HistoriaŚwiatOd Republiki Doniecko-Krzyworoskiej do Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Dziś, 12 lutego, mijają 104 lata od dnia proklamowania w Charkowie (obecne terytorium Ukrainy) mało komu znanego w Polsce państwa – Republiki Doniecko-Krzyworoskiej. Rocznica nie jest wprawdzie okrągła i być może nie warto byłoby o niej wspominać, gdyby nie jedna okoliczność. Deklaracja o powołaniu i funkcjonowanie tej republiki wyjaśnia wiele z tego, co działo się i dzieje w polityce niepodległej Ukrainy po roku 1991 i na Donbasie po roku 2014.

Dziś, gdy znacznie wzrosło prawdopodobieństwo wojny Rosji z Ukrainą, spojrzenie na historyczne wydarzenia, które miały miejsce w 1918 roku, może pomóc zorientować się w dramatycznych wydarzeniach obecnych.

Wnioski z geografii wyborczej

Gdy patrzymy na mapę wyborczą Stanów Zjednoczonych, nie możemy nie zauważyć, że północny wschód Ameryki zazwyczaj głosuje na demokratów, a południe – na republikanów. Preferencje te można w dużym stopniu wytłumaczyć historią. Stany północno-wschodnie popierały w czasie wojny secesyjnej Abrahama Lincolna, a południowe utworzyły Konfederację, która zamierzała opuścić Stany Zjednoczone.

W czasach zimnej wojny, w północnej części Niemiec Zachodnich głosowano zazwyczaj na socjaldemokratów, a w południowej – na chadeków. Warto przypomnieć, że na północy kraju mieszkają luteranie, a na południu – katolicy.

Mapa wyborcza Polski również pokazuje pewne prawidłowości. Jak wiadomo, Polska „A” (północ i zachód) popiera proeuropejskie ugrupowania liberalne w rodzaju Platformy Obywatelskiej, a południe – głosuje na narodowych konserwatystów z Prawa i Sprawiedliwości. Polska „A” to właściwie nowe terytoria kraju, przyłączone do niego po II wojnie światowej. Podziały wyborcze w Polsce są zatem w dużym stopniu uwarunkowane historycznie.

Podobne podłoże mają podziały wyborcze na Ukrainie, gdzie zachód głosuje na partie prozachodnie, a południowy wschód – na prorosyjskie.

Proklamacja w Charkowie

Po rewolucji bolszewickiej 1917 roku nielegalna i nie pochodząca w wyboru Ukraińska Centralna Rada urzędująca w Kijowie, na początku 1918 roku uchwaliła tzw. IV Uniwersał, który ogłaszał niepodległość równie nielegalnej Ukraińskiej Republiki Ludowej. Brak jej legitymizacji wynikał właśnie z tego, że została proklamowana przez nie pochodzącą z wyboru radę.

Odpowiedzią na to było proklamowanie przez IV Obwodowy Zjazd Deputowanych Robotniczych i Żołnierskich Zagłębia Donieckiego i Zagłębia Krzyworoskiego w Charkowie Doniecko-Krzyworoskiej Republiki Radzieckiej. Późniejsi historycy pominęli człon „radziecka” i nazywali nowe państwo po prostu Republiką Doniecko-Krzyworoskiej (RDK). Pod taką właśnie nazwą weszła ona do historii.

Mapa Republiki Doniecko-Krzyworoskiej.

Poza Charkowem w skład RDK wszedł Ługańsk, Jekaterinosław (obecnie Dniepr), Aleksandrowsk (Zaporoże), Krzywy Róg (rodzinne miasto obecnego prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego), Chersoń, Juzówka (Donieck), w okolicach której urodził się Wiktor Janukowycz; a także miasta dziś znajdujące się na terytorium Federacji Rosyjskiej – Rostów nad Donem oraz Taganrog, rodzinne miasto Antona Czechowa.

Nie tylko RDK, ale też Odessa i Tauryda

Republika powstała dlatego, że Ukraińska Rada Centralna uznawała ziemie wchodzące w jej skład za tereny ukraińskie, a ona tymczasem uznawała się za część Republiki Rosyjskiej. Dlatego pod żadnym pozorem nie chciała podporządkować się Kijowowi.

