PolskaNam przepraszać nie kazano

Redakcja5 minut temu
Wspomoz Fundacje

Czekałem cierpliwie, żeby napisać ten tekst. Chciałem go popełnić tuż po meczu z Portugalią, jednak pomyślałem, że jest jeszcze za wcześnie. Może poniekąd chciałem dać szansę działaczom, sztabowi i piłkarzom spod flagi PZPN, aby się zreflektowali i poszli po rozum, gdy zakończy się mecz ze Szkocją. Teraz wszystko jest jasne i chciałbym zakomunikować, iż wynik oraz spadek z Dywizji A jest zdecydowanie najmniejszym problemem.

W języku polskim istnieje pewne słowo, którego praktycznie nigdy nie używa się w stosunku do zwykłych ludzi, gdy już jest się na piedestale polityki i piłki nożnej. Buta, pycha i brak szacunku do zwykłego człowieka (w tym wypadku – obywateli i kibiców) nie pozwala tym osobnikom użyć słowa „przepraszam”. Siebie nawzajem potrafią przeprosić, co pokazał kierownik kadry PZPN (nie będę ich nazywać reprezentacją Polski, gdyż oni nie reprezentują nas, a siebie i swoje interesy), który użył tych słów na konferencji prasowej po meczu z Portugalią w stosunku do piłkarzy oraz sztabu. Co ważne – po meczu kapitan drużyny, która przegrała w Porto 5-1 podszedł do Cristiano Ronaldo z szerokim uśmiechem i… poprosił go o wspólne zdjęcie. Zieliński ma trzydzieści lat, więc w teorii jest dorosłym mężczyzną, a zachowuje się, jakby przegrał z kolegą na playstation w Fifę. Aczkolwiek podejrzewam, że w grze video czułby większe emocje. Zapytany o tę sytuację odparł, że nie będzie chować się po kątach. Jakieś przeprosiny? Jakaś pokora? Nie, to nie dla nas, czyli tłuszczy takie rarytasy. Piotrek ma mentalność człowieka przegranego, który czuje się lepszy od innych. Rzecz jasna w piszę o tym jak zachowuje się w reprezentacji PZPN, ponieważ w piłce klubowej jest zupełnie inny i tam radzi sobie bardzo dobrze. On wie, że w Interze Mediolan nie przeszłoby takie zachowanie i tam by przeprosił kibiców. Swoją drogą to nie pamiętam, żeby Zieliński zagrał jakikolwiek dobry mecz w biało-czerwonym trykocie.

Świderski nie został przed meczem wpisany do protokołu meczowego. Wstyd, brak profejsonalizmu, kolejne ośmieszenie i dodatkowy bodziec do tworzenia memów z tej kadry.

Czy polski kibic usłyszał jakieś przeprosiny?

No nie, te magiczne słowo jest zarezerwowane dla innych ludzi, nie dla polskiego kibica, który zresztą sam się nie szanuje. Tak, nie szanuje sam siebie. Jak można kibicować piłkarzom, którzy na ostatnim mundialu chcieli dzielić się premią z naszych podatków i nawet nie wyjaśnili przez wiele miesięcy co się właściwie tam stało? Milionerzy nie muszą się tłumaczyć, ponieważ mają dobre relacje z „dziennikarzami”, którzy ich nigdy nie krytykują. Czasem coś pisną, ale zawsze jest więcej tłumaczenia ich tragicznych wyników oraz podejścia, niż ostrej oraz zasłużonej krytyki. To nie są mali chłopcy, którzy kopią w piłkę. To są dorośli mężczyźni, którzy wybrali zawód piłkarza i będąc na świeczniku muszą umieć stawić czoła presji. Presji, której właściwie nie ma, ponieważ komentatorzy cieszą się, że zagraliśmy dobre 45 minut z Portugalią. To tak, jakby w restauracji zupa była dobra, ale na drugie dostało się końskie odchody i byłoby się szczęśliwym, że w sumie pierwsze danie było smaczne. Tak to wygląda.

To dlaczego tak wygląda polska piłka, czyli nasz sport narodowy jest składną kilku kwestii. Winni temu są osoby zwane „dziennikarzami”, którzy kręcą się blisko kadry PZPN. Winni temu są działacze związkowi. Winni temu są politycy i to niezależnie od partii. Winni temu są sami piłkarze, ale ich bym winił najmniej, ponieważ nie spodziewam się po nich zbyt lotnych refleksji. No i na koniec – winni są sami kibice, którzy jeszcze potrafią bronić tego wszystkiego i płacić za to. W następnych swoich tekstach będę chciał opisać winę każdej z tych grup, ponieważ jest tu sporo do napisania.

Konrad Gromadzki

Redakcja