FelietonyZiemie zachodnieZapomniana Polska Piastowska

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

14 marca 1945 roku Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polskiej podjął uchwałę w sprawie podziału Ziem Odzyskanych (militarnie, politycznie i prawnie wówczas jeszcze wciąż do końca nie przejętych przez stronę polską) na cztery okręgi.

Okręg I obejmował Śląsk Opolski i na jego czele stanął Aleksander Zawadzki, przedwojenny polski działacz robotniczy, górnik i komunista, więziony przez wiele lat przez reżim sanacyjny. Pamięć o Zawadzkim w postaci nazw ulic i placów została ostatecznie wygumkowana w 2017 roku, w wyniku barbarzyńskiej ustawy dekomunizacyjnej. Na czele Okręgu II, obejmującego Dolny Śląsk, stanął Stanisław Piaskowski, pochodzący spod Garwolina przedwojenny działacz PPS, organizator strajków w II RP, więzień polityczny. Piaskowskiego również wyrzucono z pamięci zbiorowej; choć ulice jego imienia pozostały jeszcze w kilku dolnośląskich miastach, dyrektywa fałszerzy historii z IPN była w tej sprawie jednoznaczna.

Okręgiem III, obejmującym Pomorze Zachodnie, zawiadywał początkowo Józef Kaczocha, pochodzący z Małopolski przedwojenny działacz ludowy, który następnie awansował na stanowisko wiceministra, a w okręgu zastąpił go Leonard Borkowicz, urodzony w Wiedniu w inteligenckiej rodzinie żydowskiej przedwojenny komunista. Żaden z nich nie doczekał się szczególnego upamiętnienia, nawet w Polsce Ludowej. W Okręgu IV (Warmia i Mazury) administracją pokierował Jerzy Sztachelski, urodzony w Puławach przedwojenny działacz lewicy, lekarz, żołnierz II wojny światowej, a następnie Jakub Prawin, pochodzący z Tarnowa doktor nauk prawnik, żołnierz 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Obaj zdekomunizowani i wyeliminowani z pamięci.

Nazwiska osób zasłużonych w realizacji wielkiego wyzwania, jakim była praktyczna realizacja polskiej myśli zachodniej po zakończeniu II wojny światowej można by mnożyć bardzo długo. Znalazłby się wśród nich i Władysław Gomułka, minister Ziem Odzyskanych, i prof. Zygmunt Wojciechowski, i pierwszy prezydent polskiego Szczecina Piotr Zaremba. Endecy, ludowcy, komuniści, socjaliści. Polacy, Żydzi. Wielkim, wspólnym wysiłkiem dowiedli, że różnice polityczne, ideologiczne, społeczne i biograficzne nie mają w pewnych momentach aż tak wielkiego znaczenia.

Dziś czasem napisze o nich jakiś niezależny od IPN historyk, ktoś poświęci im krótki artykuł w Internecie, albo wspomni o nich na konferencji. Marzec to jeden z tych miesięcy, w których niegdyś co roku obchodzono hucznie kolejne rocznice pojawienia się na naszych Ziemiach Odzyskanych polskiej administracji. To była część budowy wspólnej tożsamości ludzi zamieszkałych na tych terenach, sztafeta pamięci biegnąca przez kolejne pokolenia Polaków na ziemiach przywróconych Słowiańszczyźnie. Dziś politrucy z IPN i niedouczeni przedstawiciele postsolidarnościowej klasy politycznej nie tylko nie chcą o tym wszystkim pamiętać. Oni zabraniają pamiętać o tym nam wszystkim.

W obliczu geopolitycznych zawirowań współczesności warto tymczasem spojrzeć na Ziemie Odzyskane w sposób nieco odmienny od narzucanego nam w ostatnich dekadach. Powtórzyć truizm o tym, że wyroki naszej najnowszej historii dały nam najlepszy z możliwych kształtów polskiego terytorium na przestrzeni wieków. Zdać sobie sprawę, że geopolityczna Polska piastowska to gwarancja naszego bezpieczeństwa i szansa na zachowanie neutralności, w warunkach, w których dogorywa tak przed laty dla nas niebezpieczny rewizjonizm Niemiec, zajętych dziś zupełnie innymi problemami. Zrozumieć, że stosunkowo jednolity skład narodowościowy naszego kraju uchronił nas przed opłakanym i krwawym losem wielu innych państw naszego regionu, unurzanych w wojnach i nienawiści skutecznie podsycanej z zewnątrz.

Przypominanie o Polsce piastowskiej, jej bohaterach i korzeniach, to również przypominanie o tych, którzy swój niewątpliwy patriotyzm przejawiali przede wszystkim pod postacią codziennej wytężonej pracy, dużo mniej widowiskowej od romantycznych zrywów i okrzyków o walce za „wolność waszą i naszą”. To pamięć o Polsce, w której każdy z nas ciężko pracuje na rzecz naszych bliskich, wspólnoty i przyszłych pokoleń, zamiast umierać na obcych barykadach w służbie obcych interesów.

Mateusz Piskorski

Na zdjęciu: Cedynia – dolina Odry

Myśl Polska, nr 11-12 (13-20.03.2022)

Redakcja