HistoriaObrona polskiego Wybrzeża

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

1 września 1939 przypadał w piątek. W ten poranek na północy, zachodzie i południu granice Rzeczypospolitej przekroczyła armia niemiecka rozpoczynając bez wypowiedzenia II wojnę światową. Na tych wszystkich kierunkach nieprzyjaciel atakował z lądu, morza i powietrza.

Do symbolu z pierwszych godzin i dni obrony przeszły polskie punkty oporu – „polskie Termopile” – które od godz. 4.45 przeciwstawiały się oddziałom niemieckim – obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte oraz Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. Na przeciwległym krańcu Rzeczypospolitej symbolem tej agresji stał się atak na zupełnie bezbronne miasto Wieluń. Było to pierwsze polskie miasto, w którym nie było jednostek wojskowych a jednak zostało zbombardowane z pogwałceniem wszelkich norm i konwencji Międzynarodowego Prawa Humanitarnego Konfliktów Zbrojnych (MPHKZ).

Siły niemieckie

Do walk na północnych rubieżach dowództwo wojsk niemieckich wydzieliło zespoły okrętów, jednostki lądowe i lotnictwo. W skład niemieckich sił morskich wchodziły: zespół trzech krążowników, dziewięć niszczycieli i osiem ścigaczy. Ponadto w Piławie bazował odwód sił morskich w składzie: lekki krążownik, dwa okręty artyleryjskie, niszczyciel i cztery torpedowce szkolne. W Świnoujściu (wówczas Swinemünde) bazowało pięć gotowych do działań torpedowców. Ponadto w składzie grupy sił morskich „Wschód” znajdowało się kilka zespołów mniejszych jednostek – cztery eskortowce i torpedowiec, trzy flotylle trałowców w liczbie 19 jednostek oraz siedem kutrów trałowych z okrętem-bazą. W miarę rozwoju sytuacji do walki włączano kolejne jednostki. Dowódcą niemieckich sił morskich był generał-admirał Conrad Albrecht.

Do walk na lądzie zostały wydzielone dwie silne grupy wojsk. Pierwszą, która operowała od strony Gdańska dowodził gen. mjr Friedrich Georg Eberhardt. Drugą, która została skoncentrowana w rejonie Bytowa i Lęborka dowodził gen. Leonhardt Kaupisch. Wsparcie ich działań miały stanowić siły powietrzne. Z uwagi na charakter obszaru działania w ich składzie znalazł się niepełny dywizjon lotnictwa morskiego oraz trzy dywizjony lotnictwa przybrzeżnego. Łączna liczba samolotów wyznaczonych do tych działań ofensywnych na polskim wybrzeżu obejmowała 148 samolotów.

Jednostki polskie…

przeznaczone do obrony Wybrzeża składały się ze stacjonarnych baterii artyleryjskich oraz oddziałów piechoty. W przypadku tych pierwszych stanowiła ją rozmieszczona na Helu 31 bateria cyplowa im. Heliodora Laskowskiego składająca się z 4 dział kal. 152,4 mm i dwie baterie po dwa działa kal. 100 mm. Artylerią dowodził kpt. mar. Zbigniew Przybyszewski. Ponadto w rejonie Władysławowa, Jastarni i w głębi półwyspu rozmieszczono trzy baterie przeciwdesantowe złożone w sumie z 8 dział kal. 75 mm. Wsparcie z powietrza miał stanowić Morski Dywizjon Lotniczy bazujący w Pucku, na którego stanie znajdowały się 23 wodnosamoloty. Jednak z uwagi na swój stan nie przedstawiały znaczącej wartości bojowej.

Obronę przeciwlotniczą Helu stanowił 2. Morski Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej złożony z 3 baterii – 6 armat kal. 75 mm i 9 ckmów przeciwlotniczych. W ostatnich dniach sierpnia 1939 r. została ona wzmocniona baterią armat kal. 40 mm i plutonem przeciwlotniczych karabinów maszynowych uzbrojony w 3 ckmy. Wzmocnieniem jednostek lądowych na Helu był również przeniesiony ze wschodniej granicy oddział Korpusu Ochrony Pogranicza „Sienkiewicze” (KOP), przemianowany na batalion „Hel”.

W jego składzie znajdowały się 2 kompanie strzelców i kompania ckm, łącznie ok. 1200 żołnierzy. Ponadto w trakcie rozwoju sytuacji militarnej, szeregi obrońców były zasilane przez spieszone załogi zatopionych okrętów. W miarę możliwości zdejmowano z nich również uzbrojenie i przenoszono je na ląd wzmacniając system obrony. Od listopada 1937 r. dowódcą utworzonego Rejonu Umocnionego Hel (RU Hel) był komandor Włodzimierz Steyer.