Wcześniej, w styczniu 1918 roku, w Odessie, w reakcji na proklamowanie Ukraińskiej Republiki Ludowej doszło do powstania Odesskiej Republiki Radzieckiej. W jej skład wszedł również Nikołajew. W tym samym czasie i z tych samych przyczyn na Krymie proklamowano Radziecką Socjalistyczną Republikę Taurydy.

Odesska Republika Radziecka (kolor niebieski) i Republika Doniecko-Krzyworoska (kolor czerwony) w 1918 roku.

Niezależnie od tego, że te struktury państwowe kontrolowali bolszewicy, wszystkie te republiki deklarowały swój nieukraiński, rosyjski charakter i zamiar wejścia w skład Rosji, a nie Ukrainy.

Wszystkie przetrwały bardzo krótko, zaledwie kilka miesięcy i upadły pod uderzeniem nie armii ukraińskiej, lecz niemieckiej i austro-węgierskiej, które w wyniku zawarcia pokoju brzeskiego z bolszewikami przejmowały kontrolę nad Ukrainą i Białorusią. Niemcy i Austriacy uznawali te ziemie za terytoria ukraińskie i dlatego rozpoczęli ich okupację wiosną 1918 roku. Po ich stronie stanęła armia ukraińska, która działając samodzielnie, rzecz jasna, nie opanowałaby RDK, republiki odesskiej i Taurydy.

Jeśli popatrzymy na mapy wyników wyborczych na Ukrainie i przeanalizujemy, które regiony głosują na partie prorosyjskie – w latach 1990. na komunistów, a w latach 2000. i 2010. na Partię Regionów Wiktora Janukowycza – przekonamy się, że praktycznie pokrywają się one z granicami RDK, republiki odesskiej i Taurydy.

Bohaterska republika

Tak więc RDK proklamowana została 12 lutego 1918 roku w Charkowie. Jej pierwszym przywódcą, przewodniczącym Rady Komisarzy Ludowych, został bolszewik Fiodor Siergiejew, bardziej znany pod partyjnym pseudonimem „Artiom”. W skład rządu, obok bolszewików, weszli również mienszewicy i lewicowi eserowcy.

Fiodor Siergiejew „Artiom” (1883-1921).

Czasy wówczas nie były jeszcze tak okrutne, a bolszewicy nie stali się jeszcze krwawymi potworami, tworzącymi w Rosji komunistyczne „Państwo Islamskie”.

„Artiom” brał udział w pierwszej rewolucji rosyjskiej w Charkowie, ówczesnej stolicy przemysłowego Zagłębia Donieckiego, które dynamicznie rozwijało się gospodarczo. Po klęsce rewolucji usłyszał wyrok dożywotniego zesłania na Syberię. Stamtąd uciekł przez Japonię i Chiny do Australii, gdzie przyłączył się do miejscowego ruchu socjalistycznego. Po rewolucji lutowej powrócił do Rosji, do Charkowa, gdzie stanął na czele proklamowanej RDK.

Zginął tragiczną śmiercią w 1921 roku. Syna o imieniu Artiom, którego miał z rosyjską żoną, adaptował Josif Stalin. Gdy dorósł, ożenił się z córką jednego z najbardziej znanych przywódców Komunistycznej Partii Hiszpanii z okresu wojny domowej, Dolores Ibárruri. Wnuk Artioma Siergiejewa, Ruben Siergiejew został dziennikarzem, specjalistą piszącym z jednej strony o operze, a z drugiej o rakietach balistycznych. Zmarł w ubiegłym roku na COVID-19. Wnuczka, Dolores, mieszka obecnie w Madrycie, dokąd pojechała po śmierci Francisco Franco razem ze swoją babcią, Dolores Ibárruri, która wybrana została do hiszpańskiego parlamentu.

