Przez polskie (choć nie tylko) media publiczne i społecznościowe – po spotkaniu prezydentów i na Alasce – przelewa się fala totalnej krytyki a nawet zwyczajnego hejtu.
Totalne zaskoczenie ludzi, którzy nie zauważyli, że wojna o Ukrainę, to jeden z elementów transformacji multipolarnego ładu globalnego oznaczającego koniec zachodniej supremacji opartej o dotychczasowe wartości liberalne i normatywne. Nie chodzi o sprawiedliwość czy prawomocność, lecz układ sił między ośrodkami siły, podział stref wpływów oraz egoistyczne interesy ekonomiczne. Uniwersalizm liberalnych wartości to już przeszłość.
Dzisiejsza lekcja RealPolityki pokazuje, że dyplomacja odwołującą się do poczucia sprawiedliwości czy norm prawnych, bez realnej „twardej siły” jest tylko czczą gadaniną ludzi, którzy zapomnieli o tym jak uprawia się politykę i czego uczy historia. Siła argumentów, nie wiem, jak słusznych jest niczym, kiedy państwo nie posiada argumentu siły. Możemy dalej sobie biadolić nad układem Trump-Putin, możemy tego pierwszego nazywać „ruskim agentem”, oszołomem lub innymi epitetami, tego drugiego określać mianem zbrodniarza, porównywać go z Adolfem H. – tylko to nie odczaruje istniejącej realnie rzeczywistości geopolitycznej. Ona jest tak po prostu a stosunek do niej pokazuje nasze ramy działania i możliwości.
O tym, że Ukraina zapłaci cenę porozumienia amerykańsko-rosyjskiego było i jest wiadomo od początku tej wojny – oczywiście wszystko dla dobra deeskalacji ładu globalnego! A Polska? Właśnie odrzuciliśmy możliwość negocjacji z Białorusią – nawet ograniczonych rozmów, choć administracja Donalda Trumpa robi dokładnie odwrotnie. A co Rosją? Tu ciągle uważamy się za „państwo wojujące”, gdzie tak naprawdę brakuje naszym politykom pomysłu na relacje dwustronne. Tymczasem powstają kontury nieliberalnego, multipolarnego ładu globalnego i tworzy się zarys nowego powojennego systemu bezpieczeństwa paneuropejskiego z udziałem Rosji. Możemy oczywiście negować tę rzeczywistość, ona jednak i tak się o nas upomni, lecz wówczas to Inni zdecydują o nas bez nas i pokażą nam nasze miejsce w szeregu. Wówczas pozostanie mam biadolenie po raz kolejny o zdradzie Zachodu i utyskiwaniem o dogadywanie się Wielkich ponad naszą głową.
Robert Potocki
fot. kremlin.ru