W przypadku najważniejszego punktu w tym rejonie jakim niewątpliwie było miasto i port w Gdyni obronę przeciwlotniczą stanowił 1. Morski Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej złożony z 4 baterii liczących łącznie 8 armat kal. 75 mm. W wyniku mobilizacji udało się sformować dodatkowo 3 kompanie przeciwlotniczych karabinów maszynowych po 16 w każdej co dawało łącznie 48 jednostek ognia. Ponadto, już po rozpoczęciu działań wojennych obronę tą wzmocniono 4 armatami kal. 40 mm.

Na jednostki piesze składają się dwa Morskie Bataliony Strzelców (MBS) oraz Morska Brygada Obrony Narodowej złożona z 5 batalionów. Ilościowo było to 130 oficerów i 3500 szeregowych. Ich uzbrojenie składało się z 60 ckmów, 8 moździerzy, 8 armat przeciwpancernych kal. 37 mm i 4 dział polowych kal. 75 mm. Dla wzmocnienia siły ognia obrońców Kierownictwo Marynarki Wojennej (KMW) sprowadziło dodatkowo 1025 karabinów, 50 ckmów, 68 erkaemów, 6 enkamów, 8 moździerzy kal. 81 mm, 19 dział kal. 47 mm na podstawach morskich i 11 armat 37 mm. W wyniku mobilizacji oba Morskie Bataliony przeformowano w Morskie Pułki Strzelców (MPS). Ponadto sformowano trzy bataliony rezerwowe liczące po ok. 770 żołnierzy oraz szwadron „krakusów” czyli kawalerii. Dzięki wzmocnieniom w uzbrojeniu dokonanym przez KMW, udało się sformować dodatkowo Morski Dywizjon Artylerii Lekkiej stacjonujący na Kępie Oksywskiej.

W przypadku obrony Wybrzeża oczywiście nie można pominąć jednostek pływających Marynarki Wojennej. W dniu 30 sierpnia 1939 r. trzy kontrtorpedowce – OORP „Burza”, „Błyskawica” i „Grom” wykonały rozkaz „Peking”, na mocy którego wyszły z portu wojennego w Gdyni i obrały kurs na Wielką Brytanię. Do obrony wód terytorialnych i Wybrzeża pozostał kontrtorpedowiec ORP „Wicher”, stawiacz min ORP „Gryf”, 5 okrętów podwodnych, 6 trałowców, torpedowiec, 2 kanonierki i jednostki pomocnicze. Całością obrony wybrzeża czyli dowódcą Obszaru Nadmorskiego kierował dowódca floty kontradmirał Józef Unrug.

Obrona Gdyni

Głównym kierunkiem natarcia wojsk niemieckich w walkach na Wybrzeżu była Gdynia. W dniu rozpoczęcia działań wojennych wszystkie jednostki pływające zostały przebazowane do portu wojennego Hel. Okręty nawodne miały stanowić wsparcie dla baterii brzegowych oraz stawiać zapory minowe na torach wodnych prowadzonych przez Zatokę Gdańską. Okręty podwodne rozpoczęły realizację planu operacyjnego pod kryptonimem „Worek”. Cały obszar morski został podzielony na pięć sektorów, w których przydzielono poszczególnym okrętom podwodnym.

Obrona miasta i portu w Gdyni była przygotowana w sposób niedostateczny. Z takiego stanu rzeczy zdawał sobie sprawę przybyły do miasta 23 lipca 1939 r. wyznaczony na dowódcę Lądowej Obrony Wybrzeża (LOW) płk Stanisław Dąbek. Na miejscu stwierdził, że większość podległych mu jednostek pozostaje dopiero w fazie organizacji. W rozmowach z podległymi sobie oficerami stwierdzał, że będzie musiał wypić piwo, które nawarzyli inni.

Atak niemiecki rozpoczął się od ostrzału artyleryjskiego pozycji obronnych 2. MPS w Kolibkach, gdzie przebiegała granica z Wolnym Miastem Gdańskiem. Decydującym momentem dla przebiegu obrony miasta był dzień 8 września. W tym dniu Niemcy przeprowadzili atak artyleryjski przy użyciu ciężkich haubic kal. 150 mm i 105 mm. Ostrzeliwane pozycje na zachód od miasta zajmowały oddziały 1 MPS. Ostrzał artyleryjski stanowił przygotowanie do szturmu, który przeprowadził niemiecki 2. batalion 48 Pułku Piechoty. Przełamanie linii obrony polskiej nastąpiło na odcinku obsadzonym przez 5. batalion Obrony Narodowej, na którym nacierał  32. Pułk Grenzwache.

