Tak można by podsumować ostatnie działania medialne wokół zdymisjonowanego na początku ubiegłego roku szefa sztabu generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, Walerija Załużnego. Generał zresztą nigdy jakoś specjalnie nie dementował swych ambicji politycznych.
Ostatnio pogłoski o jego zamiarach kandydowania na prezydenta w wyborach, które nieuchronnie się na Ukrainie odbędą, zdaje się potwierdzać podwyższona aktywność medialna „zesłanego” przez Zełenskiego na placówkę dyplomatyczną w Londynie byłego dowódcy. Załużny nie oszczędza zaufanego człowieka Zełenskiego, swojego następcy w sztabie generalnym, Aleksandra Syrskiego. Co ciekawe, wszystko to wygląda na skoordynowaną kampanię prowadzoną przez brytyjskie media.
Informacyjne ataki na „swoich”
Weźmy choćby jedną z ostatnich publikacji „The Sunday Telegraph”. Wynika z niej, że armia ukraińska traci zbyt wiele niezwykle drogiego sprzętu dostarczanego przez Zachód, a wszystko to w wyniku sposobu dowodzenia akceptowanego przez ukraiński sztab generalny z Syrskim na czele. Według ekspertów brytyjskich, Siły Zbrojne Ukrainy walczą zgodnie z metodami typowymi dla armii radzieckiej i sztuki wojennej czasów ZSRR – używają zmasowanych ataków, które nieuchronnie prowadzą do dużych strat sprzętowych i kolosalnego zużycia amunicji. Na dodatek, wycofujące się oddziały ukraińskie robią to w ostatnim momencie i pospieszny odwrót uniemożliwia im zabranie ze sobą sprzętu z pola walki. Chodzi m. in. o przeciwpancerne zestawy Javelin oraz amunicję do nich (pociski typu CLASS). Nieprzemyślany, zmasowany ogień artyleryjski również prowadzi do niepotrzebnych strat, a mówimy przecież o używaniu znacznie droższego od rosyjskiego sprzętu i pocisków zachodnich.
Heroizacja Załużnego
Takich przypadków marnotrawstwa zachodniej pomocy na froncie miało nie być za czasów dowodzenia ukraińską armią przez Walerija Załużnego. Wręcz przeciwnie – zwracano powszechnie w mediach anglosaskich uwagę na poziom jego przygotowania oraz zdolność do adaptacji do standardów wojskowych NATO. To właśnie dzięki Załużnemu ukraińska armia miała działać w sposób efektywny i niezwykle groźny dla rosyjskiego przeciwnika. To jemu przypisywano odparcie rosyjskiej ofensywy oraz wycofanie się wojsk rosyjskich z części obwodu chersońskiego i charkowskiego jesienią 2022 roku. Został nawet wówczas uznany przez szereg mediów brytyjskich za jednego z najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Był nagradzany tytułem człowieka roku. Stał się medialną gwiazdą, mundurowym celebrytą.
Ekipa ekspercka ambasadora
Obecny ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii ma dość pokaźną grupę swoich zwolenników w opiniotwórczych mediach zachodnich. Niedawno jeden z jej przedstawicieli, Alexander Mercouris z kanału YouTube „The Duran” informował, że część ukraińskich żołnierzy niebawem ostatecznie odmówi wykonywania rozkazów Syrskiego i obecnego dowództwa armii podporządkowanego Zełenskiemu. Z jednej strony docierają do walczących na froncie głosy o rozmowach amerykańsko-rosyjskich, z drugiej zaś słyszą kolejne absurdalne z punktu widzenia taktyki wojskowej rozkazy. W efekcie zaczynają uznawać Zełenskiego i jego ekipę za grupę ludzi nie tylko nie liczących się ze stratami własnymi, lecz także „oderwanych od rzeczywistości”. Wzmacniają to faktycznie fałszywe twierdzenia władz w Kijowie o stabilnej sytuacji na froncie, choć dość oczywistym jest wysokie tempo natarcia rosyjskiego na kilku kierunkach, przede wszystkim na Donbasie.
