KulturaTajemnice przełęczy Diatłowa

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Właśnie mija 62. rocznica jednej z najbardziej tajemniczych tragedii w dziejach radzieckiej i rosyjskiej turystyki: śmierci dziewięciorga uczestników wyprawy na Przełęcz Diatłowa w lutym 1959 roku.

Przełęcz Diatłowa otrzymała swą nazwę od nazwiska Igora Diatłowa, który stanął na czele wyprawy. Znajduje się na masywach górskich Uralu Północnego, w obwodzie swierdłowskim. Śmierć grupy młodych turystów przez dekady elektryzowała opinię publiczną za naszą wschodnią granicą. Stała się także kanwą dla twórców tamtejszej kultury.

W 2020 roku do wspomnianych wydarzeń nawiązało kino rosyjskie w ośmioodcinkowym serialu „Przełęcz Diatłowa”. Produkcja ta została uznana przez szereg mediów i krytyków za najlepszy serial minionego roku, choć konkurencja na rynku rosyjskim była całkiem spora. Reżyserzy „Przełęczy Diatłowa” to osoby znane raczej w świecie producentów filmowych: Walerij Fiedorowicz (dyrektor będącego własnością spółki Gazprom-Media kanału TV-3) oraz Jewgienij Nikiszow (główny producent tego samego kanału). Autorem scenariusza jest zaś Ilja Kulikow, znany z szeregu rosyjskich seriali ostatnich lat.

Kanwą historii opowiedzianej w serialu są wydarzenia związane z tragiczną i przez lata niewyjaśnioną śmiercią turystów. Przeszła ona do dziejów radzieckich i rosyjskich jako jedna z największych zagadek. Przez dziesięciolecia powstawały najróżniejsze wersje przebiegu wydarzeń, które wynikały – jak to często bywa w takich przypadkach – z niezbyt jasnego przekazu prokuratury i śledczych zajmujących się przed laty wyjaśnieniem tragedii. Alternatywnych wobec przyjętej oficjalnie wersji powstało ponad 70 i podzielić można je na co najmniej cztery grupy: 1) niewyjaśnione zjawisko pogodowe, przyrodnicze; 2) zabójstwo, napad (sprawcami mieli być dezerterzy, zbiegli z łagru przestępcy lub lokalni myśliwi z plemienia Mansów); 3) atak zwierząt (niedźwiedzi lub rzadko spotykanych, półlegendarnych gatunków); 4) testowana przez władze radzieckie nowa broń (w serialu wspomniano o testowanym wówczas pierwszym radzieckim międzykontynentalnym pocisku balistycznym R-7). Pojawiały się też, rzecz jasna, bardziej egzotyczne teorie: od działań przybyszów z innych planet po tajną operację niezidentyfikowanych służb. Krążące przez wiele lat w mediach i wśród opinii publicznej teorie uznawane przez krytyków za spiskowe doprowadziły do decyzji o weryfikacji śledztwa, którą rosyjska Prokuratura Generalna podjęła we wrześniu 2018 roku.

W 2020 roku śledczy poinformowali, że po przejrzeniu i analizie akt sprawa została ponownie zamknięta, a wnioski wyciągnięte przez prokuraturę radziecką uznane za właściwe. Nie przecięło to jednak dalszych dyskusji i powstawania nowych teorii, szczególnie, że przedstawiciele stowarzyszeń zrzeszających rodziny ofiar tragedii sceptycznie ustosunkowali się do stanowiska prokuratorów. Mit Przełęczy Diatłowa nadal zatem trwa i pobudza wyobraźnię. To właśnie dlatego stawał się on też kanwą różnych dzieł artystycznych, w tym filmowych. Już w 1966 roku książkę na temat tragedii turystów wydał Jurij Jarowoj, jeden z członków grupy poszukiwawczej, która odnalazła ciała. W 2011 roku swoją książkę „Przełęcz Diatłowa” wydała pisarka i dziennikarka Anna Matwiejewa, a w 2013 roku amerykański pisarz Donnie Eichar opublikował cieszącą się międzynarodowym zainteresowaniem „Martwą górę” (ang. „Dead Mountain”). W 2013 roku ukazał się pełnometrażowy film fabularny „Tragedia na Przełęczy Diatłowa” (ang. „The Dyatlov Pass Incident”). Amerykańsko-brytyjsko-rosyjska produkcja w reżyserii Renny’ego Harlina zawędrowała jednak w okolice gatunkowe nawet nie thrillera, a horroru, operując najbardziej fantastycznymi wersjami wydarzeń.

