Włoski reżyser Paolo Sorrentino podbił serca katolickich konserwatystów serialem „Młody papież” (2016). I najwyraźniej przestraszył się skutków dwuznacznej wymowy tej produkcji, bo w następnym serialu „Nowy papież” (2020) powrócił już na bezpieczne wody prostackiego, lewicowego antyklerykalizmu i antykatolicyzmu. Sporo wcześniejsze, bardziej subtelne dzieło Sorrentina przeszło zaś raczej bez echa wśród naszej konserwatywnie nastawionej publiczności, a szkoda, bo zasługuje na jej uwagę bardziej, niż fantazja o nadejściu papieża rodem ze snów „tradycjonalistów katolickich”. Mowa o filmie...