Lenin zrobił z nich Ukrainę

Republika Doniecko-Krzyworoska istniała bardzo krótko, zaledwie dwa miesiące. Gdy Niemcy i Austriacy rozpoczęli swoją ofensywę w jej kierunku, nie poddała się i okazała zacięty opór przeważającym siłom wroga. Najpierw wojska RDK, po krwawych walkach, wycofały się do Ługańska, który stał się drugą stolicą republiki (dziś to stolica Ługańskiej Republiki Ludowej), a następnie do Carycyna (w latach 1920. przemianowanego na Stalingrad, obecnego Wołgogradu). Na czele republikańskiej armii stanął ługański robotnik, Klimient Woroszyłow, przyszły radziecki dowódca i wpływowy działacz partyjny. Właśnie w Carycynie rozpoczęła się przyjaźń „Artioma” i Woroszyłowa ze Stalinem, który odpowiadał w tym mieście za kontrolę partyjną.

W 1919 roku na polecenie Władimira Lenina RDK została zlikwidowana przez Stalina i przyłączona do radzieckiej Ukrainy. Wódz komunistów chciał, żeby ukraińskie masy chłopskie, które uznawał za drobnoburżuazyjne i niezbyt lojalne wobec rewolucji bolszewickiej, zostały wymieszane z bolszewickim proletariatem Zagłębia Donieckiego i Krzyworoskiego. „Artiom” i jego komisarze ludowi nie zgodzili się z tą decyzją Lenina. W czasie Wielkiego Terroru w latach 1937-1938 wszyscy, za wyjątkiem jednego, komisarze ludowi RDK zostali na polecenie Stalina rozstrzelani jako wrogowie ludu.

Komuniści chcieli wymazać ich z pamięci

Doniecki historyk Władimir Korniłow, autor jedynej do tej pory monografii naukowej na ten temat, zatytułowanej Republika Doniecko-Krzyworoska. Rozstrzelane marzenie (В. Корнилов, Донецко-Криворожская республика. Расстрелянная мечта, Санкт-Петербург 2017) opowiada we wstępie do swojej książki ciekawą historię. Wspomina swoją rozmowę z innym historykiem, ministrem edukacji Ukrainy z czasów prezydentury Janukowycza, Dmitrijem Tabacznikiem. Opowiadał on Korniłowowi, że w czasach Związku Radzieckiego historycy mogli pisać rozprawy doktorskie i habilitacyjne na dowolny temat z historii Ukrainy, w tym o Symeonie Petlurze, o Stepanie Banderze i Romanie Szuchewyczu; oczywiście pod ścisłym nadzorem ideologicznym organów partyjnych. Jedynym tematem, którego poruszanie było praktycznie zabronione były dzieje RDK. Przez całą epokę radziecką poświęcono jej zaledwie kilka dysertacji.

Przyczyna zakazu była oczywista: prawda o proklamowaniu RDK stawiała pod znakiem zapytania oraz świadczyła o sztucznym charakterze stworzonej przez bolszewików walczących z „rosyjskim szowinizmem wielkomocarstwowym”, radzieckiej Ukrainy w jej istniejących wówczas granicach.

Kreml nie wiedział nic o RDK i Noworosji

Wśród tych, którzy znają poziom wiedzy kremlowskich urzędników i politologów na tematy ukraińskie, oskarżenia polityków i mediów zachodnich, które zarzucają Kremlowi wymyślenie Noworosji po to, by z pomocą tego mitu zyskać uzasadnienie dla aneksji południowego wschodu Ukrainy, mogą wywoływać jedynie uśmiech politowania.

Jeden z kijowskich, prorosyjskich dziennikarzy, który poprosił autora niniejszego tekstu o zachowanie jego anonimowości, opowiedział na ten temat niesamowitą historię. Pokazuje ona dobitnie, jak niski był poziom wiedzy historycznej kremlowskich analityków oraz fakt, że Kreml zajmował się Ukrainą wyjątkowo nieprofesjonalnie. Warto zacytować jego opowieść w całości:

„Po tym, jak jesienią w Kijowie zaczął się Euromajdan, do ukraińskiej stolicy przybyła grupa towarzyszy z Kremla na czele z doradcą prezydenta Rosji Władisławem Surkowem. Mieli oni ocenić na miejscy sytuację, wypracować rekomendacje i pomóc administracji Janukowycza w starciu z euromajdanowcami.