Historia opowiedziana w serialu „Przełęcz Diatłowa” bazuje na historycznych faktach. Rozwija jednak pewne interpretacje i tworzy dodatkowe wątki. Najistotniejszym z nich jest wprowadzenie do scenariusza postaci majora KGB Olega Kostina (w tej roli wystąpił aktor Piotr Fiodorow), prowadzącego własne, częściowo utajnione śledztwo na polecenie Łubianki. W kolejnych odcinkach dowiadujemy się, że jego obecność na Uralu Północnym związana jest z rozpatrywaniem przez Moskwę różnych, często związanych z tajemnicami państwowymi, wersji tragedii, a także z faktem, iż jeden z uczestników wyprawy był oficerem KGB (twierdzenie to nie znajduje potwierdzenia w oficjalnych dokumentach). Dodano także wątki relacji osobistych członków wyprawy i ekipy śledczej, a także wprowadzono wątek niezwykle znamienny dla współczesnej rosyjskiej tożsamości zbiorowej: wspomnienia i przeżycia niektórych bohaterów (Kostin, przewodnik turystyczny z Pierwouralska Siemion Zołotariow) z okresu II wojny światowej.

Te ostatnie ukazane są w dość specyficzny, choć zróżnicowany sposób. Z jednej strony pojawia się wątek mistycyzmu i okultystycznych praktyk SS, zapewne Ahnenerbe (zdobyty podczas wojny pierścień z Totenkopfem chroni jego nowego właściciela, wspomnienia przekształcają się w rodzaj surrealistycznych wizji). Z drugiej jednak mamy sceny ze zdobywanego Berlina, na których bezwzględna walka o życie niejednokrotnie ustępuje przed odruchami sumienia. Znamienny jest też fragment, w którym funkcjonariusz NKWD dokonuje gwałtu na wziętej do niewoli funkcjonariuszce SS, lecz powstrzymuje go i zabija jego kolega.

Ten ostatni nie doświadcza jednak żadnej wdzięczności, a wręcz przeciwnie: uratowana Niemka rzuca się na niego i próbuje go zabić. Wszystkie sceny okresu II wojny światowej nakręcone są ze sporym rozmachem, choć oczywiście skorzystano obficie z technik komputerowych i efektów graficznych. Pomimo dość niejednoznacznej wymowy scen wojennych, niektórzy rosyjscy recenzenci serialu uznają, że prezentuje on nadmiernie brutalny wizerunek Armii Czerwonej lat końca II wojny światowej. Dodatkowo, warto zauważyć, że mamy w nim przeciwstawienie wizerunkowe NKWD i KGB. Komitet Bezpieczeństwa Państwowego jawi się jako struktura odpowiedzialna i nie naruszająca prawa, za wyjątkiem oddziałów pilnujących łagrów, z których jeden pokazany jest w serialu. „Ocieplony” wizerunek służb poststalinowskich ma kontrastować z założenia z obliczem bezpieki epoki stalinizmu. Jest to zresztą tendencja nietrudna do uchwycenia także w innych produkcjach rosyjskiego współczesnego kina.

Postać majora Kostina jest nieco wyidealizowana, choć prześladujące go wizje związane z traumatycznymi przeżyciami frontowymi czynią go kimś wyjątkowym, posiadającym swoisty szósty zmysł. Niektórzy, w tym sam odtwórca roli Piotr Fiodorow, wskazywali na pewne podobieństwa śledczego z Łubianki do postaci Dale’a Coopera z „Miasteczka Twin Peaks” Davida Lyncha, jednak jest on raczej osobowością mniej skomplikowaną i psychologicznie płytszą od swojego odpowiednika z FBI. Kostin zresztą balansuje: od etapu wizji i wysłuchiwania mansyjskiego myśliwego-rodzimowiercy po końcowe, oparte na racjonalnym rozumowaniu stwierdzenie przyczyn tragedii grupy turystów. Na kadrach całego serialu walczy też z upiorami przeszłości – II wojny światowej, która zaciążyła na całej jego osobowości i zdeterminowała dalsze życie. Kostin to postać fikcyjna, podobnie jak inni funkcjonariusze KGB pojawiający się w serialu. O faktycznym udziale Łubianki w śledztwie na Uralu wiemy z natury rzeczy dość niewiele.

