Dziś inauguracja Instytutu im. Wincentego Witosa. Co do samego patrona instytutu mam oczywiście stosunek bardzo pozytywny. Należał bez wątpienia do najwartościowszych polskich polityków, zasłużył się Polsce i obok R. Dmowskiego oraz W. Korfantego należy do wielkiej trójki polityków polskich XX wieku. Natomiast okoliczności powstania Instytutu skłaniają mnie do następujących refleksji. Po pierwsze gratulacje dla PSL-u za skuteczność w działaniu. Przypomnijmy, że PSL ugrał powstanie Instytutu Witosa w trakcie targów związanych z poparciem PSL-u dla kandydatury Rafała Trzaskowskiego w II turze wyborów prezydenckich. To ciekawe, że tu PSL rozumiał, że istnieje za zasada transakcji wiązanej a w polityce zagranicznej jakoś trudno im to zrozumieć i pojąć. Z drugiej strony pamiętam jak zachowywał się PSL kiedy za rządów PiS ogłoszono powstanie Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego oraz Ignacego Jana Paderewskiego, to wówczas PSL był przeciwko, twierdząc że wydatkowanie środków publicznych na takich instytut jest nieuzasadnionym wydatkiem publicznych pieniędzy. Pieniądze wydawane na Instytut Witosa są uzasadnione a na „Instytut Dmowskiego” nie były? Jest to postawa o tyle obłudna ze strony „zielonych”, że przecież oni i tak już mają w Warszawie Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, które jest kontrolowane przez PSL i finansowane z pieniędzy publicznych. Żeby było jasne uważam, że Muzeum to jest jak najbardziej potrzebne a jego działalność uzasadniona. Nie rozumiem tylko dlaczego pielęgnowanie pamięci o historii ruchu ludowego może liczyć na publiczne dofinasowanie a z „Instytut Dmowskiego i Paderewskiego zrobiono Instytut im Gabriela Narutowicza, który za jeden z głównych celów swojego istnienia obrał sobie szkalowanie polskiego ruchu narodowego. Jak to jest, że Instytuty za rządów PiS były według PO, PSL i Lewicy zbędnym wydatkiem i miały zostać rozwiązane po przejęciu władzy, a tymczasem po przejęciu władzy nie zostały usunięte tylko przejęte, a w dodatku jeszcze się rozmnożyły. Jak mawia się w Platformie Obywatelskiej – „cóż szkodzi obiecać”.
Arkadiusz Miksa