Płk S. Dąbek zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji, nakazał wycofanie jednostek na drugą linię obrony położoną w głębi lasów, gdzie obrońcy byliby w mniejszym stopniu narażeni na ataki z powietrza. Równie ciężkie walki toczyły się w rejonie Redy, gdzie 9 września 1 MPS rozbił jeden z batalionów niemieckich. Jednak nieprzerwany ostrzał artyleryjski oraz ataki z powietrza spowodowały również znaczne straty po stronie polskiej. Wykrwawiony 1. MPS musiał się wycofać na północno zachodnią rubież Kępy Oksywskiej. Ataki niemieckie spowodowały, że 13 września miasto Gdynia zostało opanowane przez nieprzyjaciela. Płk S. Dąbek zgromadził pozostałe oddziały na górującym nad miastem wzniesieniu Kępy Oksywskiej, organizując tutaj pozycje obronne. Znalazły się tutaj 2. MPS, żołnierze z 1. MPS, którym udało się przebić na Kępę Oksywską oraz oddziały nowo formowane, które jednak dysponowały niedostatecznym uzbrojeniem oraz były niezgrane bojowo.

Na tym terenie nie było również żadnych polowych umocnień, które umożliwiałyby prowadzenie skutecznej obrony. Brakowało również uzbrojenia i wyposażenia wojskowego. Decydujący szturm na polskie pozycje obronne nieprzyjaciel przeprowadził w dniu 19 września. Jednostki niemieckie przełamywały kolejne linie obrony i powodowały rozproszenie jednostek polskich. Jako pierwsza została przełamana linia obrony 3. Batalionu Rezerwowego. Kolejnym było rozbicie ugrupowania dowodzonego przez ppłk. Sołodowskiego, który poległ na polu walki. Umożliwiło to oddziałom niemieckim dotarcie do brzegu morskiego. Na odcinku północnym do godz. 16.30 walczyły resztki 1. MPS. Epopeję obrońców Kępy Oksywskiej zakończył desperacki atak grupy 20 żołnierzy dowodzonych przez płk. S. Dąbka. Akcja ta miała miejsce w rejonie Babich Dołów. Podczas walki dowódca został raniony odłamkiem pocisku moździerzowego. Zdając sobie sprawę z beznadziejnego położenia, w obliczu klęski i nie chcąc być wziętym do niewoli, postanowił odebrać sobie życie.

Bitwa o Hel

Kolejnym obszarem Wybrzeża atakowanym przez Niemców był półwysep Helski. Podstawę obrony stanowił Rejon Umocniony Hel (RU Hel). Pierwsza linia obrony znajdowała się u nasady półwyspu w rejonie Władysławowa. Druga została zlokalizowana w odległości 2,5 km na zachód od Jastarni. Obrońcy półwyspu otrzymali zadanie bojowe polegające na utrzymaniu obrony w czasie od sześciu tygodni do trzech miesięcy i oczekiwania na odsiecz.

Od pierwszego dnia wojny RU Hel był celem ataku okrętów niemieckich. Ich ostrzał miał zniszczyć potencjał obronny, tak by morska droga zaopatrzeniowa z Prus Wschodnich do Gdańska a potem i Gdyni, przemianowanej przez Niemców na Gotenhafen (Port Gotów) była bezpieczna. 2 września miał miejsce pierwszy pojedynek artyleryjski pomiędzy okrętami Kriegsmarine a baterią cyplową. Swój udział w tym pojedynku zaznaczyły również bazujące w porcie dwa okręty ORP „Gryf” i ORP „Wicher”. Pojedynek zakończył się sukcesem taktycznym obrońców. Niemcy nie zniszczyli obiektów polskiej obrony i musieli wycofać się.

Następnego dnia lotnictwo niemieckie przeprowadziło atak lotniczy, w wyniku którego oba polskie okręty zostały zatopione. Nie zmniejszyło to jednak skuteczności obrony półwyspu. Pierwszy atak na półwysep od strony lądu został przeprowadzony przez Niemców w dniu 9 września, który został. Przewidując kolejne działania lądowe, w rejonie Kużnicy przy wykorzystaniu 80 głowic torpedowych zostały założone przez obrońców trzy pola minowe. W chwili podejścia oddziałów niemieckich, planowano ich wysadzenie, tak by nastąpiło przerwanie półwyspu i stworzenie naturalnej przeszkody terenowej uniemożliwiającej oddziałom lądowym marsz w głąb półwyspu.

