongresu „Nauka dla Biznesu” w Warszawie premier Donald Tusk sformułował wytyczne polskiej polityki na rok 2026, podkreślając przy tym że będzie to rok rozstrzygający o bezpieczeństwie i przyszłości Polski. Z czego wnosi to premier, nie wiadomo. Być może doznał jakiejś tajemniczej iluminacji i wzorem jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego posiadł zdolności profetyczne. W każdym razie Donald Tusk w kontekście przełomowego roku 2026 przedstawił 5 fundamentalnych jego zdaniem zasad polskiej polityki. Oto i one:
1. nikt, kto zajmuje się polityką, nie może atakować polskich służb, polskiego wojska,
2. politycy nie mogą powtarzać tez rosyjskiej propagandy,
3. należy zakończyć „polityczny sabotaż” działań legislacyjnych,
4. każdy, kto zajmuje się polityką, w tym zagraniczną, nie może mieć wątpliwości, że Polska jest za Zachodem, za UE, a nie z Rosją,
5. w wojnie Rosji z Ukrainą Polska jest po stronie Ukrainy.

Można by powiedzieć – tylko tyle i aż tyle. Donald Tusk nie mógł czytelniej przedstawić swoich politycznych intencji. Są one aż nadto wyraźne. Chodzi o wprowadzenie arbitralnego, by nie rzec autokratycznego sposobu prowadzenia polityki, w ramach którego o tym co jest dobre dla Polski najlepiej wie premier i jego macierzysta formacja polityczna. Wszelkie odstępstwa od narzuconych zasad są zarazem herezją i zdradą stanu. W myśl dobrze znanej zasady – kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam. Przyjrzyjmy się zatem bliżej postulatom premiera.

„Nikt, kto zajmuje się polityką, nie może atakować polskich służb, polskiego wojska”
Według Konstytucji RP Polska jest demokratycznym państwem prawnym. Oznacza to, że żaden organ, żadna instytucja i żadna formacja nie może funkcjonować poza porządkiem demokratycznym i poza prawem. Nadzór nad służbami specjalnymi oraz armią sprawują powołane do tego organy, a niezależnie od tego, formacje te podlegają naturalnej w warunkach demokratycznych ocenie opinii publicznej. Nikt nie może zakazać ich krytyki, jeżeli nie wypełniają swoich zadań, bądź działają w sposób niekonstytucyjny. To nie kto inny jak Donald Tusk i politycy Platformy Obywatelskiej zajadle krytykowali działania służb specjalnych za rządów Prawa i Sprawiedliwości. To nie kto inny jak poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski obwiniał wojsko o działania niezgodne z procedurami podczas konfliktu na granicy polsko-białoruskiej. I nie chodzi o to kto miał wówczas rację, lecz o niekonsekwencję premiera.

„Politycy nie mogą powtarzać tez rosyjskiej propagandy”
Nie tylko rosyjskiej, ale żadnej innej – także ukraińskiej, niemieckiej, izraelskiej, czy amerykańskiej. Tym bardziej dziwię się, gdy polscy politycy nie tylko powtarzają tezy, ale również realizują wytyczne obcych ośrodków dyspozycyjnych. Jakoś nie spotyka się to z żadnym zauważalnym sprzeciwem.

„Należy zakończyć „polityczny sabotaż” działań legislacyjnych”
Nie wiem dokładnie co „poeta” miał na myśli, jeśli jednak premierowi chodziło o kwestie wetowania ustaw przez Prezydenta RP, to podważa on konstytucyjne uprawnienia głowy państwa. Prawo weta istnieje jako swego rodzaju zabezpieczenie przed budzącymi wątpliwości decyzjami władzy ustawodawczej. Prezydent może w ten sposób sprzeciwiać się ustawom, które uważa za niesłuszne, niecelowe, bądź budzące wątpliwości prawne. Czy premier Donald Tusk podważa tym samym zasadę trójpodziału władzy, której istotą jest dążenie do wzajemnego kontrolowania się władz i zapobiegania ich nadmiernej koncentracji? Czy może lepsza jest zasada: „Ein Volk, ein Reich, ein Führer”?

„Każdy, kto zajmuje się polityką, w tym zagraniczną, nie może mieć wątpliwości, że Polska jest za Zachodem, za UE, a nie z Rosją”
Co to znaczy „być za Zachodem”, czy „być za UE”? Słysząc takie sformułowania przypominają mi się czasy szkoły podstawowej, kiedy to jedni byli za ŁKS-em, a drudzy za Widzewem. Polityka to nie współzawodnictwo, czy też ranking popularności drużyn sportowych. Polityka to roztropne działanie na rzecz dobra wspólnego. Niezależnie od tego, w polityce nie ma stałych przyjaciół i wrogów – podstawowym kryterium podejmowania decyzji jest interes narodowy, czy też racja stanu. Przynależność Polski do Unii Europejskiej, nie jest żadnym dogmatem, ani stałym paradygmatem polskiej polityki. Akcesja Polski do UE miała pewne plusy, ale suma strat, szkód i zagrożeń wynikających z tej decyzji zdecydowanie przeważa nad korzyściami. To każe zastanowić się nad sensem dalszego uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej i debaty w tej sprawie nikt nie może nam zabronić.

„W wojnie Rosji z Ukrainą Polska jest po stronie Ukrainy”
Wojna rosyjsko-ukraińska nie jest naszą wojną i opowiadanie się po któreś ze stron tego konfliktu jest działaniem na szkodę Polski. W dobrze pojętym polskim interesie jest zakończenie tego konfliktu i stabilizacja sytuacji za naszą wschodnią granicą. Temu służą propozycje pokojowe przedstawiane przez prezydenta USA Donalda Trumpa. A co do kwestii rzekomego zagrożenia rosyjskiego, to warto podkreślić, że nie mamy żadnych sporów terytorialnych, czy narodowościowych z Federacją Rosyjską. Owszem – jesteśmy w strukturach mających odmienne interesy geopolityczne niż Rosja, jednak przykład Węgier, czy Słowacji wskazuje na to, że będąc w NATO i Unii Europejskiej można prowadzić rozsądną i wyważoną politykę zagraniczną. Na marginesie należy zauważyć, że w naszym kraju nie przebywa 1,5 mln. Rosjan i to nie na ich rzecz przekazywane są pieniądze z naszego budżetu. Środki te przekazywane są gdzie indziej. Dość powiedzieć, że według raportu Kancelarii Prezydenta wsparcie militarne Polski na rzecz Ukrainy można szacować na 14 mld złotych, koszty utrzymania uchodźców wojennych na 7,4 mld złotych, a świadczenia opieki zdrowotnej na 3,3 mld złotych *.

Tylko tyle i aż tyle…

Michał Radzikowski

* „Rząd ujawni, ile kosztują nas Ukraińcy w Polsce” – opr. Katarzyna Kalus, www.money.pl, 20 lutego 2025 r. www.money.pl, 20 lutego 2025 r.

Red.