PublicystykaPrawica bezobjawowa a Konwencja Stambulska

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Wiele krajów odrzuciło konwencję stambulską jako wysoce szkodliwą. Wydawało się zatem, że tzw. „obóz dobrej zmiany” też to uczyni, tym bardziej, że konwencja stambulska stanowiła element propagandy wyborczej w 2015 roku , a także w 2019 i 2020 roku. I co się okazało? Już ponad 5 lat w polskim porządku prawnym funkcjonuje legislacyjny potworek.

Potworek ten bazując na marksistowskiej teorii walki płci za główne przyczyny przemocy w rodzinie uważa rzekomo uciskający kobiety „patriarchalizm” oraz religię, z głównym akcentem położonym na religię katolicką. Co ciekawe, w tejże konwencji nie ma mowy o alkoholizmie, narkomanii, pornografii, relatywizmie moralnym i innych patologicznych zjawiskach, które prowadzą do przemocy w rodzinie. Interesujące, że nie ma w konwencji mowy o przemocy wobec mężczyzn, która coraz częściej pojawia się w orzecznictwie sądów w Europie Zachodniej.

Jeszcze bardziej interesujące są wyniki badań Europejskiego Instytutu Równości Kobiet i Mężczyzn, z których wynika, że najlepszymi wynikami z radzeniem sobie z przemocą wobec kobiet legitymuje się Polska. Daleko za nami są takie „oświecone” kraje jak Francja, Niemcy, Szwecja czy Norwegia. Według unijnych statystyk w Zachodniej Europie z przemocą styka się co trzecia kobieta. Ale nie dotyczy to Polski. Opublikowanie tych unijnych wyników badań na chwilę spowodowało uciszenie histerycznych wrzasków rodzimych wojowniczych feministek, które zostały zaskoczone takimi danymi.

Musimy sobie zatem odpowiedzieć na pytanie – czym w rzeczywistości jest konwencja stambulska? Możemy ją zdefiniować jako pierwszy dokument, który z punktu widzenia nauki wprowadza mocno dyskusyjny podział na płeć w sensie biologicznym (sex) oraz społeczno-kulturowym (gender). W tym stanie konwencja stambulska ma stanowić ramową podstawę do powstawania krajowych systemów prawnych w tym zakresie. Sama konwencja bowiem jest manifestem ideologicznym.

Obóz polityczny PiS, w tym nawet sam Jarosław Kaczyński, już w grudniu 2014 roku, a więc przed wyborami w 2015 roku powiedział, że: „jest zdecydowanie przeciwko przemocy wobec kobiet, natomiast to nie ma nic wspólnego z konwencją” i kategorycznie stwierdził wówczas: „Jestem zdecydowanie przeciwko konwencji”. W 2015 roku premier Beata Szydło stwierdziła, że jeśli Prezydent Komorowski podpisze ustawę, to ona jako Premier Rządu skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego mówiąc przy tym: „Jesteśmy przeciwni i uważamy, że nie powinna być w ogóle przyjmowana”. W podobnym tonie wypowiadał się ówczesny kandydat do prezydenckiego fotela, Andrzej Duda, który zapewniał, że jeśli zostanie prezydentem to absolutnie nie ratyfikuje konwencji. Ale konwencję stambulską, tuż przed swoim ustąpieniem ratyfikował Prezydent Komorowski.

Co na to obóz „dobrej zmiany”, który w wyborach 2015 roku zgarnął całą pulę, bo i większość w Sejmie oraz Prezydentura. Jak się okazało, „obóz dobrej zmiany” zastosował się do znanego powiedzenia Wałęsy „Jestem za a nawet przeciw” i twórczo zastosował je w praktyce. Otóż, jako pierwszy w stosowaniu tego hasła w praktyce pokazał się sam Prezydent Andrzej Duda. Wyraził to w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”, gdzie podkreślił, że nie należy stosować się do zapisów konwencji, ale ani słowem nie wspomniał, że należy ją wypowiedzieć. Podobnie postąpił PiS, które mimo wielu szumnych zapowiedzi, nigdy nie skierowało dokumentu do Trybunału Konstytucyjnego. Ale co najbardziej istotne, nigdy nie uruchomiło procedury wypowiedzenia konwencji, ba nigdy nie rozpoczęło żadnych prac w tym kierunku. Bardzo interesujące w tym jest to, że wypowiedź ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, który wzywał do jak najszybszego wypowiedzenia konwencji określono jako pogląd członka Solidarnej Polski, a nie oficjalne stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości, czy Broń Boże, stanowisko Zjednoczonej Prawicy. I sprawa został przykryta na całe 5 lat, ale … objawiła się przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich i wcześniej parlamentarnych. PiS szło do wyborów z krytyką LGBT+, ale milczało na temat konwencji, która stanowi przecież fundament tęczowego bezeceństwa.