Na prośbę jednego znajomego polittechnologa z Moskwy miałem spotkać się z doradcą Surkowa, politologiem Aleksiejem Cz. i opowiedzieć mu, co myślę na temat wydarzeń mających miejsce w Kijowie i na Ukrainie. Pamiętam, że spotkaliśmy się w centrum Kijowa, w kawiarni ‘Kofium’ na Placu Arsenalnym.

To właśnie tam Aleksiej Cz. dowiedział się ode mnie, czym jest Noworosja, że nie ma żadnego południowego wschodu Ukrainy, tylko właśnie Noworosja od Odessy do Charkowa i Ługańska. Opowiedziałem mu też, że w 1918 roku jako przeciwwaga dla Ukrainy powołana została Republika Doniecko-Krzyworoska, która chciała być częścią Rosji, a nie Ukrainy; że wyłącznie z powodu rozkazu Lenina weszła ona w skład radzieckiej Ukrainy. Szkicowałem mu na serwetkach mapy Noworosji i RDK i mówiłem, że Noworosja jest rosyjska. Nawiasem mówiąc, podobnie jak Małorosja.

Ukraina i Noworosja

Powiedzieć, że wysłannik Kremla, Aleksiej Cz. był wstrząśnięty usłyszaną ode mnie informacją, to jakby nic nie powiedzieć. To było wrażenie podobne mniej więcej do tego, które na 50-letnim mężczyźnie, święcie wierzącym przez całe swoje życie, że Ziemia jest płaska, a Słońce kręci się wokół niej, wywarłaby wiadomość, że Ziemia tak naprawdę jest okrągła i sama kręci się wokół Słońca.

Początkowo byłby w szoku: – Jak mogłem do tej pory o tym nie wiedzieć? Później rzuciłby się na książki, dzwonił do przyjaciół, uczonych i od wszystkich słyszałby potwierdzenie: tak, to nie bajka, to czysta prawda. W efekcie zacząłby się dziwić: – Jak to się stało, że przeżyłem 50 lat i nie znałem prawdy o tym, jak zbudowany jest Układ Słoneczny?

Mniej więcej taki właśnie szok przeżył doradca Surkowa. – Jak to się stało, że na Kremlu nic o tym nie wiedzieliśmy? Później sprezentowałem mu nawet książkę Korniłowa o RDK. W latach 2014-2015 studiował ją oligarcha Igor Kołomojski i jego doradca polityczny Giennadij Korban, którzy uzbrajali nacjonalistyczne bataliony walczące przeciwko Donbasowi. Też nic wcześniej nie słyszeli ani o Noworosji, ani o RDK.

Wcześniej analitycy kremlowscy nalegali co najwyżej na federalizację Ukrainy, przyznanie językowi rosyjskiemu statusu drugiego języka państwowego oraz wejścia Ukrainy do Unii Celnej z Rosją i Białorusią. Gdy dowiedzieli się o Noworosji, RDK i innych rosyjskich projektach, zgodzili się z nami, działaczami prorosyjskimi, że walczyć trzeba nie o federalizację Ukrainy, lecz o oddzielenie od niej całej Noworosji i przyłączenie jej do Rosji.

Po rozmowie ze mną Aleksiej Cz. opowiedział o Noworosji i RDK Władisławowi Surkowowi, a ten z kolei – Władimirowi Putinowi. I dopiero wtedy, już w czasie rosyjskiej wiosny, gdy Putin pod koniec kwietnia 2014 roku po raz pierwszy wypowiedział słowo ‘Noworosja’, Kreml zaczął popierać projekt noworosyjski” – zakończył mój rozmówca.

Na początku była ich garstka

Po pierwszym Majdanie (Pomarańczowej Rewolucji), na początku 2005 roku, kiedy po trzeciej turze wyborów prezydentem Ukrainy ogłoszono Wiktora Juszczenkę, nie zgodziła się z tym grupka szeregowych, antypomarańczowych działaczy z Doniecka.

Miasto to było przyczółkiem Wiktora Janukowycza, prorosyjskiego kandydata, który wygrał w drugiej turze i któremu pomarańczowi zabrali to zwycięstwo, oraz prorosyjskiej Partii Regionów. Janukowycz, zanim został premierem Ukrainy, był gubernatorem obwodu donieckiego.

