OpinieŚwiatW Waszyngtonie bez zmian

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Przemówienie on-line prezydenta USA Joe Bidena na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa pokazało dobitnie, że poza pewnymi korektami strategia polityczna Waszyngtonu pozostaje bez mian.

Przeciwnik został wskazany jasno: „Demokratyczny postęp jest atakowany. Jesteśmy w kluczowym punkcie, jesteśmy w środku fundamentalnej debaty między tymi, którzy uważają, że autokracja jest najlepszą drogą na przyszłość oraz tymi, którzy twierdzą, że demokracja jest niezbędna. Musimy udowodnić, że demokracja to nie relikt historii”. Do grona przeciwników demokracji zalicza głównie dwa kraje: Chiny i Rosję. Stwierdził, że Zachód musi przygotować się na długotrwałą i „twardą” rywalizację z Chinami, ale wyraził pewność, że jeśli sojusz zachowa swoją jedność, wyjdzie z niej zwycięsko. Według niego Rosja korzysta z rozdźwięków na Zachodzie, dlatego „łatwiej jest jej tyranizować państwa osobno, niż gdy są razem. Właśnie dlatego integralność terytorialna Ukrainy jest nieodzowna”.

Można więc powiedzieć – w Waszyngtonie bez zmian. Donald Trump wyznaczał mniej więcej takie same priorytety polityki zagranicznej USA, tyle, że chciał je realizować sam lub przy pomocy usłużnych satelitów. Biden proponuje to samo, ale razem z Francją i Niemcami. Nad wszystkim unosi się jednak coraz bardziej nachalny ton skrajnej ideologii. Owszem, o „demokracji” Ameryka mówiła od zawsze, ale teraz te „demokratyczne wartości” mają określone znaczenie. Joe Biden już na początku swojego urzędowania zapowiedział „rozszerzenie ochrony praw osób LGBT na świecie”. Zapowiada stosowanie sankcji finansowych wobec krajów „łamiących prawa mniejszości seksualnych”. Nie trzeba chyba przekonywać, że takie rozumienie terminu „demokracja” i „prawa człowieka” sprawia, że niejako od razu powstaje nowa linia podziału ideologicznego – obejmująca póki co także niektóre kraje zachodnich struktur (np. Polskę). W tej optyce Chiny i Rosja jawią się nie tylko jako przeciwnik geopolityczny czy rywal ekonomiczny, ale także jako wróg ideologiczny, a jak wiadomo konfrontacje ideologiczne są najbardziej destrukcyjne. Tak czy inaczej wytyczne amerykańskiej polityki zapowiadają dalsze podziały i konflikty, a nie współistnienie różnych systemów cywilizacyjnych i politycznych. Nie trzeba chyba przekonywać, że na pierwszej linii tej „walki” znajdzie się także Polska.

Jan Engelgard

fot. Wikipedia Commons

Myśl Polska, nr 9-10 (28.02-7.03.2021)

Redakcja