Zamiast działań Zjednoczonej Prawicy,  w przestrzeni medialnej pojawiają się piramidalne bzdury sygnowane przede wszystkim przez lewicę dotyczące tragicznych skutków jakie spadną na Polskę w przypadku wypowiedzenia konwencji. To jest charakterystyczne dla lewicy mydlenie oczu, bowiem mamy takie kraje jak: Armenia, Czechy, Lichtenstein. Litwa, Łotwa, Mołdawia, Ukraina, Słowacja, Węgry, Wielka Brytania, które nie ratyfikowały konwencji. Natomiast Bułgarski Trybunał Konstytucyjny wprost stwierdził, że konwencja jest niezgodna z bułgarską konstytucją. Dodać należy, że Azerbejdżan i Rosja w ogóle nie podpisały konwencji. Musimy też zauważyć, że maleńka Słowacja oparła się dwukrotnie naciskom międzynarodowym i konwencji nie ratyfikowała.

PiS i Zjednoczona Prawica określają się obozem dbającym o wartości. Bardziej jednak adekwatnym stwierdzeniem będzie określenie ich jako „Obozu Bezobjawowej Prawicy”, co postaram się uzasadnić poniżej. Otóż sprawę dotyczącą konwencji i jakiekolwiek nadzieje związane z jej wypowiedzeniem rozwiała wiceminister Iwona Michałek. Powiedziała bowiem bez ogródek: „Jeśli chodzi o Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, to stanowczo mówię, że nie toczą się żadne prace dotyczące wypowiedzenia konwencji stambulskiej”.

Czy nie potwierdzają te słowa słuszności w określeniu Zjednoczonej Prawicy jako Bezobjawowej Prawicy? A może rządzący w skrytości podzielają prezentowane w konwencji stambulskiej antywartości? Ale Zjednoczona Prawica winna pamiętać, że rządy Bezobjawowej Prawicy zwykle szybko się kończą. Przykładem tego są kraje uchodzące niegdyś za katolickie, o prawicowej orientacji takie jak: Irlandia, Hiszpania, Portugalia czy Malta. Wystarczyło poluzować stanowisko w kryteriach moralnych i do władzy doszła lewica. W Polsce wystarczyłoby, gdyby nie daj Boże, do władzy dorwał się Zandberg ze swoją czeredą, to na pewno skorzysta z zapisów konwencji, której ustęp 1 art. 12 mówi wprost:

„Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”.

Mając taki zapis można zmajstrować praktycznie wszystko, czego dowodzą wystąpienia pani Magdaleny Środy, której z ust nie schodzi oskarżanie kościoła i religii katolickiej o wszelkie bezeceństwa wobec kobiet. Kolejnym przykładem takich zachowań jest trwający obecnie „Strajk kobiet”, który podobnie jak inne lewackie organizacje oskarża o wszystko Kościół katolicki

Pozostaje zatem apel do miłościwie panującej nam Bezobjawowej Prawicy, dla niepoznaki zwącą się Zjednoczoną Prawicą, przestańcie mydlić nam oczy waszą rzekomą obroną wartości, tylko zacznijcie w tej materii działać. Bo kolejny raz mamienie konserwatywnej części społeczeństwa i katolików może nie dać żadnych wymiernych efektów. I wypadniecie z gry. Na zawsze.

Ireneusz T. Lisiak

Myśl Polska, nr 3 (17-24.01.2021)

Redakcja