OpinieCyberpunk a sprawa polska

Wspomoz Fundacje

W najnowszych działaniach „anty-epidemicznych” rządu są trzy pozytywne aspekty.

Po pierwsze teraz już będę mógł z czystym sumieniem kupić sobie Cyberpunka i pogrążyć się w świecie gry. W czasie gdy będę skupiony na eksploracji wirtualnego uniwersum moja Małżonka nie będzie mogła podejmować wobec mnie żadnych akcji zaczepnych. Na każdą sugestię, że marnuję czas i mógłbym zrobić tamto albo owamto będę miał gotową odpowiedź: sorry, narodowa kwarantanna.

Po drugie, doświadczony wiosennymi pomysłami naszej umiłowanej władzuni, od dłuższego czasu szykowałem się na czarny scenariusz. Mianowicie taki, że rząd zamknie nas z domach z godziny na godzinę bez podania przyczyn i ogólnie bez sensu. Tymczasem dali nam cały tydzień! Ludzkie paniska. Przynajmniej zdążę kupić kilka skrzynek wina, by spłukiwać gardło po całodniowej łupance w najnowsze dzieło CD Project Red. Oczywiście mniej przezorni przedsiębiorcy, którzy w międzyczasie nie pozwalniali pracowników i nie redukowali kosztów gdzie się da, podchodzą do tego problemu mniej filozoficznie. Szczęśliwie i oni będą mieli kilka dni na wizytę w markecie budowlanym, gdzie bez problemu można nabyć np. sznur z metra…

Trzecia korzyść dotknie właśnie wymienionego wcześniej wydawcę gier. Cyberpunk spotkał się w pierwszych dniach po premierze z mieszanym przyjęciem, co pociągnęło za sobą spadki sprzedaży. Tymczasem teraz gromadnie pójdziemy do e-sklepów i nasz narodowy producent gier zarobi swoje. W innym wypadku wykupiłby go Orlen co zapewne odczulibyśmy w cenie paliwa.

To tyle jeśli chodzi o korzyści. O mniej korzystnych aspektach wypowiadał się nie będę gdyż już je znacie. Cieszę się, że przynajmniej teraz, w przeciwieństwie do wiosny po takim wpisie nie będę musiał użerać się z bandą „dobromyslaków” przekonanych, że nasz umiłowany rząd ma plan. Otóż nie miał, nie ma i nie będzie miał. Obecne restrykcje, np. zamknięcie stoków, są tak samo uzasadnione jak zamknięcie lasów.

Przypominam, że podobnie jak przed kilkoma miesiącami rząd wprowadza przedmiotowe ograniczenia bez jakiejkolwiek podstawy prawnej lub z podstawą wyjątkowo mętną. Nie jest tak, że pan premier może nam czegoś zabronić ot tak, bo mu się tak uwidziało. Istnieją określone konstytucyjne procedury właściwe do wdrożenia w sytuacjach nadzwyczajnych. Rząd o tym doskonale wie, jednak liczy na własną bezkarność. Tymczasem może się przeliczyć. I to wcale nie dlatego, że kolejna ekipa będzie skłonna naruszyć odwieczną zasadę „my nie ruszamy was, wy nie ruszacie nas”. Zwyczajnie może się okazać, że z braku chleba będzie trzeba sprezentować wkurzonemu ludowi coś innego, choćby igrzyska…

Przemysław Piasta

Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.