W dniach 21-25 września do walk o półwysep ponownie włączyły się oba pancerniki – „Schlesien” i „Schleswig-Holstein”. Również i tym razem pojedynki artyleryjskie nie przyniosły stronie niemieckiej oczekiwanych rezultatów. Tym bardziej, że „Schleswig-Holstein” został trafiony i w wyniku uszkodzeń, musiał wycofać się do Piławy, by już nie powrócić do walki. Pomimo tego sukcesu, sytuacja obrońców nie uległa poprawie, która z dnia na dzień stawała się coraz trudniejsza. Tym bardziej, że praktycznie cały teren Rzeczypospolitej został już opanowany przez wojska niemieckie i radzieckie. Ponadto do obrońców dotarła wiadomość o kapitulacji w dniu 28 września Warszawy.

W obliczu tych wiadomości a także biernej postawy Wielkiej Brytanii i Francji, pomimo wypowiedzenia przez oba te państwa wojny III Rzeszy, wiadomym było, że osamotniony półwysep nie może liczyć na jakąkolwiek pomoc militarną. W tej sytuacji dowódca, kadm. J. Unrug dał dowodzącemu obroną, kmdr W. Steyerowi wolną rękę w kwestii kapitulacji. Ten ostatni na odprawie dowódczej stwierdził jedynie, że „wszyscy kapitulują we wrześniu, my wytrzymamy do października”. 30 września oddziały niemieckie podeszły pod miejscowość Chałupy. Wówczas też zapadła decyzja o wysadzeniu przygotowanej zapory z głowic torpedowych. Mimo tej wyrwy w półwyspie, oddziały niemieckie nadal posuwały się w głąb półwyspu.

Postęp wojsk niemieckich a także brak nadziei na pomoc zewnątrz spowodował upadek morale obrońców, szczególnie w oddziałach złożonych z rezerwistów. Ci, w okolicach Jastarni wzniecili bunt. W tej trudnej sytuacji 1 października kadm. J. Unrug zwołał naradę wojenną, na której oświadczył o podjęciu decyzji w sprawie rozpoczęcia rozmów na temat kapitulacji. Po zakończeniu narady na wszystkich odcinkach obrony przerwano wymianę ognia. Za pośrednictwem radiostacji strona polska poinformowała Niemców o gotowości do podjęcia rozmów z prośbą o natychmiastowe zawieszenie broni i przysłanie na Hel parlamentariuszy. Ostateczne zaprzestanie walk nastąpiło około godziny 16.00.

Rozmowy kapitulacyjne…

toczyły się w siedzibie dowództwa niemieckiego, które stacjonowało w sopockim Cassino-Hotel (dzisiejszy Grand Hotel). Stronę polską reprezentowali kmdr dypl. Majewski i kpt Kasztelan. Po stronie niemieckiej rozmowy prowadzili gen. Kaupisch oraz d-ca niemieckich sił morskich w Zat. Gdańskiej kadm. Schmundt wraz z oficerami sztabowymi. W podpisanym akcie kapitulacji uwzględniono zasadę honorowej niewoli czyli możliwości zachowania przez oficerów białej broni bocznej.

Należy w tym miejscu zwrócić uwagę, na jeszcze jeden element związany z kapitulacją RU Hel. W wieczór poprzedzający kapitulację dowódca obrony kadm. J. Unrug udzielił ogólnej zgody na podjęcie prób opuszczenia rejonu walk kutrami lub motorówkami w kierunku Szwecji. Podjętych zostało kilka takich prób przedarcia się przez blokadę niemiecką, ale tylko jedna zakończyła się sukcesem. Jej organizatorem był kierownik referatu radiowego Szefostwa Służb Łączności Portu Wojennego Gdynia-Oksywie kpt. mar. Jerzy Milisiewicz, a do jej przeprowadzenia użyto kutra patrolowego Straży Granicznej „Batory. Na jego pokładzie 16 oficerów dotarło do Szwecji, gdzie zostali internowani przez władze szwedzkie (Kuter „Batory” stanowi obecnie eksponat Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni).

W odniesieniu do obrony Wybrzeża, a szczególnie Helu należy pamiętać, iż półwysep był najdłużej broniącym się zwartym terytorium Rzeczypospolitej. Jego kapitulacja 2 października ostatecznie zakończyła wkraczanie wojsk niemieckich na terytorium Rzeczypospolitej. Co prawda ostatnią bitwą września była stoczona przez Samodzielną Grupę Operacyjną gen. Franciszka Kleeberga pod Kockiem zakończona trzy dni później. Ale była to bitwa o charakterze manewrowym. Warto pamiętać, że i w niej swój udział zaznaczyli spieszeni marynarze z Flotylli Rzecznej w Pińsku.

Andrzej Kotecki

Na zdjęciu: pancernik „Schlezwig-Holstein”

Myśl Polska, nr 37-38 (11-18.09.2022)

 

Redakcja