Droga poety wiedzie przez świat, co nas otacza, pełen nieskończonej ilości ludzkich wytworów duchowych i materialnych, wyobrażeń, zdarzeń. Ten świat opisuje w swych wierszach. Szuka spełnienia swych marzeń, wyznawanego sensu dobra, prawdy, piękna, miłości, duchowej pełni.
Warto to sobie uświadomić, sięgając po nowy tomik Pawła Soroki pod tajemniczym tytułem „Niebo spadających gwiazd”. Cóż znaleźć możemy w nowym zbiorze wierszy poety, ale i spadochroniarza, miłośnika lotów myśliwcem, nieba utkanego spadającymi gwiazdami, ale i miasta swego dzieciństwa, żniwnych pól, nieprzebytej puszczy i kolei wiodącej ku fotograficznej ciemni gdzieś na końcu świata.
Nowy tom wierszy Pawła Soroki ukazał się po dziesięciu latach milczenia. Autor wstępu Jerzy Stasiewicz jest przekonany, że to poetyckie milczenie było konieczne, aby jego myśli i wyobrażenia mogły „okrzepnąć, przefermentować, dojrzeć, nabrać klarowności poetyckiego widzenia”.
Czytając te wiersze, doświadczając stworzonego świata, odnoszę wrażenie, że Pawłowi Soroce chodziło o skłonienie nas miłośników jego pezji do wstąpienia na ów szlak myśli i wyobrażeń, wiodący od rodzinnego miasta dzieciństwa poety, Gniezna:
Na przełomie jesieni i zimy
idę ulicami dzieciństwa
mijam świątynię, w której zostałem ochrzczony
i szkołę gdzie przed maturą
zacząłem pisać wiersze
…………………………………………..
w tym mieście nowe współistnieje ze starym
i rozbudza nostalgię
a gdy przed świtem mgła okrywa parki
jedynie oczy lamp
rozpraszają jaśniejącą ciemność”
(Powrót do dzieciństwa”)
Można go przejść pieszo, przejechać zagubioną gdzieś trasą kolejową, przelecieć myśliwcem. I trafić do odległego Przemyśla, gdzie poeta znalazł swą żonę Ewelinę, dziewczynę niezwyczajną, by przeżyć z nią miłość:
przedwcześnie urodzona
doświadczona tragediami NADWRAŻLIWA
chwilami napięta emocjami
poszukuje szczęścia … w WARSZAWIE?
ale na razie nocą patrzy z winnego WZGÓRZA
na magiczność swojego miasta
i cierpliwie oczekuje na MIŁOŚĆ
w skupieniu
(„Niezwyczajna dziewczyna”)
Wiedzie ów szlak poety przez Brukselę, Warszawę po krańce świata, szczyty gór, ogrody, żniwne pola, krajobraz zimowy po środek puszczy w ciemną noc:
uwiedziona przez szczyty gór
błękitnooka kochająca płatki róż
zrywa owoce Ziemi
nabrzmiałe w promieniach słodkością
Zrywająca czereśnie
Doświadczeniem poety na tym szlaku jest samotność:
Sam na sam z ciszą
coraz bardziej samotny
nad jeziorem
którego toń milczy bezwietrznie
(„Samotność refleksji”)
Ukazuje w swych wierszach miejsca, ludzi, zdarzenia, które przyciągają jego wyobraźnię. A my podążając za poetą trafiamy do Kazimierza Dolnego, by wspomnieć dramat uczniów, którzy przed laty tam utonęli w Wiśle, przejść koło opuszczonego siedliska samotnego człowieka „opętanego nauką”, spojrzeć na pola, gdzie ludzie trudzą się we żniwa przy zbiorze żyta, zajść do magicznego Gniezna. Wprowadza nas na ten swój magiczny szlak, abyśmy go przeszli jeszcze raz i w pamięci zachowali. A gdy już znalazł żonę Ewelinę i rozpoczął z nią wspólną drogę, pragnie zbudować z nią dom pełen nadziei i szczęścia. I zaprasza, abyśmy ten dom dotknęli oczyma wyobraźni, zaznali ich szczęścia i nadziei na wspólne jutro ich życia:
połączeni wrażliwością i wartościami
nadzieją na odmianę losu
zjednoczeni ekstremalnymi przeżyciami
obdzielają się tolerancją
lubią spacery na łonie przyrody
podczas nich delikatnie spierają się
czasami oprozaiczne sprawy
a niekiedy o zasadnicze
jednak zgoda między nimi dominuje
i łączy ich serca
(„Inna miłość”)
Czas przemijający dla poety jest czymś na kształt obracającego się koła, które przynosi zmianę pór roku, przemijanie zimy, nadchodzenie wiosny niosącej nadzieję. I to pozwala mu z ufnością oczekiwać jutra, tak jak w przyrodzie, w której dzięki temu obracaniu się koła czasu zmieniają się pory roku, stara przyroda jest zastępowana przez nową:
Zniknęły ostatki śniegu
na gałęziach
kiełkujące liście
zapowiadają wiosenną nadzieję
(„Między zimą a wiosną”)
Ten szlak poety jest osiągalny dla każdego z nas. Postępujmy więc za nim i ubogacajmy się jego doznawaniem świata. Postępujmy za poetą znajdując na wyznaczanych przez niego ścieżkach, co prowadzą ulicami miasta jego dzieciństwa, pośród żniwnych pól, przez puszczę pogrążoną w mroku, obrzeżami jeziora, szczytami gór, koleją ze stacji „fotograficzna ciemnia” prawdę, piękno, miłość.
Zdzisław Koryś
Paweł Soroka, „Niebo spadających gwiazd”, Warszawa 2021, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, ss. 40.
Myśl Polska, nr 47-48 (21-28.11.2021)