OpinieIgrając z ogniem na granicach Rosji

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Białoruski autokrata Łukaszenko rozładował obozowisko na granicy z Polską, gdzie tysiące migrantów z Bliskiego Wschodu przebywało w tragicznych warunkach.

W ostatnim tygodniu granica ta była miejscem starcia pomiędzy uchodźcami próbującymi pokonać ogrodzenie z drutu kolczastego a siłami polskimi broniącymi się przy użyciu armatek wodnych. Jakkolwiek kryzys pomiędzy Warszawa a Mińskiem nie skończył się, to jednak wydaje się, że uległ czasowemu uspokojeniu. W tle starcia są ostatnie wybory na Białorusi, które Unia Europejska uznała za sfałszowane oraz ingerencja Łukaszenki w lot samolotu pasażerskiego, aby porwać  i uwięzić opozycyjnego żurnalistę.

Łukaszenko sprowadził migrantów z Bliskiego Wschodu i przeniósł na granicę zmuszając Polaków do zwiększenia liczebności sił bezpieczeństwa, aby mogły zablokować do niej dostęp. Działania Łukaszenki były zemstą za poparcie przez Polskę sankcji nałożonych przez UE na Białoruś.   Zatem stało się tak, że w ostatnim tygodniu Polska, członek NATO, starła się z bliskim sojusznikiem Rosji Władimira Putina, co mogło byłoby zaowocować wojną na ostro i wciągnięciem do konfliktu Rosji i Stanów Zjednoczonych.

Od wielu dni oficjele USA ostrzegają, że 100 tys. rosyjskich żołnierzy stacjonujących blisko granicy z Ukrainą może przygotowywać się do inwazji. Jako że Ukraina nie jest członkiem NATO, USA nie mają żadnych zobowiązań odnośnie przyjścia Kijowowi z pomocą. Niemniej każda rosyjska inwazja zmierzająca do poszerzenia obszaru Ukrainy, który obecnie znajduje się pod jej kontrolą, może spowodować kryzys poważniejszy niż aneksja Krymu przez Putina czy jego poparcie dla separatystów w Donbasie.

Dla Putina sytuacja na Morzu Czarnym, gdzie amerykańskie okręty wojenne i samoloty bojowe czynią wizyty jednostek NATO regularnymi, musi być prawdziwym bólem głowy. Kiedy Putin był oficerem KGB w ostatnich latach sowieckiego imperium, Rumunia, Bułgaria położone nad Morzem Czarnym, były członkami Paktu Warszawskiego. Ukraina, Gruzja, Armenia, także położone nad Morzem Czarnym, były, jak i sama Rosja, republikami ZSRR. Za wyjątkiem natowskiej Turcji Morze Czarne było wewnętrznym sowieckim jeziorem.

A dzisiaj? Rumunia i Bułgaria są członkami NATO i sojusznikami USA. Ukraina i Gruzja wyłamując się z ZSRR pod koniec Zimnej Wojny są niezależnymi krajami, które patrzą ku Europie, a nie ku Moskwie. Celem obu jest stać się członkami NATO pod ochroną USA i pod amerykańskim atomowym parasolem.

Inna rzecz, którą należy brać pod uwagę: Ukrainę i Rosję łączą historyczne więzi – religijne, etniczne i kulturowe – które sięgają tysiąca lat wstecz. To, jak Putin widzi utratę Ukrainy przez Rosję oraz ukierunkowanie Kijowa na USA i Zachód można porównać do stanowiska Amerykanów z pokolenia Abrahama Lincolna wobec działań Francji, wykorzystującej nasze zaangażowanie w Wojnę Secesyjną, do uczynienia z Meksyku kraju podporządkowanego Imperium Francuskiemu.

Zważmy. Każde państwo zaangażowane w kryzys migrancki na polskiej granicy i w narastający kryzys wokół Ukrainy, było albo republiką radziecką albo członkiem Paktu Warszawskiego podczas Zimnej Wojny, kiedy Putin był oficerem KGB. Wszystkie cztery państwa – Polska, Litwa, Ukraina, Białoruś – stanowiły nie tak dawno żywotny interes Moskwy. A żadne z nich nigdy nie było żywotnym interesem odległych Stanów Zjednoczonych. I żaden prezydent USA z czasów Zimnej Wojny tak również nie myślał.

Dwight Eisenhower nie interweniował, aby uratować węgierską rewolucję, kiedy miażdżyły ją sowieckie czołgi. John F. Kennedy nie zburzył berlińskiego muru, kiedy ten stawiano. Lyndon B. Johnson nie interweniował, aby zatrzymać armie Paktu Warszawskiego wkraczające do Czechosłowacji, aby zdusić Praską Wiosnę. A Ronald Reagan nie zażądał spłaty długów od polskiego rządu komunistycznego, kiedy ten zgniótł Solidarność.

To, kto rządzi w Mińsku nigdy nie było żywotnym interesem Stanów Zjednoczonych. A także miejsce, w którym przebiega granica między Ukrainą i Rosją oraz polityczna orientacja reżimu, który rządzi w Kijowie. Jednakże uniknięcie wojny z Rosją, która może przekształcić się w wojnę nuklearną, zawsze było żywotnym strategicznym interesem USA, szczególnie od czasu, kiedy Moskwa zdobyła broń atomową. Każdy amerykański prezydent to wiedział.

Uniknięcie wojny ze Stanami Zjednoczonymi było fundamentalną zasadą rosyjskiej polityki zagranicznej od Stalina do Putina. Żadne polityczne dysputy na wschodzie Europy nie zmieniły tych realiów. Sojusz NATO zbudowany wokół Art. 5 – deklaracji, że atak Rosji na którekolwiek z 30 państw sojuszu będzie traktowany jak atak na Stany Zjednoczone i otrzyma militarną odpowiedź USA – to anachroniczna obietnica należąca do martwej przeszłości.

Poza wszystkim, jedyna wojna, którą NATO „najbardziej skuteczny sojusz w historii” kiedykolwiek toczyło – w Afganistanie – została po 20 latach przegrana, a Afganistan opuszczony. Pozwólmy krajom wschodnioeuropejskim rozwiązać ich problemy bez stałej ingerencji Stanów Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę fatalny bilans wojen prowadzonych przez neokonserwatystów w XXI wieku; Stanów Zjednoczonych, angażujących się w każdy kryzys, powinniśmy zapytać sami siebie zanim podejmiemy kolejne działanie: Dlaczego ten spór miałby nas w ogóle obchodzić?

Patrick J. Buchanan

23 listopada 2021 r.

https://buchanan.org/blog/

fot. Wikipedia Commons

Tłum. Adam Śmiech

Redakcja