FelietonyKoniuszewski: Lud

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Wiadomo, że ilościowo dominującą częścią każdego narodu jest jego lud; czyli trzeci i czwarty stan, mówiąc staroświeckim językiem.

O charakterze danego narodu  decydują jednak jego elity, czyli przywództwo: polityczne, duchowe, naukowe, ekonomiczne… Zawsze tak było i wciąż jest, że ta kierownicza warstwa to zaledwie około dziesięciu procent populacji, najczęściej nawet zdecydowanie mniej.

To owe grupy nadają ton poszczególnym narodom; przynoszą wyższą kulturę, tworząc to co zwykliśmy nazywać cywilizacją. Jednak rozważając dzieje różnych europejskich nacji, by je właściwie zrozumieć, odpowiednio osadzić w klimacie epoki – nie można pomijać ludu. Choćby dlatego, że jego poziom jest wizytówką elit, które tę ludzką miazgę kształtują całymi wiekami. I właśnie: dzieje różnych społecznych grup zlewają się, tworząc jedną historyczną narrację.

Ponadto ważna jest również biologia. Elity bywa, że z czasem po prostu wyradzają się. W ich obrębie trwa też wewnętrzna walka o własną pozycję. Krótko mówiąc zużywają się, co grozi ogólną zapaścią, aż do unicestwienia narodu włącznie. Lud zatem jest rezerwuarem i dostarczycielem nowych członków dla początkującego kierownictwa. Bywa, że ten naturalny proces jest zakłócony i dochodzi do wielkiej wymiany elit. Wtedy powiadamy o rewolucjach. Obserwujemy również ciągłe przenikanie jednostek z niższych sfer do jakiejś części przywództwa.

W dawniejszych czasach np. kariery w obrębie duchowieństwa. Bywa zatem różnie. Ważne jest również i inne pytanie: czy przywództwo ma z szerokimi rzeszami wspólne rasowe pochodzenie? A w tym przypadku mamy różne odpowiedzi. I tak – to co jest historycznie udowodnione – stepowi Węgrzy, związani z plemionami tureckimi narzuciły panońskim Słowianom nie tylko swoją zwierzchność, ale również doprowadziły do zaniku tych plemion, żyjących od wieków w środkowym biegu Dunaju. Z kolei tureccy Bułgarzy po podboju dokonanym na południe od końcowego biegu tej rzeki, z czasem ulegli Słowianom, tracąc swój odrębny status.

Skierujmy się teraz ku Francji. Tam Celtowie zostali skutecznie podbici i ulegli germańskim Frankom. Ci opanowali szczyty władzy, by po czasie stworzyć z Galami nowy narodowy stop zwany Francją. Jednak zadawnione cywilizacje gdzieś drzemią, czekając na dziejowy moment, by objawić się w postaci nowej odsłony starego konfliktu. Jedna z teorii zakłada, że francuska rewolucja 1789r była zemstą Celtów (niższe warstwy) nad Frankami, stanowiącymi arystokrację. Już na tym tle jedno zdaje się być pewne: nowożytne narody są zrzeszeniami złożonymi z różnych rasowych i kulturalnych czynników.

A jak mają się te sprawy w przypadku Polaków? Tu nasze wiedza jest więcej niż znikoma. Gubimy się w różnych domysłach, zaś archeologiczno – historyczne szkoły wielce na tym korzystają, budując różne teorie. Cały wysyp odmiennych koncepcji. Ale w rzeczywistości nie mamy nawet pewnych wiadomości o rodowodzie Piastów. Są tacy, którzy mówią o ich rodzimości, plemiennym pochodzeniu z Polan i co najwyżej przejęli władzę na drodze swoistego zamachu stanu, obalając Popielidów. Inni są skłonni widzieć w nich przybyszów ze Skandynawii, albo i z Bałkanów. Do dzisiaj Serbowie i Chorwaci uczą w szkołach, że to ich przodkowie opanowali Bałkany Zachodnie, a wcześniej wywędrowali z południowej Polski. Znamy również teorie o irańsko – aryjskim rodowodzie przynajmniej naszej szlachty.

Szkoła sarmacka jest żywa i obecnie. O podstawowej masie ludności nie wiemy zgoła nic pewnego. Bezpiecznie jest sądzić, że teren współczesnej Polski od zawsze zasiedlają te same grupy, o wspólnym lokalnym pochodzeniu. Można też postawić uprawnioną na tym tle tezę, że także elity (szlachta) są miejscowe. Może z jakimś domieszkami?

Antoni Koniuszewski

Myśl Polska, 29-30 (17-24.07.2022)

Redakcja