Partia Regionów i sam Janukowycz pogodzili się z wynikami faktycznego przewrotu. Nie pogodziło się z nimi zaledwie kilkadziesiąt osób, które utworzyły organizację pod nazwą Republika Doniecka. Na znak protestu przeciwko pomarańczowemu bezprawiu zorganizowali miasteczko namiotowe, nad którym powiesili trójkolorową, czerwono-niebiesko-czarną flagę. Był na niej dwugłowy orzeł i napis „Republika Doniecka”.

Flaga organizacji Republika Doniecka

Przez krótki czas obozowali na placu, wzywając mieszkańców Doniecka do stawienia oporu. Aktywiści ci uważali się za spadkobierców Republiki Doniecko-Krzyworoskiej i w swoich postulatach programowych żądali jej odtworzenia. Nie chodziło im o władzę radziecką i socjalizm, lecz właśnie o tą historyczną, rosyjską państwowość. Rozpędziła ich w końcu miejscowa władza, kontrolowana przez tak naprawdę konformistyczną Partię Regionów. Ale działacze Republiki Donieckiej nie poddali się i kontynuowali swoje akcje polityczne, co sprowadziło na nich represje ze strony Służby Bezpieczeństwa Ukrainy za separatyzm. Nie otrzymywali żadnego wsparcia finansowego z Rosji.

Triumf spadkobierców RDK

I tutaj robi się ciekawie. Po 9 latach, 7 kwietnia 2014 roku, gdy w budynku Donieckiej Obwodowej Administracji Państwowej doszło do proklamacji Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), wśród jej założycieli był jeden z tych działaczy Republiki Donieckiej, Andriej Purgin. Wkrótce został on zastępcą pierwszego premiera republiki, Aleksandra Borodaja, a następnie przewodniczącym Rady Ludowej DRL.

Gdy zaczęła się Rosyjska Wiosna, grupa młodych ludzi, na której czele stał szef organizującej do 2014 roku Marsze Rosyjskie w Doniecku młodzieżówki Republiki Donieckiej Aleksandr Matiuszin, wywiesiła pierwsze rosyjskie trójkolorowe flagi na budynku administracji. Gdy w tym samym roku wybuchła wojna, stworzył on swój oddział pod nazwą „Wareg”, który wziął udział w obronie miasta przeciwko wojskom ukraińskim i nacjonalistycznym oddziałom pacyfikacyjnym. Chwilę później, już jako porucznik, został jednym z dowódców „batalionu” Zachara Prilepina, rosyjskiego pisarza i doradcy pierwszego przywódcy DRL Aleksandra Zacharczenki. Dziś stoi na czele ruchu społecznego Rosyjscy Socjaliści Noworosji.

Drugi przywódca DRL, Denis Puszylin, wiosną 2014 roku jeździł do Moskwy jako przedstawiciel Republiki Donieckiej i prosił tam o wsparcie i pomoc.

Dziś trójkolorowa, czerwono-niebiesko-czarna flaga Republiki Donieckiej z dwugłowym orłem jest oficjalną flagą państwową DRL i wraz z flagą rosyjską powiewa nad Donieckiem i innymi miastami republiki.

Dzieje RDK oraz prorosyjskich działaczy z Republiki Donieckiej, uważających się za ideowych (co prawda, odrzucając przy tym ideologię komunistyczną i radziecką) i politycznych spadkobierców Republiki Doniecko-Krzyworoskiej, stanowi dowód na to, że Donbas był regionem historycznie rosyjskim, przychylnie nastawionym do Rosji. Niepoważne jest zatem twierdzenie, że  znajduje się on pod rosyjską okupacją i że jego mieszkańcy uważają Rosję za okupanta. Odcięcie się od Ukrainy, do której przyłączyli Donbas przymusowo bolszewicy, i chęć zjednoczenia z Rosją to nie imperialne dążenia Putina, lecz znany od dawna, historyczny wybór żyjących tam ludzi. Niezależnie od tego, co na ten temat mówić będzie oficjalna propaganda w Polsce i na Zachodzie.

Andrzej Prymusiewicz-Wokatowski

Redakcja