Serial jest w istocie podzielony na dwie części. W pierwszej (odcinki nieparzyste) Kostin, wraz z prokuratorami i wysuniętą na pierwszy plan lekarką medycyny sądowej, prowadzą śledztwo. Druga (odcinki parzyste) stanowi rekonstrukcję wyprawy grupy Igora Diatłowa. O ile ta pierwsza najeżona jest efektami specjalnymi i pełna obróbki cyfrowej, o tyle druga nakręcona została na tradycyjną taśmę, jest czarno-biała i utrzymana w tonacjach typowych dla kina radzieckiego epoki, w której rozgrywały się tragiczne wydarzenia. To z niej dowiadujemy się, jak przebiegał marsz, i to ona pokazuje, którą z wersji przyczyn śmierci jego uczestników uznali za najbardziej wiarygodną twórcy serialu. Jest ona też ilustracją osobowości młodych uczestników radzieckiego ruchu turystycznego.

Wszyscy oni są, z punktu widzenia naszej epoki, nieco naiwni, dobroduszni, a jednocześnie pełni wiary i entuzjazmu. To typowi przedstawiciele studenckiego ruchu turystycznego rozwijanego w odgórny sposób w Związku Radzieckim. Zdaniem odtwórców ich ról, pewien infantylizm postaw, które prezentują, jest w istocie świadectwem czystości i wiary w lepsze jutro, które triumfowały w epoce po okropieństwach II wojny światowej i po śmierci Josifa Stalina. Mamy zatem do czynienia z pewną idealizacją ruchu studenckiego i młodzieżowego tamtej epoki, choć trudno dyskutować z faktem, iż rzeczywiście zrzeszał on niejednokrotnie ludzi o szlachetnych intencjach. Choć wyprawa młodych turystów jest formą uczczenia XXI Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, wspomniany entuzjazm nie ma charakteru politycznej wiary. Niektórzy wręcz uznają, że wyprawy w odległe regiony wielkiego kraju były formą poszukiwania wolności od opresyjnego reżimu, aczkolwiek taka interpretacja wydaje się zdecydowanie przesadzona.

Ostatnim wartym odnotowania wątkiem nowego rosyjskiego serialu jest ukazanie Mansów, rdzennego, ugrofińskiego ludu Uralu Północnego i Syberii. Ich tradycyjna kultura zderza się z radzieckim materializmem i modernizacją, co rodzi lęk przed nimi i podejrzenia pod ich adresem. Wyprawa Diatłowa przebiega przez góry i tereny uznawane przez nich za posiadające nadprzyrodzoną moc. Wtargnięcie na nie uznawane jest za świętokradztwo i musi skończyć się tragicznymi następstwami. Nad górskimi szczytami czuwa bowiem Sorni-Naj, znana również ze staropolskich przekazów „Złota baba”. Opisywał ją m.in. w swoim traktacie o Sarmacji azjatyckiej i europejskiej jeden z pierwszych polskich geografów i uczonych, profesor Akademii Krakowskiej Maciej Miechowita, który słyszał opowiadania o tym żeńskim bóstwie od rosyjskich jeńców wziętych do niewoli w bitwie pod Orszą w 1514 roku. Sorni-Naj jest uosobieniem bóstwa-pramatki w znajdującej się pod wpływem wzorca matriarchalnego kulturze tradycyjnej ludów ugrofińskich, szczególnie Chantów i Mansów. Pomimo forsownej prawosławnej chrystianizacji w XIX wieku i ateizacji czasów radzieckich struktury kultury tradycyjnej nadal przetrwały. Jeszcze mocniejsze były w 1959 roku, gdy toczy się akcja serialu.

Serial „Przełęcz Diatłowa” został zaprezentowany podczas szeregu pokazów filmowych, m.in. w Berlinie i w Toronto. Prawa do jego emisji zakupiły stacje telewizyjne z Niemiec, Szwecji, Danii, Islandii, Finlandii i Norwegii. Nic nie wiadomo na temat emisji w języku polskim, a warto byłoby na film ten zwrócić uwagę. To już jednak odrębna kwestia ubóstwa polskiego rynku filmów i seriali telewizyjnych, skoncentrowanego na operach mydlanych i powtarzanych wielokrotnie produkcjach amerykańskich często nie najwyższej próby. Osoby władające językiem rosyjskim mogą jednak serial obejrzeć na portalu serwisu filmowego Premier. Zdecydowanie warto, choćby po to, by przekonać się, że Rosjanie są w stanie nakręcić nie tylko znakomite filmy, ale również seriale telewizyjne.

Mateusz Piskorski

„Przełęcz Diatłowa” („Pieriewał Diatłowa”), reż. Walerij Fiedorowicz, Jewgienij Nikiszow, produkcja: TNT, Premier, 8 odcinków, Rosja 2020.

Myśl Polska, nr 7-8 (14-21.02.2021)

 

 

Redakcja