W wieku 62 lat zmarł Robert M. Smoktunowicz, liberalno-konserwatywny polityk, były adwokat i były senator.
Miał bogaty życiorys polityczny. W latach 80-tych był działaczem Niezależnego Zrzeszenia Studentów (NZS) na Uniwersytecie Warszawskim. Działał w młodoendeckim ruchu Aleksandra Halla – Ruchu Młodej Polski. W 1987 roku współtworzył Ruch Polityki Realnej (SPR), na bazie którego powstała jednoznacznie kojarzona Januszem Korwinem Mikke Unia Polityki Realnej (UPR). W czasie wyborów prezydenckich w 2000 był doradcą Andrzeja Olechowskiego. Wymyślił i zorganizował Stowarzyszenie Obywatele dla Rzeczypospolitej. Przystąpił do Platformy Obywatelskiej (PO), był jej ekspertem prawnym i członkiem rady krajowej. 2001 i 2005 uzyskał mandat senatora V kadencji w okręgu podwarszawskim. W pierwszym wypadku z Bloku Senat 2001, w drugim z Platformy Obywatelskiej. We wrześniu 2007 roku zrezygnował z członkostwa w PO. Wielkim zaskoczeniem było to, że zdecydował się startować z jako bezpartyjny z list Lewicy i Demokratów (LiD). W 2009 przystąpił do Stronnictwa Demokratycznego (SD).
W 1986 ukończył studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Aplikację adwokacką odbył w Warszawie, po czym w 1991 roku podjął praktykę w zawodzie adwokata. Objął kierownictwo firmy prawniczej R. Smoktunowicz & L. Falandysz. W 1995 roku został doradcą prawnym ambasady Włoch w Polsce. Był ekspertem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nazywano go gwiazdą polskiej adwokatury. Zawirowania i kłopoty rodzinne sprawiły, że w 2023 roku został skreślony z listy adwokatów. Jego pierwszą żoną była dziennikarka Hanna Lis, zaś drugą Ragankiewicz.
Gdy dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego (ŻIH) Paweł Śpiewak (1951-2023) w 2007 roku w wywiadzie dla Angory powiedział: „Nie ma żadnej wątpliwości, że Dmowski był ideologicznym łobuzem i stworzył to wszystko, co najgorsze w polskiej tradycji. Dlatego jestem przeciwny nadawaniu imienia Dmowskiemu nawet najmniejszemu placykowi, na którym sikałyby psy z całej okolicy”, Smoktunowicz stanął w obronie lidera Narodowej Demokracji. W audycji radiowej ostro skrytykował Śpiewaka zarzucając mu brak historycznego obiektywizmu i zacietrzewienie. To wzbudziło mój szacunek. W innych sprawach dalej się z Smoktunowiczem nie zgadzałem. W ostatnich latach stał po stronie normalności i tradycji.
Były poseł Artur Zawisza tak pożegnał Roberta Smoktunowicza na swoich mediach społecznościowych: „Żegnaj, Robercie, przykładzie niezależności myślenia i samodzielności działań; Robercie, który w swym żywocie politycznym przeszedłeś od konserwatyzmu do liberalizmu, a od liberalizmu do konserwatyzmu; Robercie, najprzystojniejszy polski polityku i bodaj wcale nie najszczęśliwszy. Żegnaj kolego z podwarszawskiego okręgu wyborczego. Od roku 2001 byłeś tam senatorem, a ja posłem. W roku 2007 roku wypełniliśmy nasze mandaty parlamentarne i tego roku Ty wystąpiłeś z Platformy Obywatelskiej, a ja z Prawa i Sprawiedliwości. Przez te dawne sześć lat wielokrotnie spotykaliśmy się w Warszawie i pod Warszawą, a zawsze miło i z szacunkiem.
W ostatnich latach zbyt krótkiego życia stałeś się publicznym obrońcą politycznego zdrowego rozsądku i przeciwnikiem agresywnego progresywizmu. Pouczające było, gdy w kwestiach praktycznych przywoływałeś do porządku swoich dawnych partyjnych kolegów oraz w kwestiach zasadniczych broniłeś ładu prawnonaturalnego, choć nie chciałeś nazywać go prawem Bożym. Poza polityką byłeś wziętym adwokatem pracującym w kraju i za granicą (opowiadano mi o Twoich włoskich sukcesach), a nade wszystko czarującym bon vivantem i amatorem płci niewieściej. Co nabroiłeś, to nabroiłeś, a teraz staniesz się własnym pełnomocnikiem na Sądzie. Gdybym ja był Sędzią Ostatecznym, wszystko bym Ci wybaczył. Arrivederci!”
Opracował Łukasz Jastrzębski