Stany Zjednoczone ogłosiły sankcje wobec Turcji związane z zakupem przez ten kraj rosyjskich systemów rakietowych S-400. Dotyczą one przede wszystkim tamtejszej Dyrekcji Przemysłu Obronnego (SSB); zarówno jej urzędników, jak i firm zagranicznych prowadzących z tą rządową agencją uzbrojenia jakiekolwiek interesy. Decyzja Waszyngtonu wywołała oburzenie najwyższych władz w Ankarze.
„Wzywamy Stany Zjednoczone do odwołania tych nieusprawiedliwionych sankcji i wycofania się z tego fatalnego błędu tak szybko, jak to tylko możliwe – czytamy w komunikacie tureckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych – Turcja gotowa jest do podjęcia dialogu i kroków dyplomatycznych w sposób zgodny z duchem sojuszu. Sankcje bez wątpienia wpłyną na nasze relacje i Turcja zareaguje na nie w odpowiedni sposób, w odpowiednim czasie”.
Prezydent Recep Erdogan podkreślił, że ma dość retoryki i polityki sankcji stosowanej przez Waszyngton, ale także Paryż (w nawiązaniu do ostatnich wypowiedzi władz francuskich oburzonych krytyką tureckiego przywódcy). Zapowiedział, że Turcja przystąpi do samodzielnego rozwijania różnych gałęzi gospodarki, w tym uruchomi niebawem swój własny program kosmiczny.
Prezes SBB Ismail Demir zadeklarował, że decyzja władz amerykańskich jeszcze bardziej zwiększy determinację Ankary do uzyskania całkowitej niezależności w sektorze przemysłu zbrojeniowego.
Ankara oddala się coraz bardziej od Waszyngtonu. Politycy tureccy wyraźnie aspirują do odgrywania samodzielnej roli regionalnego mocarstwa, nie oglądając się na oczekiwania Amerykanów.