OpinieKorespondencja z Norwegii: Amerykanie coraz mniej zainteresowani wspieraniem reżimu w Kijowie

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Amerykanie kochają show, ale w show każdy ma swoją rolę, tak na scenie w Hollywood i na scenie polityki światowej. Ci, którzy mechanizmów Hollywood nie rozumieją i nie spełniają kryteriów Oscarów nie dostają. Tak jest z Zełenskim. Tak będzie z Kaczyńskim.

Komik zrobił swoje, komik może odejść. 

Wołydymyr Zełenskij zabiegał bardzo o możliwość wystąpienia na tegorocznej gali rozdania Oscarów. Chciał pojawić się zdalnie na wizji i wygłosić swoje „pokojowe przesłanie dla świata zachodniego”. Brak zgody na wygłoszenie przemówienia podczas tegorocznej gali wręczenia Oscarów to już kolejna odmowa, z jaką w ostatnich tygodniach spotkał się ukraiński prezydent.
Niedawno Zełenskij zaprosił do Kijowa przewodniczącego Izby Reprezentantów USA Kevina McCarthy’ego z Partii Republikańskiej. Zaproszenie miało związek z rosnącym w łonie Republikanów sporem co do tego, czy Stany Zjednoczone powinny nadal wspierać wysiłki Ukrainy w Wojnie z Rosją. Amerykański polityk bezceremonialnie odmówił odwiedzenia stolicy Ukrainy.

Stany Zjednoczone i Ukraina w dużej mierze trzymały się razem od czasu, gdy administracja prezydenta Joe Bidena zadeklarowała wsparcie „tak długo, jak będzie to konieczne” w odpierania rosyjskiej inwazji. Portal Politico informuje, że w kuluarach narastają różnice pomiędzy Waszyngtonem a Kijowem co do celów wojennych.

Od ponad rok po rozpoczęciu wojny, za kulisami między Waszyngtonem a Kijowem rosną różnice w celach wojennych, a potencjalne punkty zapalne wyłaniają się co do tego, jak i kiedy konflikt się zakończy.„Administracja (waszyngtońska) nie ma jasnego celu politycznego i jasnego celu. Czy chodzi o przeciąganie tej sprawy, czego właśnie chce Władimir Putin?” powiedział kongresmen Michael McCaul z Teksasu, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów.

Publicznie niewiele dzieliło Bidena od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, sojusz w pełni pokazany w zeszłym miesiącu, kiedy amerykański prezydent złożył „potajemną i dramatyczną” wizytę w Kijowie. Ale na podstawie rozmów z 10 urzędnikami, prawodawcami i ekspertami pojawiają się nowe punkty napięć: sabotaż gazociągu Nordstream; brutalna, wyczerpująca obrona strategicznie nieważnego ukraińskiego miasta; oraz plan walki o region, w którym od prawie dekady okopują się siły rosyjskie.

Wyżsi urzędnicy administracji utrzymują, że jedność między Waszyngtonem a Kijowem jest wciąż ścisła.

Pęknięcia, które się pojawiły, utrudniają wiarygodne stwierdzenie, że między Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą jest mało światła dziennego, ponieważ promienie słoneczne przebijają się przez te pęknięcia. Od dziewięciu miesięcy Rosja oblega Bachmut, chociaż zdobycie tego południowo-wschodniego miasta ukraińskiego niewiele zmieni w toku wojny. W ostatnich tygodniach stał się on centralnym punktem walk, a żołnierze, więźniowie z Grupy Wagnera prowadzą walkę z siłami ukraińskimi. Obie strony poniosły bardzo ciężkie straty i obróciły miasto w dymiące zgliszcza. Ukraina okopała się, nie chcąc opuścić zrujnowanego miasta nawet za cenę ogromnych ofiar.

„Każdy dzień obrony miasta pozwala nam zyskać czas na przygotowanie rezerw i przygotowanie się do przyszłych działań ofensywnych” – powiedział gen. płk Ołeksandr Syrski, dowódca wojsk lądowych Ukrainy. „Jednocześnie w bitwach o tę twierdzę wróg traci najbardziej przygotowaną i zdolną do walki część swojej armii – oddziały szturmowe Wagnera”.
Wielu urzędników administracji amerykańskiej zaczęło się martwić, że Ukraina wydaje tak dużo siły i amunicji w Bakhmut, że może to osłabić ich zdolność do zorganizowania poważnej kontrofensywy na wiosnę. „Z pewnością nie chcę lekceważyć ogromnego wysiłku, jaki żołnierze i liderzy Ukraińców włożyli w obronę Bachmuta – ale myślę, że ma to bardziej wartość symboliczną niż wartość strategiczną i operacyjną” – powiedział sekretarz obrony Lloyd Austin.

Kijów na razie zignorował wkład Waszyngtonu.

