ŚwiatKolejny rok wojny

Redakcja5 godzin temu
Wspomoz Fundacje

Trzy lata temu nasiliła się wojna na Ukrainie, której korzenie sięgają roku 2014. Setki tysięcy ofiar po stronie ukraińskiej i rosyjskiej. Tych po ukraińskiej jest zdecydowanie więcej.

Ukraina stała się państwem praktycznie upadłym. Utraciła zapewnię bezpowrotnie wschodnie terytoria, z większością bogactw naturalnych kryjących się w ziemi. To co pozostało zostało posłuży do spłaty pożyczek dla Stanów Zjednoczonych. Lukratywny majątek jest już w znacznej części w łapach rodzimych „ukraińskich” oligarchów i zachodnich biznesmenów. Zmaga się z katastrofą demograficzną, której nie da się odwrócić przez wiele dziesięcioleci. Setki miliardów euro realnej i urojonej pomocy zostało zmarnowanych. Były to również nasze polskie pieniądze, które mogły pójść na polepszenie jakości życia naszych.

Ta sytuacja niczego nie nauczyła Ukraińców. Na wyciąganie wiedzy z historii, są chyba odporniejsi nawet od Polaków. Wiara w konieczność przynależności do wszelakich unii i paktów zachodu trwa. Dzieje się to pomimo tego, że koncepcje waszyngtońskich i brukselskich globalistów, których symbolem był sklerotyczny Joe Biden upadła z wielkim hukiem. Oni w dalszym ciągu ufają tych, którzy poklepywali ich po plecach gdy posyłali młodych ludzi do okopów. Ukraińcy w dalszym ciągu nie potrafią zrozumieć jakim głębokim kanałem jest dla nich ukraiński integralny nacjonalizm. Cyniczni liberałowie dalej hartują ducha banderyzmu w Ukraińcach.

Zniszczony kraj, zaprzepaszczone szanse rozwoju, utrata ziemi i majątku, przepełnione cmentarze, wielka migracja, zrozpaczone wdowy i płaczące dzieci, lamentujące matki i zapałkami ojcowie. To wszystko nie spowodowało powszechnego odrzucenia zgubnego nurtu skrajnego szowinizmu, którego symbolem są Bandera i Szuchewycz. Zamiast bronić swoich złóż naturalnych przed międzynarodowymi lichwiarzami, bronią dostępu do szczątków pomordowanych przez banderowców.

To zupełnie ślepy zaułek. Niespecjalnie martwię się losem Ukrainy. Bliskie są mi słowa prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego „Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej ojczyzny.”

Niestety konflikt na Ukrainie rzutuje bezpośrednio na moją ojczyznę i moich rodaków. Szaleńcy rządzący Polską znacznie pogarszając poziom życia Polaków zaangażowali się wielowymiarowo w pomoc dla Ukrainy. Przekroczyło to dawno już wszelkie granice ludzkiej powinności i zdrowego rozsądku. Powodów tak dalece posuniętej ukrainofilii nie znamy, ale się możemy domyślać. W znacznym stopniu moim zdaniem, są one ukryte za kotarami podkarpackich domów schadzek i metrykach urodzeń licznych urzędników.

Ukraina raz za razem udowadnia, że nie jest Polsce wdzięczna i na każdym kroku nas upokarza. Nie będę tu już wracać do sprawy zabitych Polaków w Przewodowie, kwestii traktowania polskich rolników, niepohamowaną roszczeniowością diaspory ukraińskiej, czy butną postawą w sprawie ekshumacji i pochowania Polaków wymordowanych siekierami i widłami. Napiszę tylko o sprawie sprzed kilku dni. Do Wrocławia ukraiński konsul zaprasza sobie Brygadę Azow, której korzenie i symbolika jest jawie neobanderowska. To jakby zaprosić Ku-Klux-Klan do Ghany lub Blood & Honor do Izraela. Jawna i bezczelna prowokacja. Przy tej okazji dziękuję Fundacji Polak w Polsce Gospodarzem, za zorganizowanie demonstracji sprzeciwiającej się tej prowokacji na terenie Wrocławia.

Co się stało, to się już nieodstanie. W przyszłości należy rozliczyć tych wszystkich, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi bredzili o „sługach narodu ukraińskiego” i pragnęli „na stos rzucić nasz życia los” zgodnie z tekstem legionowej śpiewki. A dzisiaj potrzeba pragmatyzmu i realizmu, który prezentują będące w tych samych sojuszach co my Węgry i Słowacja. Powinniśmy wzorem naszego największego sojusznika wystawić rachunek Ukrainie i domagać się odzyskania przynajmniej części włożonych tam, bez konsultacji ze społeczeństwem i w znacznej części zmarnowanych pieniędzy.

Łukasz Jastrzębski

Redakcja