Skromnie zauważę, że:
– rzecznik sił powietrznych sąsiedniego państwa obejrzał nasze, polskie, wysłane tam darmo samoloty bojowe, skrzywił się i orzekł, że stare… Polsko, kup lepsze i wyślij, a tamte zezłomuj. Bo wstyd.
– niewysoki prezydent w dresie wygłosił przemówienie, na które polskie elity zareagowały tak, jak przez całe dekady reagowały jedynie na klepanie po plecach przez różnych „klintonów” czy innych „bajdenów”. Zachwytem pomieszanym z euforią. Proszę, wystarczyło na kilka lat oddać TVP w ręce Kurskiego, któremu „krwawy Maciej” mógłby sznurówki wiązać, a jaki piorunujący efekt…
– w „historycznym” przemówieniu mnożyły się zaimki: „my” i „nasze”. Zwiastuje to rychłą próbę stworzenia czegoś na kształt unii czy konfederacji dwóch państw, z których jedno bankrutem na amerykańskim garnuszku już jest, a drugie chyżo do tego celu zmierza. Dwóch bankrutów razem to jedynie większy kłopot dla wierzyciela. Ale co tam… Gdy PAD pomysł ten zrealizuje, pozostaną pewne kwestie do uzgodnienia. Stolica w Kijowie czy Warszawie? Pomnik Bandery tylko w Przemyślu czy może i w Szczecinie? Ukraiński w miejsce angielskiego? Pierwszy język? Drugi? No i kto powalczy z „wrogiem” w pierwszej kolejności: ukraińscy rezerwiści rozproszeni po Europie czy absolwenci szkoły wojskowej z np. Piły? Do diabła, trochę problemów jest… No i co z tym zbożem? A te czołgi, co posłaliśmy, to jeszcze całe i zdrowe?
Ech, się człowiek czepia….
Małgorzata Bratek