Tymczasem ocena amerykańskiego wywiadu sugeruje, że za zniszczenie gazociągu Nord Stream zeszłej jesieni odpowiedzialna była „grupa proukraińska”, co rzuca światło na wielką tajemnicę. Nowe informacje wywiadowcze, po raz pierwszy zgłoszone przez The New York Times, nie zawierały szczegółów, ale wydawały się obalać teorię, że Moskwa była sama odpowiedzialna za zniszczenie rurociągów dostarczających rosyjski gaz do Europy. Analitycy wywiadu nie wierzą, że Zełenski lub jego współpracownicy byli zaangażowani w sabotaż, ale administracja Bidena zasygnalizowała Kijowowi – podobnie jak w zeszłym roku, gdy w Moskwie w wybuchu bomby samochodowej zginęła córka wybitnego rosyjskiego nacjonalisty – że pewne akty przemocy poza granicami Ukrainy nie będą tolerowane.

Czasami pojawia się frustracja związana z dostawami broni na Ukrainę przez Waszyngton. Jak dotąd Stany Zjednoczone wysłały najwięcej broni i sprzętu na front, ale Kijów zawsze patrzył w przyszłość na następny zestaw dostaw. Chociaż większość członków administracji rozumiała desperację Kijowa, by się bronić, pojawiały się narzekania na ciągłe prośby, a czasami Zełenski nie okazał odpowiedniej wdzięczności, według dwóch urzędników Białego Domu, którzy nie są upoważnieni do publicznego wypowiadania się na temat prywatnych rozmów. „Myślę, że administracja jest podzielona, ​​Rada Bezpieczeństwa Narodowego podzielona” co do tego, jaką broń wysłać na Ukrainę, powiedział McCaul, który jest w stałym kontakcie z wyższymi urzędnikami Bidena. „Rozmawiam z wieloma czołowymi wojskowymi i w dużej mierze popierają oni przekazanie im ATACMS”.

Administracja nie dostarczyła tych pocisków dalekiego zasięgu, ponieważ w arsenale Ameryki jest ich niewiele. Istnieje również obawa, że ​​Ukraina może zaatakować odległe cele rosyjskie, potencjalnie eskalując wojnę. Niedawny raport, że Pentagon blokował administrację Bidena w dzieleniu się z Międzynarodowym Trybunałem Karnym dowodami na możliwe rosyjskie zbrodnie wojenne, również spowodował kolejny uszczerbek w narracji o jedności. Urzędnicy Białego Domu byli przerażeni, gdy pojawiła się historia New York Timesa, obawiając się, że zaszkodzi to moralnym argumentom, jakie Stany Zjednoczone przedstawiły, by wspierać Ukrainę przeciwko rosyjskim zbrodniom wojennym i zbrodniom przeciwko ludzkości.

Administracja ogłosiła sojusz między Stanami Zjednoczonymi – i ich sojusznikami – a Kijowem pozostał silny i że będzie trwał tak długo, jak długo trwać będzie wojna.

Rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Adrienne Watson powiedziała, że ​​Biały Dom „jest w stałym kontakcie z Ukrainą, ponieważ wspieramy jej obronę suwerenności i integralności terytorialnej”. Dodała, że ​​skoro Putin nie wykazuje oznak zaprzestania wojny, „najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, to nadal pomagać Ukrainie odnieść sukces na polu bitwy, aby mogła zająć jak najsilniejszą pozycję przy stole negocjacyjnym, kiedy nadejdzie ten czas”. Rosnące rozbieżności mogą jednak zwiastować większy podział w debacie na temat zakończenia wojny.

Chociaż Biden zadeklarował niezłomne wsparcie, a kasy na razie pozostają otwarte, Stany Zjednoczone jasno dały Kijowowi do zrozumienia, że ​​nie mogą finansować Ukrainy w nieskończoność na tym poziomie. Chociaż wspieranie Ukrainy było w dużej mierze wysiłkiem obu stron, niewielka, ale rosnąca liczba republikanów zaczęła wyrażać sceptycyzm co do wykorzystania amerykańskich skarbów do wspierania Kijowa bez końca odległej wojny. Wśród tych, którzy wyrazili wątpliwości co do wsparcia na dłuższą metę, jest przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy, który powiedział, że USA nie zaoferują Ukrainie „czeku in blanco” i odrzucił zaproszenie Zełenskiego do podróży do Kijowa i zapoznania się z realiami wojny.

Punkty kryzysowe wciąż wiszą na horyzoncie.

Upieranie się Zełenskiego, by cała Ukraina – w tym Krym, który od 2014 roku znajduje się pod rosyjską kontrolą – został zwrócony Ukrainie przed rozpoczęciem jakichkolwiek negocjacji pokojowych, tylko przedłużyłoby wojnę, uważają amerykańscy urzędnicy. Sekretarz stanu Antony Blinken zasygnalizował Kijowowi, że potencjalne odzyskanie Krymu przez Ukrainę będzie dla Putina czerwoną linią i prawdopodobnie doprowadzi do dramatycznej eskalacji ze strony Moskwy.

Bogdan Kulas

Redakcja