Mój sprzeciw wobec tej wojny wynika z trzech głównych powodów: odpowiedzialności za bliskich, realizmu i patriotyzmu. Nie chcę by, ktoś z mojej rodziny umierał. Jestem przekonany, że nasze większe zaangażowanie w wojnę – nie jest ani mądre ani opłacalne. Kocham Polskę i chcę by trwała i się rozwijała.
Temat wojny dotyczy wszystkich Polaków. Bo w jej trakcie zagrożony jest biologiczny byt narodu. Wielu z nas, jest w wieku poborowym, wielu ma dzieci lub wnuki. Wiele z Was ma w tym wieku chłopaków, partnerów, mężów. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wojna na Ukrainie może trwać przez wiele kolejnych lat. Jeżeli twój syn lub wnuk ma dzisiaj np. 14 lat, to realną jest sytuacja, że w razie większego zaangażowania Polski za 4 lata może znaleźć się na froncie. I tam stracić życie.
Są sprawy, które muszą łączą wszystkich Polaków niezależnie od poglądów politycznych, uwarunkowań klasowych, religijności czy zapatrywań światopoglądowych. Taką właśnie sprawą jest sprzeciw wobec wojny i wpychania do niej naszej ojczyzny – Polski.
Sprzeciw wobec wojny powinien być dzisiaj pierwszoplanowy i powszechny. Polsce potrzebni są żywi obywatele a nie trupy. Nieboszczyk nie jest przydatny ani bliskim, ani naszej wspólnocie narodowej, ani państwu polskiemu. Niezależnie czy bliższe mu były poglądy konserwatywne czy liberalne, czy określał się jako prawica czy lewica. Czy był wierzący czy nie. Kapitalista, socjalista, liberał, endek, ludowiec, monarchista, komunista, antysystemowiec – dokładnie tak samo umiera. Dzieciak z rozwaloną czaszką i rozpryśniętym mózgiem nie ma już żadnych politycznych, czy światopoglądowych dylematów. Płyta nagrobna na cmentarzu – o ile ciało się odnajdzie – wygląda dokładnie tak samo.
Dlatego razem przeciw wojnie. Będę na marszu 1 maja, który wyruszy spod Krzyża Traugutta. Dobrze życzę wszystkim przeciwnikom wojny – również tym, którzy będą uczestniczyć w innych marszach. A także tym, co krytycznie odnoszącym się do tej inicjatywy z różnorakich powodów.
Tym zaś, którzy uważają, że warto się bardziej angażować w wojnę na Ukrainie – doradzam spacer po Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Zwłaszcza po kwaterach powstańców z Warszawy. Tam leżą często dzieciaki. Mogli żyć, uczyć się i pracować dla Polski. Zakochać się, założyć rodzinę, rozwijać pasje i czekać na wnuki. Ale nie było siły, która by chłodziła rozgrzane romantyczne umysły. Zostały trupy. Zawiodło wtedy wielu. Trzeba się sprzeciwiać złu. Nie dla wojny.
Łukasz M. Jastrzębski