Rzeźnik Syrski
Od momentu nominacji Syrskiego na następcę Załużnego media zachodnie, w ślad za opiniami ukraińskimi, twierdziły, że nowy szef sztabu działa w stylu rzeźnika nie zwracającego uwagi na straty własnej armii. Temat podchwyciły m. in. „The Washington Post” i portal Politico. Z czasem Załużny zaczął atakować swojego następcę już publicznie i frontalnie. Media brytyjskie obiegły informacje o tym, jak obecny ambasador odwiedził szkolonych na jednym z poligonów we wschodniej części Wielkiej Brytanii ukraińskich żołnierzy. Miał do nich apelować, by nie obawiali się śmierci na froncie. Mówił wprost, że śmiertelność i straty są na tyle wysokie, że wielu ze szkolonych przez Brytyjczyków oficerów i żołnierzy pewnie już z tego frontu nie wróci. Potraktowano to jako skierowaną niemal bezpośrednio pod adresem Syrskiego (i Zełenskiego za nim stojącego) krytykę sposobu dowodzenia. Ambasador Ukrainy zaatakował tym samym władze polityczne i dowództwo wojskowe w Kijowie.
Rosyjskie ślady
Załużny nie omieszkał również wykorzystać pewnych wątków biografii Syrskiego do inspirowania i nakręcania kampanii przeciwko niemu. Najbardziej znamienne były próby przypominania wątków rosyjskich w biografii obecnego szefa sztabu SZU. Media sympatyzujące z Załużnym przypominały, że jego następca w armii urodził się w miejscowości Nowinki w obwodzie władimirskim, czyli na terenie obecnej Federacji Rosyjskiej. Tam też pozostali jego krewni. On sam zaś ukończył w 1986 roku z wyróżnieniem akademię wojskową w Moskwie. Na studiach miał rzekomo poznać obecnych dowódców rosyjskich wysokiego szczebla, z którymi być może nadal utrzymuje kontakty. Stąd już zaś tylko krok do atmosfery oskarżeń o zdradę, szpiegostwo lub co najmniej agenturę wpływu. Fala ówczesnych ataków sprawiła, że oficjalnie głos w tej sprawy zabrać musiał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, oczywiście dementując nieprawdziwe informacje i negując rozmaite domniemania.
Start kampanii
Załużny obejmując stanowisko ambasadora przeszedł w stan spoczynku w armii. Wielokrotnie dawał jednak do zrozumienia, że znacznie lepiej dałby sobie radę z dowodzeniem wojskami ukraińskimi niż robi to jego następca. Kolejne porażki Syrskiego sprawiały, że ambasador w Londynie rósł coraz bardziej w siłę. Do tego pojawił się szereg publikacji, w których twierdzono, że byłby on świetnym kandydatem na prezydenta Ukrainy. Wkrótce zamówiono także odpowiednie sondaże, które wskazywały niezmiennie, że to właśnie jego Ukraińcy widzą jako najlepszego przyszłego prezydenta.
Coraz wyraźniej widać, że to Walerij Załużny będzie kandydatem Londynu na przyszłego prezydenta Ukrainy. Pozostaje tylko kwestia, czy zaakceptują go inni, przede wszystkim Waszyngton. Bez wątpienia ma on wśród innych pretendentów stosunkowo mocną pozycję, choć na razie nie wiemy kto jeszcze mógłby wziąć udział w wyścigu wyborczym. Łatwo przewidzieć natomiast coś innego: brytyjskie media i część tytułów amerykańskich coraz częściej publikować będą w kolejnych tygodniach materiały krytyczne o Zełenskim i jego człowieku w armii – Syrskim. Dzięki temu łatwiej będzie uruchomić kampanię Załużnego opartą na kontraście.
Andrzej Dołęga